2000-04-16 Błękitni Kielce - Cracovia 0:1
Błękitni Kielce - Cracovia 0-1 (0-0)
Bramki: Kowalik (82)
Widzów 300
Sędziował Kwiatosz z Lublina.
Błękitni: Stryczyński - Cieciura, Wołoszyn, Saliou - Toboła (85 Gołąbek), Janaszek, Kozak (72 W. Kukuła), Grys, Trela - Pawłowski, P. Kukuła (67 Lipski)
Cracovia: Paluch - Powrożnik, Walankiewicz, Siemieniec - Wacek, Księżyc, Fudali, Kowalik, Baster - Podsiadło (78 Bagnicki), Kmak.
Opis meczu DP:
Błękitni przegrali po raz pierwszy w rundzie wiosennej. Wygrana gości była jak najbardziej zasłużona, âPasy" pokazały dojrzały futbol, grały bardzo uważnie w obronie, często kontrowały rywala.
Gospodarze bardzo starali się, rozpoczęli mecz w niezłym stylu, atakowali przez pierwsze 30 minut, ale bez rezultatu. Obrona Cracovii dobrze radziła sobie z dość schematycznymi atakami gospodarzy. Największe zagrożenie dla bramki Palucha stanowiły rzuty wolne strzelane przez Trelę i W. Kukułę, ale w obydwu przypadkach piłka trafiła w mur krakowian.
Od 30 minuty coraz częściej atakowała Cracovia, w 30 minucie strzał Księżyca z 14 metrów obronił Styczyński. Za moment bardzo mocno uderzył z dystansu Powroźnik, ale nad poprzeczką.
W drugiej połowie z każdą minutą zarysowywała się przewaga lepszej technicznie Cracovii. W 48 min obrońcy Błękitnych w ostatniej chwili zablokowali strzał Kmaka z bliskiej odległości. W chwilę potem strzelał groźnie Księżyc.
Gospodarze atakowali w tej części gry tylko sporadycznymi kontrami, w 79 minucie mieli jedyną praktycznie w tej połowie niezłą okazję, w zamieszaniu z 16 metrów strzelał Janaszek, piłka nie trafiła jednak w światło bramki.
W 82 minucie goście wyprowadzili klasyczną i skuteczną kontrę, po lewym skrzydle uciekł obrońcom Marek Baster, zacentrował wzdłuż linii bramkowej, a kapitan Cracovii Edward Kowalik ślizgiem posłał piłkę do siatki.
W ten sposób Cracovia, choć grała bez Hrapkowicza (na rozgrzewce poczuł ból w pachwinie) i zawieszonego za kartki Ziółkowskiego, zdobyła trzy punkty.
Wywiady:
Trener Cracovii Bronisław Karelus: - Mecz nie był wielkim widowiskiem. Byliśmy zespołem lepszym, mieliśmy zwłaszcza w II połowie sporą przewagę, więcej sytuacji podbramkowych. Niestety, mecz zakończył się przykro dla Siemieńca, ma chyba złamany nos i nie wiem, czy zagra w czwartek z Avią.