2007-03-17 Cracovia - Zagłębie Lubin 2:4

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

18 kolejka 17 III 2007
Cracovia - Zagłębie Lubin 2:4

Bramki: Pawlusiński (14), Wiśniewski (17) - Piszczek (30), Iwański (61, 73 k.), Kolendowicz (77)
Sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom)
Żółte kartki: Cabaj (Cracovia) - Stasiak, Szczypkowski, Iwański (Zagłębie Lubin)
Widzów: 3 000

Cracovia: Cabaj - Wacek, Baran, Radwański – Pawlusiński (62’ Jeleń), Kłus, Giza, Wiśniewski (46’ Kostrubała), Baran – Bojarski (83’ Dudzic), Moskała

Zagłębie Lubin: Vaclavik - Bartczak, Alunderis, Stasiak, Grzybowski, Łobodziński (82’ Melo), Szczypkowski, Piszczek (58’ Kolendowicz), Bartczak, Iwański (85’ Jackiewicz), Chałbiński

Opis meczu TP!:

W Krakowie cudu nie było. Osłabiona chorobami kilku czołowych graczy Cracovia nie sprostała wiceliderowi Zagłębiu Lubin, które kontynuuje świetną passę, był to ich 10. mecz bez porażki (8 wygranych, 2 remisy).

Trener Cracovii Stefan Majewski z trudem sklecił na wczorajszy mecz jedenastkę. Nie mogli grać chorzy Karwan, Nowak, Szwajdych, kontuzjowany Skrzyński, na dodatek sześciu zawodników (Cabaj, Baran, Wiśniewski, Bojarski, Pawlusiński, Moskała) przez cały tydzień chorowało, wyszli na boisko po jednym treningu. Wobec braku Skrzyńskiego i Karwana trener Majewski zdecydował się na ustawienie Barana na pozycji stopera.

Początek meczu był znakomity dla krakowian. Mieli inicjatywę, atakowali, po 17 minutach prowadzili 2-0. Pierwszego gola poprzedziła efektowna akcja, którą rozpoczął świetnym niesygnalizowanym podaniem Giza. W trzy minuty później swego drugiego gola dla Cracovii zdobył głową Wiśniewski.

Te bramki nie załamały Zagłębia, które ruszyło do odrabiania strat. Goście opanowali środek boiska i raz po raz nękali niepewnie grającą obronę Cracovii. Szczególnie groźne były prostopadłe podania kierowane do Chałbińskiego i Piszczka. Ostrzeżeniem dla "Pasów" była akcja w 28 minucie, Chałbiński wpadł w pole karne, ale z 14 metrów uderzył nad poprzeczką. W dwie minuty później z bliźniaczej akcji Piszczek trafił do siatki.

W 34 minucie Kłus wślizgiem zaatakował Iwańskiego w polu karnym, sędzia uznał, iż był to faul, podyktował karnego. Chałbiński strzelił mało precyzyjnie, Cabaj odbił piłkę w bok, potem dobitkę Chałbińskiego, a piłkę sprzed linii bramkowej wybił na róg Wacek.

Zepchnięte do głębokiej defensywy "Pasy" wyprowadziły w 41 minucie szybką kontrę, po prostopadłym podaniu Gizy Moskała strzelał z 12 m, ale w nogi wybiegającego Vaclavika.

Druga połowa rozpoczęła się w strugach ulewnego deszczu. Kibice "Pasów" zadawali sobie pytanie - czy Cracovia powstrzyma atakujące Zagłębie?

Goście od pierwszych minut drugiej odsłony atakowali, stosowali presing na całym boisku, a słabnący z minuty na minutę krakowianie ograniczali się tylko do obrony bramki. Gole wisiały w powietrzu.

I w 61 minucie padło wyrównanie po kapitalnym strzale z wolnego Iwańskiego. Po tej bramce goście jeszcze bardziej nacisnęli. W 64 minucie Wacek w ostatniej chwili wślizgiem zapobiegł utracie gola. W 69 minucie prawy obrońca Cracovii starł się w polu karnym z Kolendowiczem, goście domagali się karnego.

W trzy minuty później sędzia już nie miał wątpliwości, kiedy Chałbiński został zahaczony przez Barana. Do jedenastki stanął Iwański i po raz drugi w tym meczu strzelił celnie. A wynik meczu ustalił w 77 minucie wprowadzony parę minut wcześniej na boisko Kolendowicz.

Zagłębie pokazało w Krakowie ciekawy, ofensywny futbol taki, jaki preferuje trener Michniewicz. Najlepszym graczem na boisku był Maciej Iwański, zdobył dwa gole, świetnie rozdzielał piłki. Na wysokie noty zasłużyli pomocnicy, także Chałbiński.

Osłabiona personalnie i chorobami Cracovia z tak silnym rywalem praktycznie skazana była z góry na porażkę. Przez 20 minut krakowianie grali bardzo dobrze, potem uszło z nich powietrze. W sobotę wyciągnięcie nawet remisu było zadaniem ponad siły piłkarzy. Docenili to kibice, którzy pożegnali piłkarzy "Pasów" brawami.

Skończyła się dobra passa Cracovii na swoim boisku, która nie przegrała na Kałuży od 15 miesięcy. Wtedy z Koroną Kielce "Pasy" przegrały 2-3, tracąc dwa gole we mgle. W sobotę też aura była niełaskawa, po przerwie, a wtedy goście zdobyli trzy gole, nad stadionem szalała ulewa.

Pogodowe fatum ciąży nad Cracovią?

Jak padły bramki

1-0 Dokładne, świetne podanie Gizy na skrzydło do Moskały, dośrodkowanie na 10 metr, Pawlusiński ubiegł stoperów i posłał piłkę do siatki.

2-0 Po rzucie rożnym bitym przez Gizę Wiśniewski wyskoczył wyżej niż obrońcy Górnika i po jego główce piłka wpadła tuż obok prawego słupka.

2-1 Do długiego podania z głębi pola Stasiaka wystartował Piszczek, Cabaj próbował ratować sytuację, wybiegając z bramki, ale zawodnik Zagłębia trącił piłkę i ta wpadła do siatki.

2-2 Rzut wolny z ponad 20 m. Iwański uderzył niezwykle precyzyjnie, piłka zatoczyła łuk nad murem i wpadła tuż obok prawego słupka.

2-3 Karny dla gości po faulu Barana na Chałbińskim. Iwański posłał piłkę tuż obok lewego słupka.

2-4 Po błędzie Wacka Iwański dograł piłkę do Kolendowicza, a ten płaskim strzałem pokonał Cabaj..

Opis meczu GK:

Padłeś? Powstań! - mówią w reklamie napoju energetycznego. Czasem to jednak wcale nie jest takie proste. W sobotę piłkarzom Cracovii nie pomogłoby nawet zastrzyki z adrenaliny. Powaleni przez wirusa grypy, w pierwszej kolejności przegrali ze słabościami własnych organizmów, a dopiero w drugiej - z Zagłębiem Lubin. Skądinąd drużyną słusznie określaną mianem najefektowniej grającej w polskiej ekstraklasie.

- Myślę, że kibice wybaczą nam, że dzisiaj nie mieliśmy siły i wynik jest daleki od oczekiwań - podkreślał trener "Pasów" Stefan Majewski, który jak na ironię ma ksywkę "Doktor". Prawdziwi lekarze też jednak nie byli w stanie zapanować na epidemią i szybko wyleczyć zdziesiątkowanego zespołu. W sobotę nie mogli wystąpić chorzy Paweł Nowak, Michał Karwan i Paweł Szwajdych, a Marcin Bojarski, Dariusz Pawlusiński, Tomasz Moskała oraz Jacek Wiśniewski dopiero co wstali z łóżek i zagrali po silnych kuracjach antybiotykowych.

- Mieliśmy ułatwione zadanie - uczciwie przyznawał szkoleniowiec gości, Czesław Michniewicz. - Michał Chałbiński opowiadał, że już po dwóch kwadransach Wiśniewski mówił mu, że nie daje rady i ma kolorowe plamy przed oczami.

Obrońca "Pasów", obok Arkadiusza Barana największy twardziel wekipie, słaniał się na nogach. W przerwie oznajmił, że nie wytrzyma na boisku choćby minuty więcej. - Stwierdził, że nie chce oszukiwać kolegów - ze zrozumieniem podszedł do sprawy Majewski.

I tak cudem było, że - między innymi dzięki "Wiśni" - Cracovia w 17 minucie prowadziła 2:0. Najpierw po dynamicznym, efektownym kontrataku piłkę do siatki z niewielkiej odległości wcisnął Pawlusiński, a chwilę później w polu karnym piłkę precyzyjnie uderzył ogoloną na zero głową Wiśniewski (centra z rzutu rożnego Piotra Gizy).

- Mimo problemów wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie powalczyć o trzy punkty i na początku wyglądało to nieźle - opowiadał później Dariusz Kłus. - A my zaczęliśmy grać dopiero o 16.20 - tłumaczył Michniewicz, odruchowo spoglądając na zegarek. Zagłębie zagrało i to jak. Szybkie wymiany podań, kombinacyjne akcje, pressing, kontrataki - krakowski mur powoli pękał. Gol Łuksza Piszczka jeszcze niczego nie przesądzał, ale skuteczna interwencja Marcina Cabaja przy wymyślonym przez sędziego rzucie karnym (34 min) była dla gospodarzy już naprawdę ostatnim szańcem nadziei. W drugiej połowie, toczącej się w ulewnym deszczu, lubinianom poszło już z górki.

Rewelacyjnie grał u nich Maciej Iwański, krakus z krwi i kości, który mając lat 16 usłyszał w Wiśle: "Nie będzie zciebie piłkarza". Filigranowy pomocnik zdobył wczoraj dwie bramki (strzał z rzutu wolnego w 61 min - palce lizać) i zaliczył asystę przy trafieniu Roberta Kolendowicza. - Nie zdziwiłbym się, jeśli Beenhakker wyśle teraz Maćkowi dodatkowe powołanie - stwierdził wprost Michniewicz.

Podczas, gdy Iwański rozbudowywał swoje show o kolejne elementy, krakowianom ostatecznie zgasło światło. - Przy stanie 2:3 mogliśmy jeszcze teoretycznie liczyć na jakąś kontrę, ale opadliśmy z sił - przytakiwał Kłus. - Pod koniec ciężko nam było przeprowadzić jakąkolwiek akcję, piłka nam po prostu uciekała.

- Nie chcę zabierać rywalom satysfakcji ze zwycięstwa, ale odnieśli je w naprawdę specyficznych okolicznościach - zaznaczał Majewski. Kibice byli wyrozumiali wobec zespołu (złość wyładowali na sędziach), co nie zmienia faktu, że Cracovia ma pecha do Zagłębia. Jesienią przegrała w Lubinie 3:4, mimo że prowadziła już 3:1. Historia lubi się powtarzać? Nawet nie wiecie jak bardzo.

Opis meczu PS:

To był niesamowity mecz. Cracovia prowadziła 2:0 i dał sobie wydrzeć zwycięstwo, choć Zagłębie nie wykorzystało karnego. Ale miało w składzie Macieja Iwańskiego.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu 25-letni pomocnik Zagłębia nie był w pełni sił, bo przechodził grypę. Po sobotnim występie zebrał same pochlebne recenzje. Wielu zastanawiało się, dlaczego tak dobry zawodnik nie jest podstawowym piłkarzem kadry Polski.

Na celowniku Beenhakkera

- Maciek był klasą sam dla siebie, był twórcą naszego sukcesu. Miał udział przy każdej bramce (dwa gole i dwie asysty), doskonale kierował i rozgrywał piłki – komplementował gracza Czesław Michniewicz.

Przypomnijmy, że rosnącą formę Iwańskiego dostrzegł niedawno selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker, lecz póki co umieści tego piłkarza na liście rezerwowych przed meczami w eliminacjach mistrzostw Europy z Azerbejdżanem i Armenią.

- Nie zdziwiłbym się, gdyby Beenhakker w trybie awaryjnym powołał Iwańskiego na poniedziałkowe zgrupowanie do Wronek – mówił Michniewicz.

Do tej pory Iwański rozegrał w biało-czerwonych barwach dwa mecze – w grudniu 2006 roku ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi (5:2) oraz w lutym tego roku z Estonią (4:0), w którym strzelił nawet gola. Czy wkrótce otrzyma kolejną szansę? Niewykluczone, jednak do tematu kadry zawodnik podchodzi ze spokojem.

- Moim argumentem jest boisko. Jeśli ktoś dostrzeże moją aktywność i skuteczność, to będę się z tego cieszył. Na razie jestem rezerwowym – przyznał zawodnik.

Pod koniec pierwszej połowy pomocnik Zagłębia, walcząc o piłkę z Dariuszem Kłusem, upadł w polu karnym gospodarzy, a sędzia Grzegorz Gilewski podyktował rzut karny. Ta sytuacja wzbudziła wiele kontrowersji. Wątpliwości co do tego, czy powinien być karny, miał także sam Iwański.

- Trochę było to naciągane – przyzał. – Ale oliwa zawsze sprawiedliwa i bramki nie było (w 33 min. Marcin Cabaj obronił „jedenastkę” wykonywaną przez Michała Chałbińskiego – przyp. red.). Ale w drugiej połowie były ewidentne dwa rzuty karne dla nas, choć sędzia odgwizdał tylko jeden, więc wszystko się wyrównało – dodał Iwański, który w Krakowie czuje się jak w domu. Urodził się w tym mieście i właśnie tu spędził swoje dzieciństwo.

Podania Gizy

O szybkim powrocie do grona kadrowiczów marzy też Piotr Giza, ale na razie może się tylko cieszyć szybkim powrotem do podstawowego składu Cracovii, bo w pierwszej wiosennej kolejce musiał zadowolić się jedynie ławką rezerwowych. W meczu z Zagłębiem zaprezentował się przyzwoicie i to dzięki jego podaniom padły obydwie bramki.

- Przez pierwsze dwadzieścia minut goście nie mieli nic do powiedzenia. Potem się dobrze ustawili i przejęli inicjatywę – przyznał Giza. Jego zdaniem Cracovia mogła utrzymać prowadzenie, gdyby w drugiej połowie na boisku przebywał Jacek Wiśniewski, który zszedł, bo grał z gorączką. Pomocnik Arkadiusz Baran, który z konieczności wystąpił jako stoper, stracił wsparcie i Cracovia grała znacznie osłabiona. Dwaj nominalni środkowi obrońcy nie byli zdolni do gry (Michał Karwan choruje, a Łukasz Skrzyński leczy kontuzję).

Trenerzy o meczu

Czesław Michniewicz

Jestem bardzo zadowolony, że udało nam się wygrać z Cracovią na jej terenie. Dla nas mecz zaczął się praktycznie dopiero od dwudziestej minuty, kiedy to po stracie dwóch bramek zaczęliśmy grać swoją piłkę. Wiedzieliśmy, że zawodnicy Cracovii mieli i w dalszym ciągu mają problemy zdrowotne i zakładałem, że około 60.-70. minuty zaczną opadać z sił. Wiedzieliśmy też, że będą chcieli na samym początku zdobyć bramkę i bronić wyniku. Tak też się stało, ale na szczęście to my wygraliśmy. Muszę przyznać, że twórcą naszego sukcesu był Maciek Iwański, który miał udział przy każdej z czterech bramek. Cieszę się z tego zwycięstwa również dlatego, że po raz pierwszy jako trener wygrałem z Cracovią na jej boisku.

Stefan Majewski

Spodziewaliśmy się tego, że zaczniemy mecz normalnie, ale kwestią czasu było to, kiedy osłabniemy. My w przeciwieństwie do Zagłębia pierwsze dwadzieścia minut zagraliśmy bardzo dobrze – przeprowadziliśmy kilka ładnych akcji i zdobyliśmy dwie bramki. Myślę, że kibice wybaczą nam porażkę, bo nie mieliśmy wystarczająco dużo siły. Zawodnicy dali z siebie wszystko i na nic więcej ich nie było po prostu stać. Przykładem jest Jacek Wiśniewski, który w przerwie meczu przyznał, że już nie da rady, bo słania się na nogach. Poprosił o zmianę i ją otrzymał. Nie chcę odbierać radości ze zwycięstwa trenerowi Michniewiczowi, ale uważam, że w innych warunkach ten mecz mógł wyglądać inaczej. Nie mogę mieć pretensji do swoich zawodników – czasem trzeba umieć przegrać.


Średnia ocena piłkarzy wystawiona przez kibiców na forum

  • Cabaj - 5,92
  • Wacek - 3,65
  • Baran - 3,81
  • Radwański - 4,50
  • Bojarski - 4,15
  • (83' Dudzic) - BO
  • Wiśniewski - 5,58
  • (46' Kostrubała) - 4,13
  • Kłus - 5,35
  • Giza - 5,65
  • Baster - 5,31
  • Pawlusiński - 4,42
  • (61' Jeleń) - 3,96
  • Moskała - 4,38

Filmy

Nie podano wymaganego parametru EmbedVideo.