Tomasz Moskała
Tomasz Moskała | |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Tomasz Moskała | ||
Urodzony | 5 kwietnia 1977 {{{miesiac_urodzenia}}} , Wadowice, Polska | ||
Wzrost | 169 cm cm | ||
Waga | 68 kg kg | ||
Wychowanek | Beskid Andrychów | ||
Informacje klubowe | |||
Obecny klub | Cracovia | ||
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii | |||
Sezon | Rozgrywki - występy (gole) | ||
2004/05 (w) 2005/06 2006/07 |
8(0) 29(4) | ||
↑ 1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze | |||
Kluby | |||
Lata | Klub | Występy (gole) | |
1998/99 (w) 1999/00 1999/00 (w) 2000/01 (j) 2000/01 (w) 2001/02 (j) 2001/02-2004/05 (j) 2004/05 (w)-... |
Beskid Andrychów BBTS Komorowice BBTS Bielsko-Biała Ruch Chorzów BBTS Bielsko-Biała GKS Katowice GKS Katowice Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski Cracovia |
||
↑ liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju | |||
j - jesień, w - wiosna |
Wywiad
Tomasz Moskała: - Odzyskać radość... - 13.01.2005 r.
Trener Cracovii - Wojciech Stawowy już zapowiada, że beniaminek ekstraklasy dotąd i tak chwalony przecież za niezwykle efektowny styl gry, w rundzie wiosennej prezentować się będzie pod tym względem jeszcze efektowniej. A ofensywna strategia Pasów będzie możliwa także dzięki transferowi Tomasza Moskały.
- Kiedy podjął pan ostateczną decyzję o odejściu z Grodziska?
- Taka myśl chodziła mi po głowie już przynajmniej od roku - mówi 28-letni Moskała. - Nastąpiło po prostu zwykle zmęczenie materiału. W Grodzisku nie mogłem na nic narzekać, prócz tego oczywiście, że nie grałem, albo jeśli już - to nie w ataku, a na bocznej pomocy. Owszem, mogę i potrafię grać jako skrzydłowy, ale nie jako klasyczny pomocnik, który mnóstwo sił traci w destrukcji. Tymczasem od trenera Duszana Radolskiego nie otrzymałem, niestety, poważnej szansy pokazania się w ataku. Poza tym po ponad trzech latach spędzonych w Wielkopolsce uznałem, że pora uciekać. Podpisałem więc z Cracovią roczny kontrakt zawierający opcję przedłużenia o dwa lata.
- Z transferową propozycją wyszła tylko Cracovia?
- Rozmawiałem krótko z kilkoma klubami, a najdłużej z Amiką Wronki. Myślałem również o wyjeździe zagranicznym, ponieważ jednak miesiąc temu urodził się mój syn Alan - zawsze lubiłem oryginalne imiona - to szybko sobie odpuściłem myśli o niepewnej tułaczce. To nie był dobry moment na wywracanie wszystkiego do góry nogami. Do Krakowa z rodzinnego Andrychowa mam sześćdziesiąt kilometrów, to raptem godzinka jazdy, niemniej i tak będę chciał sprowadzić całą rodzinę pod Wawel. Muszę jednak najpierw zorientować się w tutejszych cenach, żeby nie być zaskoczony przy kupnie albo wynajmie mieszkania.
- Bez przesady. Nawet grzejąc ławę w Groclinie na finanse nie mógł pan zapewne narzekać.
- To prawda, choć po przejściu do Cracovii finansowo też nie straciłem, bo klub rzeczywiście zorganizowany i zarządzany jest profesjonalnie. Przyznaję, że wraz z końcem kontraktu w Grodzisku wypłacono mi wszystko co do grosza, a jeszcze może jakaś premia, na przykład za awans do Pucharu UEFA, może mi skapnąć na koniec sezonu.
- Ale przecież w tym sezonie pojawił się pan na boisku zaledwie czterokrotnie. Nie ceniono chyba tam pana zbytnio?
- Na pewno czuję niedosyt po okresie spędzonym w Grodzisku, a złożyło się na to wiele rzeczy, bo i kontuzja, i także inne oczekiwania trenera wobec mojej osoby. Nie ma jednak co do tego wracać i płakać w rękaw. Jeszcze w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu grałem regularnie, w kwietniu podjąłem nawet rozmowy z prezesem Zbigniewem Drzymałą, którego naprawdę bardzo szanuję za to co robi w polskim futbolu, na temat przedłużenia kończącej się umowy. Rozmawialiśmy wielokrotnie i pod względem finansowym zapewne byśmy się dogadali, lecz jesienią trener Radolsky znów mnie odstawił. Przez kilka meczów nie pokazywałem się nawet na minutę na boisku. Dlaczego? Taką miał po prostu koncepcję. W końcu Jerzy Kopa, prezes do spraw sportowych w klubie, powiedział, ze raczej mam kiepskie szansę na miejsce w drużynie. Zrozumiałem zatem, że pora się pakować. Rozstaliśmy się bardzo kulturalnie.
- Ale nie tak to miało wyglądać! Gdy w 2001 roku wybraliśmy pana Odkryciem Roku, a Groclin odkupił z GKS Katowice, wydawało się, że niedługo Moskała będzie podporą reprezentacji Polski.
- W pewnym momencie zostałem rzeczywiście strasznie wyniesiony do góry, ale cóż - życie trzeba brać takim jakie jest. Andrzejowi Niedzielanowi i Grześkowi Rasiakowi udało się. Oni zrobili w Grodzisku krok do przodu i wyjechali na Zachód. Ja natomiast zostałem w blokach. Uważam jednak, iż dałem z siebie wszystko i nie powinienem mieć wyrzutów sumienia, że coś zaniedbałem. Poza tym naprawdę wiele zależy od przypadku. Gdy zespół rozgrywał swoje najlepsze mecze pucharowe z Herthą Berlin i Manchester City, ja siedziałem na ławce. A gdybym zagrał? Może ktoś by mnie dostrzegł?
- A Marcin Nowacki? Adrian Sikora?
- Groclin to klub bardzo specyficzny jak na polskie warunki. Może pozwolić sobie na posiadanie w kadrze dwudziestu bardzo dobrych piłkarzy, a wszyscy grać przecież nie mogą. Tym samym Nowacki w ciągu roku nie zagrał ani jednego porządnego meczu, bo najczęściej wchodził na ogony.
- Jest pan już w stanie porównać Cracovię ze swoim byłym klubem?
- Na razie wziąłem udział jedynie w noworocznym treningu. Ale przekonałem się, że to w pełni profesjonalny klub. Wszystko jest poukładane, a w dodatku panuje tutaj dziwna, ale też bardzo pozytywna atmosfera. Tradycja, wierni kibice - to wszystko strasznie nakręca. Piłkarze grają ze sobą od wielu lat, przyjaźnią się, trzymają się razem i poza boiskiem. Od tego też jak szybko uda mi się wejść w ich środowisko dużo będzie zależeć, bo na razie prowadzam się głównie z Krzyśkiem Przytułą. Cracovia potrzebuje sukcesu, ale wiem z doświadczenia, jak trudno się gra, gdy trzeba walczyć o europejski puchary. Wówczas każdy remis, to nie jeden punkt zdobyty, ale dwa stracone. A proszę pamiętać, że jesteśmy beniaminkiem.
- Rozmawiał pan z trenerem Stawowym na temat swojej roli na boisku?
- Tylko wstępnie. Cracovia prezentuje ładny, ofensywny futbol z mnóstwem szybkich podań, dużą wymiennością pozycji i zmianami krzyżowymi. Czterech, a nawet pięciu ludzi cały czas odpowiada za ofensywę i tylko to ich interesuje. W tej sytuacji boczny pomocnik Pasów jest tak naprawdę skrzydłowym i musi grać przede wszystkim do przodu! Wierzę, że w tym schemacie znajdzie się miejsce dla mnie. Tym samym wierzę, że znów odzyskam radość z gry.
Rozmawiał: Zbigniew Mucha