2012-09-21 Comarch Cracovia - GKS Tychy 2:1
|
6 kolejka, 1 runda, etap 1, Ekstraliga Kraków, piątek, 21 września 2012, 18:00
(0:0; 0:1; 2:0) |
|
Skład: Radziszewski (Kulig) Sznotala Besch L.Laszkiewicz Dvořak D.Laszkiewicz Kłys Dudaš Piotrowski Słaboń S.Kowalówka A. Kowalówka Noworyta Fojtík Valčak Kostecki Witowski Myjak Chmielewski Rutkowski Kmiecik |
|
Skład: Sobecki (Witek) Dutka Kotlorz Woźnica Šimiček Bagiński Sokół Majkowski Baranyk Parzyszek Kropač Csorich Wanacki Witecki Pasiut Galant Ciura Jakeš Łopuski T. Da Costa Przygodzki |
OPIS SPOTKANIA
Mecz jak se patrzi
Spotkanie 6. kolejki PLH pomiędzy Comarch Cracovią, a GKS Tychy, wśród sympatyków drużyny przyjezdnej musiało przywołać najczarniejsze koszmary z bogatej historii spotkań obu ekip w ostatnich latach. Przez pierwsze dwie tercje przewaga gości nie podlegała dyskusji i tylko kapitalnej dyspozycji Rafała Radziszewskiego Pasy zawdzięczają to, że przed III tercją wciąż pozostawały w grze. W końcówce podopieczni Rudolfa Rohačka odwrócili jednak losy spotkania i wydarli gościom trzy punkty.
Pierwsza tercja zakończyła się bezbramkowym rezultatem i była to bezapelacyjnie zasługa kapitalnej dyspozycji Rafala Radziszewskiego. Cracovia, jak przyznał po meczu trener Rohaček, chciała grać szybki hokej, jednak w pierwszych 40. minutach to tyszanie, w niemal każdej akcji byli o tempo szybsi. Rafał Radziszewski raz za razem stawał oko w oko z napastnikami GKS-u i bronił z niezwykłym wyczuciem i refleksem. Tyszanie dwa razy grali w przewadze ale od 16. minuty przez 83 sekundy mieli na lodzie o dwóch graczy więcej! Pasy przetrwały to oblężenie a „Radzik” znów obronił kilka groźnych strzałów, a dwie parady poderwały do owacji niemal całą halę. Co ciekawe nawet grając w podwójnym osłabieniu biało-czerwoni mieli swoją szansę. Po kontrze 2 na 1 Damian Slabon bliski był zdobycia bramki.
Na początku drugiej tercji tyszanie zdyskontowali w końcu swoją przewagę. Z niebieskiej po lodzie uderzał Wanacki i krążek tracony przez jednego z defensorów Cracovii trafił do siatki. Prowadzenie gości ożywiło nieco poczynania Pasów. Sygnał do ataku dał Leszek Laszkiewicz, który w 24. minucie, ostrego kata trafił w słupek. Od tego momentu Cracovia próbowała przejąć inicjatywę w tercji i Sobecki wybronił między innymi groźne strzały Bescha i Leszka Laszkiewicza. W 30. minucie na solowy rajd zdecydował się Josef Fojtík. Dzięki kapitalnej technice kija, w nieprawdopodobny wręcz sposób przedarł się środkiem tercji pomiędzy aż trzema obrońcami i wyszedł sam na sam z Sobeckim! Ten jednak nie dał się zaskoczyć. Od 31. minuty zapały ofensywne Cracovii mocno ostudziły kary. Najpierw wykluczenie za sześciu graczy na lodzie, a po kolejnych dwóch minutach kara indywidualna dla Valčáka. W 34. minucie w czasie kiedy w boksie kar przebywał Valcak "Laszka" popisał się świetnym przechwytem w tercji obronnej tyszan, jednak Sobecki znów stanął na wysokości zadania. Po chwili to goście mięli kolejną 100 % szansę. Nie najlepsza zmiana Cracovii doprowadziła do groźnej kontry 2 na 1. Baranyk już sam mógł uderzać ale idealnie wyłożył gumę Parzyszkowi, a ten wypalił z pierwszego kija pod poprzeczkę. Gol? Nieee, „Radzik” znów potwierdził że jest najwyższej klasy specjalistą. Przez pierwsze dwie tercje przewaga gości właściwie nie podlegała dyskusji i tylko kapitalnej dyspozycji Rafała Radziszewskiego Pasy zawdzięczają to, że wciąż pozostawały w grze.
W trzecią tercję lepiej weszła Cracovia. Sygnał do ataku dał Michał Piotrowski, który świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Damiana Słabonia, ten jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Sobeckim. Tyszanie próbowali przejąć inicjatywę ale z każdą minutą to Pasy wyglądały lepiej na lodzie. W 53 minucie kolejną błyskotliwą szarżą popisał się Josef Fojtík, a w kolejnej sytuacji, podczas gry 5 na 5 biało-czerwoni przez ponad minutę trzymali krążek w strefie ataku raz za razem stwarzając zagrożenie pod bramką Sobeckiego. Przełomowa dla losów spotkania okazała się 56. minuta. Najpierw groźnie z półdystansu uderzał Patrik Valčák i sam ruszył dobijać swój strzał. Czeski środkowy mocno się rozpędził i mimo że Sobecki zdołał w końcu odrzucić krążek do boku, ten wpadł z impetem w golkipera tyszan. Gwizdki sędziów przerwały grę ale w obronie Sobeckiego ruszyli gracze z pola. Csorich zaatakował Valčáka, ale ten zachował się niezwykle pasywnie. Jaka decyzja? Sędzia Marczuk odesłał na ławkę jedynie zawodnika z Tychów... Niespełna minutę później krążek do tercji ataku wprowadził Damian Słaboń, a po chwili dorzucił go do skrzydła do pędzącego Sebastiana Kowalówki, który wypalił po długim rogu. Goool! A więc 1:1 i Pasy zwietrzyły krew. W kolejnych minutach bramkę Sobeckiego zasypał grad strzałów. Dwukrotnie próbował Valčák, dobijał Fojtík, swoją szansę miał też debiutujący w Cracovii Piotr Kmiecik i w końcu stało się. Michał Piotrowski świetnie dograł krążek zza bramki a Damian Słaboń kapitalnie przymierzył z pierwszego krążka! W końcówce tyszanie próbowali jeszcze odwrócić losy rywalizacji ale ofiarna defensywa Pasów nie pozwoliła nawet na wycofanie Sobeckiego.
Po meczu trener gości Jan Vodila komplementował Cracovii. „To je drużyna jak se patrzi”. Jak se patrzi, czyli bardzo dobra to była postawa obu ekip i w efekcie to był mecz jak se patrzi. Choć łatwo będzie zrozumieć rozczarowanie przyjezdnych kibiców, którzy znów nie mogli uwierzyć w to, że ich drużyna była tak blisko zwycięstwa przy Siedleckiego i znów w nieprawdopodobnych okolicznościach dała sobie ten triumf odebrać.
Już w niedzielę przed Cracovią wyjazd do Sosnowca. Bez zwycięstwa w tym spotkaniu, a także bez kolejnego zwycięstwa w Toruniu punkty wywalczone w starciu z GKS stracą nieco na znaczeniu.
Kolejny mecz w Krakowie zapowiada się szlagierowo. W niedzielę 30 września podopieczni Rudolfa Rohačka zagrają z Ciarko PBS Bank Sanok.
Źródło: TerazPasy.pl - raf_jedynka [1]