2004-06-02 Cracovia - ŁKS Łódź 4:1
|
II liga , 32 kolejka Kraków, środa, 2 czerwca 2004, 17:30
|
|
Skład: Olszewski Radwański Skrzyński Węgrzyn Świstak (46' Przytuła) Bojarski Baran Giza Baster Szczoczarz (73' Wróbel) Dudziński (46' Drumlak) |
Sędzia: P. Kołodziejski z Katowic
|
Skład: Skrzypiec Kardas Golański (55' Godras) Barbosa Przybyszewski Szwajdych Sierant (79' Reyer) Orliński Mysona Wachowicz Strapak (65' Rączka) |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Pierwsza połowa, rozgrywana w deszczu, była jak słusznie zauważył trener Stawowy "bledziutka". Gospodarze wprawdzie szanse mieli, ale tak bardzo chcieli szybko gola strzelić, że z nerwów nie trafiali do bramki nawet z 3-4 m. Najlepszy przykład to strzały - jeden po drugim - Świstaka i Szczoczarza prosto w bramkarza Skrzypca. Potem golkiper łodzian jeszcze dwukrotnie ratował swój zespół od utraty gola w sytuacjach zdawałoby się beznadziejnych, ale tych okazji dla Cracovii powinno być jeszcze więcej. Z jednego powodu, przeciwnik był wyjątkowo słaby.
Dobrze, że ta gra "zaskoczyła" w drugiej części meczu, a późniejszy jego bohater Bojarski zaczął swój strzelecki festiwal tuż po rozpoczęciu gry. Bojarski w sumie strzelił trzy gole, wydawało się, że już ten pierwszy zasługiwał na słowa zachwytu. Ale ta prawdziwa "firmówka", gol wręcz przecudny, strzelony został na końcu bramkowej wyliczanki. Nawet gdyby to była jedyna bramka meczu, to warto było na nią czekać. A jeżeli ktoś dopatruje się przypadku działającego na korzyść Marcina w tej sytuacji, to grubo się myli. Widać, że zarówno przymiarka jak i sam strzał były precyzyjnie obmyślone i wykonane.
Źródło: Gazeta Krakowska