2001-09-12 Cracovia - Pogoń Staszów 2:1
Cracovia - Pogoń Staszów 2-1
Bramki: Wacek (78), Hermaniuk (82) - Iwanicki (26)
Sędziował Adam Kajzer z Rzeszowa. Żółte kartki: Bagnicki - Dudajek.
Widzów 400.
Cracovia: Paluch, Duda, Kowalik, Kopyść (46 Wacek), Bania, Szwajdych (46 Krupa), Ziółkowski, Baran (59 Bagnicki), Baster (89 Podsiadło), Hermaniuk, Zegarek.
Pogoń: Mucharski, Kasiak, Razakowski, Dudajek (86 Sierpiński), Gaweł, Gryz (77 Kot), Kolisz (88 Malinowski), Włoch, Trela, Iwanicki, Witkowski.
Opis meczu DP:
Obydwie drużyny są w dołku - wczorajszy mecz bezwzględnie to obnażył. Akcjom, toczonym w ślamazarnym tempie, z rzadka trochę szybkości nadawał napastnik Pogoni Jacek Iwanicki. - Brakuje nam szybkości, ale trudno się temu dziwić. Nie byliśmy na obozach zimą ani latem. Nie jesteśmy pod tym względem dobrze przygotowani do sezonu - przyznawał po meczu kapitan âPasów" Edward Kowalik, dodając, że zespół czuje się opuszczony w trzecioligowej walce. - Nie mamy wypłacanych premii już za 9 meczów, ze skromnych stypendiów trudno się utrzymać. Nie mamy z czego żyć. Miała zawiązać się grupa wspierająca kibiców, ale ci, zamiast pomagać, odwrócili się od nas. Potrzeba nam teraz nie presji, a pomocy właśnie - apelował kapitan. Z szatni Cracovii dochodziły po meczu krzyki: - Prezesie, kasa!
Postawa krakowskich piłkarzy (mocno poobijanych po meczu w Leżajsku) najpierw wywoływała ataki wściekłości kibiców na trybunach, a potem tylko salwy śmiechu. Śmiech to zdrowie, ponadto inną metodę na bezradność trudno byłoby znaleźć. Po pierwszych minutach Pogoń, też przecież przeżywająca poważny kryzys, mogła prowadzić co najmniej 3-0. Prowadziła 1-0. W 26 min spomiędzy krakowskich obrońców wyszedł Witkowski, w polu karnym próbował przelobować Palucha i nawet mu się to udało, ale z linii bramkowej wybił piłkę Duda. Tyle że tak wybił, iż dotarła do czyhającego z drugiej strony pola karnego Iwanickiego. Napastnik Pogoni z całej siły wpakował piłkę do siatki. Wcześniej, w 18 min Witkowski trafił z wolnego w słupek, a cztery minuty później Gaweł z 25 m posłał piłkę w spojenie słupka z poprzeczką. Pierwszy strzał na bramkę rywali Cracovia oddała w 28 min - Ziółkowski z wolnego strzelił tak, że Mucharski nie miał kłopotów ze złapaniem piłki.
Goręcej pod bramką Pogoni było po serii kilku rzutów rożnych, ale nawet po kiksie bramkarza Pogoni żadnemu piłkarzowi gospodarzy nie udawało się wepchnąć piłki do bramki. Jedyną ciekawszą akcję stworzyli w 37 min Szwajdych i Bania, strzał tego drugiego obronił Mucharski.
Kiedy po przerwie akcje znów toczyły się w tym samym anemicznym tempie, trudno było wyobrazić sobie drogę, którą Cracovia miałaby sięgnąć po zwycięstwo. Tymczasem kluczem okazało się gapiostwo staszowskiej obrony. To właśnie dzięki niemu wprowadzony po przerwie Wacek (trener Kmita tłumaczył, że zagrał tak późno, bo trzeba oszczędnie gospodarować siłami osłabionego zespołu) mógł w 78 min przeprowadzić akcję lewą stroną, po której posłał piłkę do siatki ponad wysuniętym Mucharskim. Dzięki "prezentowi" Razakowskiego z bramki mógł się natomiast cieszyć Łukasz Hermaniuk. W 82 min obrońca ze Staszowa wręcz podał piłkę do Zegarka w środku boiska, a ten przytomnym podaniem wyprowadził na pozycję sam na sam Hermaniuka. Choć ten nie rozwinął zabójczej prędkości, zdołał jednak uciec Kasiakowi i obok Mucharskiego trafił do bramki. Tylko z trzech punktów mogli się cieszyć i zawodnicy, i kibice Cracovii.
Zdaniem trenerów:
Grzegorz Kmita, Cracovia:
- O pierwszej połowie trzeba jak najszybciej zapomnieć. Rywal pokazał w niej, że nieprzypadkowo gromadzi punkty na wyjazdach, jest niebezpieczny zwłaszcza w ataku i pomocy. Jestem pełen uznania dla chłopców, że mimo niesprzyjających okoliczności, kłopotów zdrowotnych w II połowie konsekwentnie dążyli do strzelenia bramki. Po stałych fragmentach gry tworzyliśmy zagrożenie pod bramką rywali, a ciągle coś stawało nam na drodze do niej. Wreszcie ładnie strzelił Wacek, a potem przypomniał o sobie Hermaniuk. Zaczyna się teraz dla nas trudny czas - leczymy się, teraz czeka nas mecz z Polonią, potem w Pucharze Polski z Lechem, a następnie z Proszowianką. To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne, aby zapanował spokój wokół mojej osoby i zespołu.
Marek Gniady, Pogoń: - Pełnię funkcję trenera tymczasowo, wkrótce mają zostać podjęte decyzje dotyczące nowego szkoleniowca (w poniedziałek dymisję złożył Marian Geszke - przyp. red.). Sytuacja w klubie nie jest ciekawa, po tym, jak zespół nie sprawuje się w rozgrywkach tak jak oczekiwano. W meczu z Cracovią zasłużyliśmy przynajmniej na remis. Zwłaszcza w I połowie stworzyliśmy wiele sytuacji bramkowych. Przegraliśmy przez niekonsekwencję i prosty błąd Razakowskiego, który podał piłkę rywalowi. Tak doświadczeni zawodnicy powinni umieć utrzymać remis.