2011-03-07 Cracovia - GKS Tychy 8:1
|
1 kolejka, 3 runda, etap 2 (Play-Off), Ekstraliga Kraków, poniedziałek, 7 marca 2011, 18:00
(1:0; 4:0; 3:1) |
|
Skład: Radziszewski (Raszka) Wajda Kłys L.Laszkiewicz Pasiut D.Laszkiewicz Wilczek Noworyta Łopuski Słaboń Piotrowski Witowski Prokop Kostuch Dvořak Martynowski Simka Landowski Sarnik Rutkowski Kosidło |
|
Skład: Sobecki (35:41 Jakubowski) Gonera Kotlorz Vitek Parzyszek Paciga Sokół Jakeš Bagiński Šimiček Woźnica Majkowski Csorich Galant Garbocz Witecki Mejka Gwiżdż Gurazda Banachewicz |
Opis meczu
TerazPasy.pl
Pierwszy mecz wielkiego finału play-off Polskiej Ligi Hokeja bezapelacyjnie dla Cracovii! Tylko w pierwszej tercji, kiedy podopieczni Jiriego Sejby mieli jeszcze siły, mecz miał wyrównany przebieg. Tyszanie od pierwszego bulika podjęli otwartą walkę z Cracovią i w efekcie kibice zgromadzeni w hali przy Siedleckiego oglądali szybkie i zacięte spotkanie.
Na początku było dużo walki ale niewiele klarownych sytuacji pod bramkami Rafała Radziszewskiego i Arkadiusza Sobeckiego. W pierwszym kwadransie przyjezdni byli jeszcze w stanie dotrzymać kroku podopiecznym Rudolfa Roháčka, a bramkę stracili po kolejnym przebłysku „pasiastych Kanadyjczyków”. Dawid Kostuch związał w walce na bandzie dwóch rywali i dograł do uwolnionego od krycia Rafała Martynowskiego, a ten zwodem zgubił nadjeżdżającego obrońcę i kapitalnie zawinął pod poprzeczkę!
Zawodnicy zjeżdżali na pierwszą przerwę przy stanie 1:0, jednak podczas ostatniego bulika doszło do starcia Grzegorza Pasiuta z Parzyszkiem. Sędziowie zakwalifikowali to jako atak kijem na głowę i nałożyli na środkowego naszej pierwszej piątki karę meczu. Grzesiek nie wyjechał więc już na lód, a tyszanie rozpoczęli drugą tercję od gry przez ponad cztery minuty w przewadze. Biało-czerwoni świetnie wyszli z tej opresji, a dwie minuty póżniej, po rewelacyjnej kontrze wyprowadzonej przez Leszka Laszkiewicza, Daniel wykończył podanie brata i było 2:0.
Od tego momentu Pasy po prostu odjechały tyszanom. Krakowianie z każdą akcją byli szybsi, mocniejsi i na tle słabnących gości wyraźnie lepsi. Bramka na 3:0, to efekt świetnego czytania gry przez Leszka Laszkiewicza, który w trakcie zmian jakie dokonywały obie drużyny dostrzegł wyjeżdżających partnerów z trzeciego ataku i błyskawicznie dorzucił gumę na niebieską do Dawida Kostucha. Asysta Leszka stworzyła przewagę, bo dwóch naszych napastników próbował powstrzymać tylko jeden obrońca. Dawid wyłożył krążek na kij do Petra Dvořaka, który na raty pokonał Sobeckiego. Niespełna dwie minuty później było 4:0. Zamek w przewadze rozgrywała pierwsza piątka, a ofensywne wejście Patryka Wajdy i strzał Leszka Laszkiewicza świetnie wykończył Damian Słaboń. Była 35 minuta i 28 sekunda, a 14 sekund później wspaniały pokaz indywidualnych umiejętności dał Dawid Kostuch. Na pełnej szybkości wpadł do tercji tyszan, spektakularnym zwodem nawinął Majkowskiego i po kolejnym zwodzie, pokonał z backhandu Sobeckiego. Air Canada! Bramkarz gości od razu ruszył do boksu, a w jego miejsce pojawił się Jakubowski. Drugi bramkarz tyszan zachował czyste konto do końca tercji, jednak demolka była już dokonana.
Pasy całkowicie dominowały na lodzie i obraz gry w trzeciej tercji nie uległ zmianie. Bramka na 6:0, to kolejny popis braci Laszkiewiczów. Leszek na pełnej prędkości wjechał pomiędzy trzech obrońców i idealnie wyłożył krążek bratu, który z pełnego zamachu trafił do siatki. Goście zdobyli honorowe trafienie po uderzeniu Sokoła z linii niebieskiej, ale gracze Cracovii byli już na takim pułapie, że trafiali nawet zza bramki! Michał Piotrowski chciał dograć krążek przed bramkę ale nastrzelił rozpędzonego Gurazdę i tak padł gol na 7:1. Wynik spotkania ustalił natomiast Mikołaj Łopuski, który w ostatniej minucie dostał świetne podanie od Pawła Kosidły, położył Jakubowskiego i wpakował gumę do pustej już bramki.
Indywidualne popisy braci Laszkiewiczów. Świetna gra Dawida Kostucha i Rafała Martynowskiego. Bardzo dobra Damiana Słabonia i Mikołaja Łopuskiego. W bramce kapitalny Rafał Radziszewski... Czy jest sens wymieniać kolejnych graczy? Proszę więc odczytać cały skład, bo w pierwszym meczu finału zwyciężyła po prostu drużyna. Drużyna zestawiona po mistrzowsku przez Rudolfa Roháčka. 8:1 w finale! Coś nieprawdopodobnego. To był mecz marzenie. Nawet uznając Cracovię za faworyta finału trudno było przecież zakładać taki rezultat.
Szybciej, wyżej mocniej – tak właśnie, w zgodzie z olimpijską maksymą, zaprezentowała się Cracovia w pierwszym meczu finału. Zwycięstwo wraz z bonusem za sezon zasadniczy sprawia, że Pasy prowadzą już 2-0 w serii do czterech zwycięstw. Dwa kolejne mecze zostaną rozegrane we środę i czwartek (9 i 10 marca) w Tychach. Istnieje więc możliwość że rywalizacja w finale nie wróci już do Krakowa...Źródło: TerazPasy.pl 7 marca 2011 [1]