2019-05-11 Cracovia - Lech Poznań 1:0
|
Lotto Ekstraklasa , 35 kolejka Kraków, ul. Kałuży 1, sobota, 11 maja 2019, 20:30
(1:0)
|
|
Skład: Peškovič Sipľak Datković Helik Râpă Gol Wdowiak (85' Hernández) Dimun Dąbrowski (86' Ferraresso) Hanca Piszczek (46' Cabrera) |
Sędzia: Szymon Marciniak z Płocka
|
Skład: Burić Gumny Goutas Kosetevych Klupś (59' Makuszewski) Vujadinović Trałka Gajos Jóźwik (78' Tomasik) Marchwiński Gajos (69' Gytkjaer) |
Mecz poprzedniego dnia: | Mecze tego dnia: | |
2019-05-11 Cracovia (U-17) – Wisła Kraków (U-17) 2:2 |
Informacje prasowe przed meczem
Cracovia.pl
Państwa.
Na sobotnie spotkanie zaproszeni zostali żołnierze z Małopolski wraz z rodzinami. W jego trakcie Klub odda hołd ich towarzyszom broni. W ramach upamiętnienia ich zasług odczytane zostaną nazwiska poległych wojskowych. Ich sylwetki zostaną również wyświetlone na telebimach. Każdemu z nich poświęcimy chwilę, by wyrazić wdzięczność ludziom, którzy oddali życie podczas spełniania obowiązku ochrony Kraju.
Dzień Weterana Działań Poza Granicami Państwa rokrocznie przypada 29 maja. Jego celem jest wyrażenie szacunku i wsparcia dla przedstawicieli Polskich Sił Zbrojnych, uczestniczących w misjach międzynarodowych. Wszystkim żołnierzom oraz pracownikom wojska dziękujemy za ich wierną służbę.
Interia
Gytkjaer nie wystąpił w żadnym spotkaniu w grupie mistrzowskiej, bo przed rozpoczynającym ją meczem z Jagiellonią Białystok doznał urazu stopy. Trener Dariusz Żuraw najpierw zastąpił go Joao Amaralem, później dał szansę Timurowi Żamaletdinowi, ale obaj... też doznali kontuzji. W efekcie w spotkaniu z Pogonią Szczecin z przodu biegał pomocnik Filip Marchwiński, później skrzydłowy Kamil Jóźwiak, a na końcu stoper Nikola Vujadinović. Z kolei w pojedynku z Zagłębiem Lubin na pozycji numer dziewięć wymieniali się Darko Jevtić i Marchwiński, a w doliczonym czasie okazję debiutu w Ekstraklasie dostał Krzysztof Kołodziej. W sobotę w Krakowie problemy Żurawia prawdopodobnie rozwiąże jednak Gytkjaer, który normalnie trenuje już z zespołem.
Gorzej wygląda za to sytuacja wśród środkowych obrońców. Żuraw regularnie stawiał na duet Nikola Vujadinović - Thomas Rogne, ale ten drugi z powodu kontuzji nie wystąpił już w Szczecinie. Zastąpił go Rafał Janicki, ale żółta kartka wyłączyła go z kolei z meczu z Zagłębiem. Tym razem Żuraw dorzucił Vujadinovicowi do pary Dimitrisa Goutasa. Problem w tym, że mecz z urazem zakończył Vujadinović, więc w Krakowie do dyspozycji trenera Lecha będą prawdopodobnie tylko Janicki i Goutas, a ich zmiennikiem - młody Wiktor Pleśnierowicz. Z tego duetu jesienią korzystał już ówczesny trener Ivan Djurdjević - z różnym skutkiem. Goutas nie grał w pierwszym zespole przez pół roku, ale w sobotę grał całkiem poprawnie niemal do samego końca. Tyle że to po jego faulu na Bartłomieju Pawłowskim sędzia podyktował rzut karny dla Zagłębia.
Po pauzie za żółte kartki gotowy do gry powinien być też Maciej Makuszewski, a po wyleczeniu kontuzji - Juliusz Letniowski. Wątpliwe są za to występy Amarala i Żamaletdinowa, zaś wykluczony kapitana drużyny Pedro Tiby, który wrócił do Portugalii by tam przejść zabieg artroskopii kolana.Źródło: Interia wydanie internetowe 7 maja 2019
Rozmowa z Januszem Golem
Gazeta Krakowska
Stęsknił się Pan za europejskimi pucharami? Ostatni raz grał Pan w nich 7 lat temu w barwach Legii z Rosenborgiem.
Na pewno jest to fajna przygoda, dopóki jest szansa, będziemy o nie walczyć. Mamy trzy mecze, w przypadku trzech wygranych puchary powinny być.
Udział w europejskich rozgrywkach to motor napędowy dla piłkarza?
By dostać się do rozgrywek grupowych trzeba przejść przez cztery rundy kwalifikacyjne. Najfajniejsza jest gra w grupie, ale dążymy do tego, by w ogóle się dostać do pucharów. Czy to jest bodziec? Na pewno tak. Każdy chciałby się pokazać na innym poziomie, sprawdzić się.
Wspomniał Pan o kwalifikacjach. Pan kojarzy się kibicom szczególnie z jednym meczem, w Moskwie ze Spartakiem, gdy strzelił Pan bramkę na 3:2, decydującą o awansie Legii do rozgrywek grupowych. Na słowo puchary też Pan sobie przypomina tę sytuację?
-Na pewno przez kibiców Legii jestem z nią kojarzony. Emocje były duże, był to doliczony czas gry. Najpierw przegrywaliśmy 0:2 i odrobiliśmy straty. Była to moja pierwsza bramka w barwach Legii.
Ma Pan gdzieś nagraną tę sytuację, wraca Pan do niej?
Nie, ale zawsze można ją znaleźć w internecie. Bardzo rzadko, ale czasami wracam do tego meczu.
Wyszliście z grupy i spotkaliście się ze Sportingiem Lizbona. Jemu tez Pan strzelił bramkę.
Tak, zremisowaliśmy 2:2 u siebie, w rewanżu przegraliśmy 0:1. Wyszliśmy z grupy, dawaliśmy radę. Byliśmy blisko awansu do kolejnej rundy. Ciekawy był mecz z PSV Eindhoven na wyjeździe. Był to przeciwnik z wysokiej półki. Otoczka, stadion była na wysokim poziomie.
W ostatnim meczu z Lechią „stuknął” Panu 150 występ w polskiej ekstraklasie.
Dowiedziałem się o tym dopiero po meczu. Fajnie jest mieć tyle na koncie. Teraz będę już w Polsce więc licznik będzie „bił” dalej.
Po prawie całym sezonie gry w polskiej ekstraklasie jak ją Pan ocenia?
Ligę weryfikują puchary, a ostatnie lata były dość chude dla naszej piłki. Można powiedzieć, że poziomem trochę odbiegamy od Europy. Jeżeli nasze drużyny zaczną grać przynajmniej w Lidze Europy co roku to jest szansa, że liga będzie mocniejsza. Na dzisiaj potentatem nie jesteśmy. Musimy my piłkarze dbać o to, by poziom się podnosił.
Pańskie oczekiwania wobec ekstraklasy pokryły się z rzeczywistością? Czy sądził Pan że będzie łatwiej, trudniej, a może oczekiwał Pan tego co jest?
Po pięciu sezonach gry w Rosji spodziewałem się sytuacji, jaką zastałem. Nic mnie nie zaskoczyło ani na minus, ani na plus.
Jaki jest pański sposób na unikanie kontuzji. Gra Pan co mecz, jeśli tylko kartki nie wykluczają Pan z gry? Czy to jest szczęście, czy super tryb życia i treningu?
Trzeba w miarę możliwości o siebie dbać, wszelkiego rodzaju rozluźnianie mięśni po treningach jest potrzebne, by organizmu mógł pracować. Są duże napięcia mięśni i staram się dbać, by ich nie było. Na szczęście wszystko jest OK. Dużą uwagę przykładam do rozciągania, przede wszystkim chodzi o nogi. Zawsze się z tym dobrze czułem, jeśli to robiłem, więc dalej się tego trzymam.
W ekstraklasie debiutował Pan w 2008 r. jako zawodnik GKS-u Bełchatów w meczu z Lechem. W tym samym spotkaniu przygodę z nasza ligą zaczynał Robert Lewandowski…
Wiem, wiem. Strzelił nam bramkę piętą. Jest trzy lata młodszy ode mnie, dobrze pamiętam tamten sezon.
Jak Pan patrzy na jego karierę, to przeciera Pan oczy ze zdumienia, że tak się ona potoczyła, że zrobił taki skok, z polskiej ligi do Bundesigi, w której pobija świat?
Grał w Lechu bardzo dobrze, został odpowiednio wprowadzany przez trenera Smudę. Trafił do reprezentacji, a napędził go transfer do Borussii Dortmund. Pierwszy rok miał trochę gorszy, ale pokazał, że potrafi o swoje walczyć, trafił do pierwszej jedenastki i ta jego kariera wystrzeliła. Tylko sobie zawdzięcza te sukcesy.
Pan ma jeszcze rok kontraktu z Cracovią. Wiąże Pan przyszłość z Krakowem?
Został jeszcze jeden sezon, skupiam się na graniu, a co będzie później, to się okaże. Najważniejsze, żeby było zdrowie. A później? Czemu nie zostać dłużej jeśli się to będzie wszystko układało, tak jak powinno.
A jak się mieszka w Krakowie?
Bardzo dobrze, wszystko jest OK. Wszędzie jest blisko, rodzina jest ze mną.
Cieszy się Pan zaufaniem trenera Michała Probierza. Nie tak dawno powiedział, że da niego wymarzona parę w drugiej linii reprezentacji Polski to: Gol – Żurkowski. Co Pan na to?
Za te słowa na pewno mogę trenerowi podziękować. A co do reprezentacji, to jestem na polskich boiskach więc wszyscy powinni widzieć co i jak. Wszystko zależy od selekcjonera. Pięć lat spędziłem w Rosji i byłem pomijany przy powołaniach. Teraz może być tak, że ci, którzy będą za granicą mniej grali będą powoływani, a mniej będzie się patrzyło na polską ligę. Tak mi się trafiło.
W skrytości serca jeszcze Pan liczy na występy w kadrze. Licznik nie stanie na ośmiu występach?
Jestem w dobrej formie, więc czemu nie?
A co Pan sądzi o wspomnianym Szymonie Żurkowskim. Gra na pańskiej pozycji, może go Pan ocenić?
Widać, że ma szansę na rozwinięcie się, by grać na dobrym, europejskim poziomie. Został już kupiony przez Fiorentinę. Zobaczymy, jak sobie tam poradzi, jak do tego podejdzie? Powinien dać sobie radę. Charakter i zdrowie ma, pozostaje kwestia treningów. Powinien się rozwinąć piłkarsko.
Wróćmy jeszcze do ligi. Na początku grupy mistrzowskiej graliście co trzy dni i to was trochę „zabiło”, ponieśliście trzy porażki. Widać, że polskim piłkarzom trudno grać w takim rytmie. Rzeczywiście jest to problem ligi, że zespoły nie są w stanie utrzymać formy przy takiej częstotliwości grania.
Na pewno zmęczenie dochodzi. Może rzeczywiście ten terminarz powinien być inaczej ułożony, na te decydujące mecze. Nas tamten nieszczęsny tydzień trochę podłamał, ale udało nam się mam nadzieję wrócić na dobre tory. Zostały jeszcze trzy mecze.
Dopędzicie Jagiellonię? Zostały trzy punkty różnicy.
Gramy z Lechem, Zagłębiem i Pogonią, walczymy z tymi drużynami o 4. miejsce. Jak pozabieramy im punkty to będzie nam łatwiej przeskoczyć też Jagiellonię.
A kto będzie mistrzem Polski?
Trzy drużyny są grze, ale sądzę, że jednak Legia.
Rosyjska ekstraklasę Pan jeszcze śledzi?
Czasem zobaczę, co się dzieje, ale meczów nie oglądam.Źródło: Gazeta Krakowska wydanie internetowe 8 maja 2019
Trenerzy przed meczem
Michał Probierz, trener Cracovii
Mimo, że jeszcze nie zapadły ostateczne rozstrzygnięcia w lidze, to wiemy już jak będą wyglądać nasze przygotowania. 17 czerwca zaczynamy treningi, natomiast po raz pierwszy zawodnicy, którzy nie pojadą na Kadrę otrzymają dłuższe urlopy. To jest taki moment, że niektórzy mogą wyjechać na zgrupowania swoich reprezentacji. Mam tu na myśli Mateusza Wdowiaka i Michala Siplaka, ale nie wykluczam, że powołanie może otrzymać też Milan Dimun lub jeszcze ktoś inny. 20 czerwca natomiast wylatujemy na dwutygodniowy obóz do Słowenii, gdzie zagramy sparingi, a powrót planujemy na tydzień przed rozpoczęciem ligi. Analogicznie będzie to miało miejsce w przypadku naszego awansu do Ligi Europejskiej - chcemy powrócić na siedem dni przed pierwszym meczem. Niezależnie jednak od tego czy wywalczymy ten awans chcemy wzmacniać, a nie tylko uzupełniać drużynę. Po to zresztą budujemy zespół rezerw, którego trenerem ma być Piotr Giza. Jeśli chodzi o Lecha Poznań to jesteśmy faworytem i chcemy wygrać ten mecz. Na dzień dzisiejszy wszyscy zawodnicy - oprócz Viniciusa - są zdrowi, natomiast Marcin Budziński już trenuje, ale w sobotę jeszcze nie będzie zdolny do gry.
Źródło: [1]
Dariusz Żuraw, trener Lecha Poznań
Największy poznański szpital mieści się przy ulicy Szwajcarskiej, ale z przymrużeniem oka można powiedzieć, że w ostatnich dniach otworzył filię przy Bułgarskiej. – Mamy problem ze skompletowaniem meczowej osiemnastki. Do grona kontuzjowanych piłkarzy dołączył Pedro Tiba, który wyleciał już do Portugalii i w środę przeszedł tam zabieg artroskopii kolana. Jego brak na pewno będzie odczuwalny, bo od kiedy trafił latem do Lecha, opuścił raptem jeden ligowy mecz, kiedy pauzował za czwartą żółtą kartkę. – Pomysł na zastąpienie Pedro mam, ale oczywiście nie mogę go zdradzić, bo wiem, że trener Probierz dokładnie nas analizuje i nie chcę ułatwiać mu pracy. Z dobrych dla niego wiadomości, do treningów po prawie trzytygodniowej przerwie wrócił Christian Gytkjaer, ale jego występ w sobotę wciąż trzeba oceniać jako mało prawdopodobny. – Jeżeli będzie się dobrze czuł, to na pewno nie wyślemy go na mecz rezerw, tylko od razu włączymy do kadry na spotkanie z Cracovią
Źródło: [2]
Informacje prasowe po meczu
Gazeta Krakowska
Trener Michał Probierz posadził na ławce rezerwowych najskuteczniejszych zawodników – Airama Cabrerę i Javiego Hernandeza. Mogło to zaskoczyć gości. Ale tak naprawdę zaskoczyła ich akcja „Pasów” z 6 min. Sergiu Hanca posłał dobre podanie ze skrzydła, a Michal Siplak z 5 m uderzył pod poprzeczkę. To pierwszy gol Słowaka w tym sezonie.
„Pasy” były w dobrym położeniu. Lech jednak nie zamierzał rezygnować. Ten zespół w dotychczasowych meczach w grupie mistrzowskiej raz wygrał i zanotował trzy remisy. W 14 min główkował Kamil Jóźwiak – nad bramką. Lech atakował, ale jego piłkarzom brakowało decydującego podania. Cracovia bramkowych szans nie miała, ale jeśli już je tworzyła, to były one bardzo groźne – w 37 min strzelał Mateusz Wdowiak, ale Jasmin Burić wybił piłkę.
Od początku II połowy szalał Wdowiak. W pierwszej akcji wyprzedził Dimitrisa Goudasa, ale jego podanie do Cabrery, który zmienił Filipa Piszczka, nie doszło do adresata, a gdy piłka wróciła do skrzydłowego, jego strzał był wybitnie nieudany. W kolejnej akcji „Wdówka” postraszył Buricia, który jednak wybił piłkę na róg. „Pasy” nada atakowały i po chwili do podania Hanki nie doszedł Cabrera. W 72 min groźnie na krakowską ramkę strzelał Jóźwiak, ale piłka poleciała nad spojeniem. W rewanżu na bramkę gości uderzał Hanka i golkiper wybił piłkę na róg. Po chwili Niko Datković główkował minimalnie koło słupka. W 76 min strzelał Milan Dimun - wprost w bramkarza. Potem "Pasy" kontrolowały już grę i utrzymały korzystny wynik do końca.Źródło: Gazeta Krakowska wydanie internetowe 11 maja 2019
Trenerzy po meczu
Michał Probierz, trener Cracovii
Najważniejsze, że wytrzymaliśmy stawkę tego meczu. Wiedzieliśmy, że wygrywając, narzucimy presję na inne zespoły. Walka o miejsce w osiemnastce była bardzo duża, widziałem to w tygodniu. Trzeba pochwalić zespół, graliśmy agresywnie i potrafiliśmy ciekawie rozegrać. Pokazaliśmy moc. Zabrakło jedynie trochę cwaniactwa, by grać dokładniej i wykorzystać momenty, gdy Lech podejmował już naprawdę duże ryzyko w koncówce. Dobrze zagrała również defensywa, w drugim kolejnym meczu nie straciliśmy bramki. To dla nas bardzo ważne. Już teraz zastanawiamy się, jak pokonać Zagłębie Lubin i z pewnością będziemy się przyglądać jutrzejszym meczom. Po nich będziemy wiedzieć, jak będzie wyglądał nasz następny, kluczowy tydzień.
Na pewno wielu było zdziwionych, że dokonaliśmy takich zmian w składzie. Nie ma w tym drugiego dna, rozmawiamy z Airamem normalnie, mamy za to więcej alternatyw przed kolejnymi spotkaniami. Wszyscy zawodnicy poza Hanką, który ze względu na kartkę nie zagra w Lubinie, są do naszej dyspozycji. Już dziś zastanawialiśmy się z fizjoterapeutą, czy nie skorzystać z Marcina Budzińskiego, lecz doszliśmy do wniosku, że nie ma co jeszcze ryzykować. Na następne mecze jednak też będzie alternatywą, choć wykorzystamy ją raczej tylko wtedy, kiedy będziemy mieć naprawdę czerwone światło - trzeba pamiętać, że Marcin jest po długiej kontuzji.
Źródło: [3]
Dariusz Żuraw, trener Lecha Poznań
Gratulacje dla Cracovii. Bardzo szybko ułożyła sobie ten mecz. W piłce nożnej liczą się konkrety, a Cracovia była w tym lepsza. W pierwszej połowie próbowaliśmy grać swoje, lecz nie wychodziło nam to tak, jak chcieliśmy. Mamy swoje problemy w ataku i to było dziś widać. Cracovia grała agresywnie, nie pozwoliła nam rozwinąć skrzydeł. Wprowadzając Gytkjaera staraliśmy się, by dośrodkowań w pole karne było więcej. Niestety, nie wyszło.
Źródło: [4]