2009-03-16 Cracovia - GKS Tychy 7:0
Cracovia po tym meczu została po raz drugi z rzędu, a po raz ósmy w historii Mistrzem Polski w hokeju na lodzie wygrywając czwarty mecz z GKS Tychy (stosunek zwycięstw: 4-1).
|
5 kolejka, 3 runda, etap Play-off, Ekstraliga Kraków, poniedziałek, 16 marca 2009, 18:15
(2:0; 4:0; 1:0) |
|
Skład: Radziszewski (Rączka) Csorich Bondarevs L.Laszkiewicz Słaboń D.Laszkiewicz Škorvánek Dudaš Witowski Mihálik Verčík Noworyta Dulęba Piotrowski Kowalówka Drzewiecki Kłys Wajda Radwański Pasiut Rutkowski |
|
Skład: Sobecki (30:31-40:00 Witek) Gonera Prochazka Bacul Parzyszek Paciga Mejka Majkowski Proszkiewicz Garbocz Jakeš Kotlorz Śmiełowski Bakrlik Bagiński Woźnica Banachewicz Maćkowiak Jakubik Krzak Wołkowicz |
Relacja
Kliknij tutaj aby prześledzić relację.
Opis meczu
TerazPasy.pl
Mistrz! Mistrz! Cracovia!
Po dwóch niezwykle wyrównanych ale zwycięskich dla Pasów potyczkach w Krakowie, mecze w Tychach zakończyły się remisowo i bilans rywalizacji do czterech zwycięstw wynosił 3-1. Po dwóch dniach odpoczynku było jednak jasne, że zawodnicy GKS-u zrobią wszystko, aby wygrać piaty mecz i wrócić na mecze nr 6 do Tychów.
W pierwszych minutach goście zdecydowanie natarli na bramkę Rafała Radziszewskiego i od pierwszych sekund zrobiło się widowisko. "Radzik" obronił trzy groźne strzały tyszan, a Pasy pierwszy raz poważnie zagroziły Sobeckiemu dopiero w 4 minucie, kiedy to Leszek Laszkiewicz objechał bramkę i niemal zdołał wepchnąć krążek za linię. Minutę później przed szansą stanął Sebastian Kowalówka i mecz z każdą minutą nabierał tempa. Od 10. minuty Cracovia grała w osłabieniu, bo najpierw na ławce kar wylądował Bondarevs, a tuż po tym jak Łotysz wrócił na lód, jego miejsce zajął Csorich.
Tyszanie zwietrzyli swoją szansę, ale Cracovia po mistrzowsku wyszła z tych opresji. Michał Piotrowski przechwycił krążek i wpadł do tercji obronnej tyszan. Po chwili świetnie podał do Sebastiana Kowalówki, który mocno i precyzyjnie uderzył obok bramkarza. Goool! „Short handed gol” i wzorowo wyprowadzona kontra 2 na 1. Akcja trzeciego ataku Cracovii podziałała na gości jak kubeł zimnej wody. Trzy minuty później było już 2-0, a fantastycznym rozegraniem krążka błysnęła tym razem czwarta formacja! Michał Radwański wyłożył krążek Grzegorzowi Pasiutowi, a ten w swoim stylu przymierzył po długim rogu.
Druga tercja rozpoczęła się od dwóch wkluczeń dla graczy gości, ale krakowianie nie potrafili wykorzystać okresu gry w podwójnej przewadze. W 29 minucie na ławkę kar powędrował jednak kolejny gracz przyjezdnych i po minucie było już 3-0. Pierwsza formacja Pasów wzorowo rozprowadziła krążek, który trafił na kij do Igorsa Bondarevsa. Łotysz z pełną premedytacją uderzył tuż obok bramki licząc na to, że Leszek Laszkiewicz dostawi łopatkę kija... W tych play-offach Leszek nie zawodzi i zrobił dokładnie to na co liczył obrońca Cracovii!
Euforia na trybunach nie zdążyła stracić nic na intensywności kiedy było już 4-0... Po 16 sekundach od wznowienia Filip Drzewiecki wpadł z krążkiem za bramkę Sobeckiego i ku kompletnemu zaskoczeniu tyskiego bramkarza wyłożył gumę przed bramkę wprost na kij do Sebastiana Kowalówki. Co za akcja! To był prawdziwy knock-out! Trener drużyny gości, widząc bezradność swojego pierwszego bramkarza, w jednej chwili zdecydował się na zmianę i do bramki wjechał Przemysław Witek. Pasy grały jednak jak natchnione i trzy minuty później było już 5-0! Znów błysnęli gracze czwartej formacji, a rajd i wykończenie akcji jakie zaprezentował Łukasz Rutkowski były najwyższej klasy. Młody skrzydłowy śmiało wjechał między obrońców, zamarkował uderzenie, po czym pociągnął w drugie tempo z nadgarstka po długim rogu!
Hala oszalała i właśnie wtedy po raz pierwszy kibice zaintonowali: Que sera sera! Cracovia mistrzostwo ma! To co Pasy prezentowały na lodzie to był kosmos! Szaleństwo na trybunach i szaleństwo na lodzie! Cracovia całkowicie dominowała na tafli, a kiedy w 38 minucie na ławkę kar powędrował Śmiełowski, to spędził tam raptem 19 sekund... Daniel Laszkiewicz kapitalnie najechał między buliki, gdzie dostał krążek na kij od brata. Przymierzył tuż przy słupku i jak przystało na kapitana nie zawiódł! 6-0!
Druga tercja poniedziałkowego spotkania z pewnością przejdzie do historii jako „pokaz mistrzów”. To co Pasy zgotowały tyszanom w tej części gry to była totalna demolka!
Na trzecie dwadzieścia minut między słupki tyskiej bramki powrócił Sobecki, ale nawet on nie był wstanie nic poradzić na szybką kontrę jaką w 44 minucie zainicjował Leszek Laszkiewicz. „Laszka” świetnie dorzucił krążek do Damiana Słabonia, a środkowy pierwszego ataku bezbłędnie wrzucił go ponad ramieniem bramkarza do bramki! Na tablicy świetlnej niespotykany na tym szczeblu rywalizacji zapis: 43,33 i wynik...7-0
Przez kolejne kilka minut wydawało się, że zawodnicy gości są już całkowicie pogodzeni z porażką i będą chcieli po prostu dojeździć ostatnie minuty do syreny kończącej tercję, mecz i cały sezon PLH. Jednak poziom adrenaliny jaki zawodnicy mieli w zanadrzu nie pozwolił na takie zakończenie spotkania... Pierwszy na ławkę kar trafił Jakubik, a w kolejnych minutach posypały się dalsze wykluczenia. Była nawet bójka Bagiński vs Dudaš (wygrana przez gracza Pasów) i w konsekwencji kara meczu dla zawodnika Cracovii, ale tak naprawdę coraz istotniejsze rzeczy zaczęły się dziać na trybunach, gdzie kibicie rozpoczęli mistrzowską fetę.
Hej! Heja! Heja! Cracovia mistrzem hokeja!
No i przeciągłe Que sera sera! Cracovia mistrzostwo ma! - niosło się po hali na długo przed końcową syreną. A potem radość, medale, puchary, stonoga i palenie kapelusza. To było wspaniałe Panowie. Wspaniałe było nie tylko to co osiągnęliście ale także styl w jakim obroniliście mistrzowski tytuł. To dzięki Wam po raz ósmy w historii Cracovia jest mistrzem Polski!
To już trzeci tytuł na przestrzeni ostatnich czterech lat, trzeci pod wodzą trenera Rudolfa Rohačka i trzeci po zwycięstwie w finale nad GKS Tychy. Jako że w styczniu Czech przedłużył kontrakt z Cracovią do roku 2011 wszystko wskazuje na to, że Cracovia jest pierwsza na liście kandydatów do mistrzostwa w kolejnym sezonie.raf_jedynka
Źródło: TerazPasy.pl z 16 marca 2009 [1]
e-hokej.pl
Mistrzostwo po raz ósmy
Bilety na to spotkanie rozeszły się w szybkim tempie. W dniu meczu wejściówkę na finałową potyczkę można było kupić tylko u koników, którzy oferowali obejrzenie spotkania za 70 zł, czyli ponad dwa razy więcej.
Gorąca oprawa, widowiskowy doping prowadzony przez blisko 2 tysiące gardeł, emocje od początku spotkania do końcowej syreny. Tak w lapidarnym skrócie można opisać to, co działo się dzisiaj w Hali Lodowej przy ulicy Siedleckiego.
GKS przystąpił do spotkania z nożem na gardle. Ewentualna porażka powodowała, że mistrzostwo Polski wędrowało w ręce Cracovii. Od pierwszych minut goście starai się narzucić krakowianom swój styl gry. Już 18 sekund po wznowieniu na środku tafli w dogodnej sytuacji znalazł się Robin Bacul, ale ze strzałem i dobitką czeskiego skrzyłowego poradził sobie Rafał Radziszewskiego.
Z biegiem czasu inicjatywę przejęła Cracovia. W 4. minucie groźnie natarli gospodarze. Po błędzie Sobeckiego guma trafiła do Daniela Laszkiewicza, który objechał bramkę i oddał strzał, ale jak okazało się później Sobecki w porę naprawił swój błąd. Minutę później w dobrej sytuacji znalazł się Sebastian Kowalówka (dostał dobre podanie zza bramki od Michała Piotrowskiego), ale jego strzał z backhandu parkanem odbił Sobecki.
Tyszanie znajdowali się w coraz większych opałach. Mądra gra w obronie i wysoko ustawiony "for checking" sprawiły, że podopieczni Miroslava Ihnacaka z trudem konstruowali ofesywne akcje.
W 14. minucie krążek w tercji neutralnej krążek przejął Michał Piotrowski. Skrzydłowy trzeciej formacji z prędkością francuskiego pociągu TGV wjechał do tercji rywala i zagrał wzdłuż bramki do Sebastiana Kowalówki, któremu pozostało już tylko dopełnić formalności i wbić gumę do siatki. Cracovia poszła za ciosem i trzy minuty później zdobyła kolejnego gola. Tym razem Radwański dostrzegł niepilnowanego Pasiuta, a ten precyzyjnym strzałem z nadgarstka umieścił krążek pod poprzeczką. Dominacja "Pasów" w pierwszej części gry nie podlegała dyskusji. Gospodarze prezentowali dojrzały i dobrze poukładany hokej.
Od początku drugiej odsłony tyszanie rzucili się do odrabiania strat. Jednak szybko złapane wykluczenia spowodwały, że hokeiści ze Śląska byli zmuszeni do głębokiej destrukcji. W 30 minucie kolejny cios zadali krakowianie, a Leszek Laszkiewicz utonął w ramionach swoich kolegów. To był dopiero początek prawdziwego dramatu tyszan. Podopieczni Miroslava Ihnacaka jeszcze nie zdążyli się otrząsnąć po stracie trzeciej bramki, a znów musieli przełknąć gorzką pigułkę. W roli egzegutora po raz drugi wystąpił Sebastian Kowalówka, który w ten oto sposób pokazał trenerowi Peterowi Ekroth'owi, że popełnił błąd nie powołując go na najbliższe Mistrzostwa Świata Dywizji I w Toruniu.
w 32. minucie pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście. Robin Bacul dobrze dostrzegł pozostawionego bez opieki Ladislava Pacigę i podał mu krążek, jednak 31-letniemu skrzydłowemu zabrakło zimnej krwi i posłał gumę w parkany "Radzika".
- Que sera, sera, Cracovia mistrzostwo ma - rozległo się na trubunach, gdy piątą bramkę dla gospodarzy zdobył Łukasz Rutkowski. Jednak to nie był koniec popisów strzeleckich w tej odsłonie. Na dwie minuty przed przerwą szóste trafienie dołożył kapitan Cracovii Daniel Laszkiewicz, który zwieńczył akcję swojego młodszego brata Leszka.
Trzecia odsłona była już tylko formalnością. Roztrwonienie sześciobramkowej przewagi graniczyło z cudem, a że cuda rzadko się zdarzają, to nie było o tym mowy. W 44. minucie siódmą bramkę zdobył Damian Słaboń, który precyzyjnym strzałem z nadgarstka zdjął pajęczynę z okienka bramki.
Pięć minut później kibice mogli zobaczyć bokserski pojedynek rodem z NHL. Martin Dudas skrzyżował pięśći z Adamem Bagińskim. Czech posłał trzy mocne sierpowe na twarz "Bagisia" i w pięć sekundach znokautował tyskiego napastnika. Defensor "Pasów" za swoje zachowanie zarobił karę karę meczu, a wobec haniebnego zagrania sędziowie okazali się bardziej pobłażliwi, nakładając na Bagińskiego cztery minuty kary.
Końcówkę spotkania kibice obserwowali już na stojąco. Ostatnie odliczanie i lawina konfetti zasypała całą halę. - Mistrz, mistrz Cracovia. Hej, heja, heja Cracovia mistrzem hokeja - roznosiło się po trybunach. Potem tradycyjna oprawa. Szampany, hokejowa stonoga i w końcu odbiór medali. Na koniec cygaro zapalił trener Rudolf Rohacek.Radosław Kozłowski
Źródło: e-hokej.pl z 16 marca 2009 [2]
Dziennik Polski
Cracovia mistrzem hokeja!
Krakowianie grali jak natchnieni, bezbłędnie w obronie, w ataku przeprowadzali szybkie, pomysłowe akcje. Drugie 20 minut w ich wykonaniu było fantastyczne. Serię bramek rozpoczął najskuteczniejszy gracz play-off Leszek Laszkiewicz (10 bramek, 11 asyst), trafiając do siatki po precyzyjnym podaniu Szkorvanka. Potem w 3,5 minuty jeszcze dwa razy krążek znalazł się w siatce Sobeckiego, najpierw po raz drugi trafił S. Kowalówka, w chwilę potem po indywidualnej akcji Rutkowski. Dzieła zniszczenia GKS-u w tej tercji dokonał starszy z braci Laszkiewiczów - Daniel.
Na początku trzeciej tercji Słaboń podwyższył na 7-0. Potem na lodowisku zrobiło się trochę nerwowo, w 49 min doszło do pojedynku na pięści Dudasza z Bagińskim. Krakowianie przez blisko 2 minuty grali w trójkę przeciwko piątce rywali, a mimo to gola nie stracili.
Ostatnie minuty kibice oglądali na stojąco, śpiewali: "Heja, heja, Cracovia mistrzem hokeja", "Mistrz, mistrz Cracovia".
Po końcowej syrenie na lód wpadła cała drużyna Cracovii, wszyscy pojechali do bramkarza Rafała Radziszewskiego, by podziękować mu znakomitą grę. Powiało morze flag Cracovii, nie ustawały śpiewy kibiców. Prezes PZHL Zdzisław Ingielewicz i prezydent Krakowa Jacek Majchrowski wręczyli kapitanowi Danielowi Laszkiewi-czowi okazałe puchary. Złote medale odebrała cała drużyna. - To wspaniały dzień dla krakowskiego hokeja - mówi znakomity ongiś hokeista Roman Steblecki. - Ja złotego medalu z seniorami nie mam, ale uczynili to moi młodsi koledzy. Wielkie brawa!Andrzej Stanowski
Źródło: Dziennik Polski z 17 marca 2009
Trenerzy po meczu
Mirošlav Ihnačak (trener GKS)
Byliśmy dzisiaj wyraźnie słabsi od rywali. Graliśmy bez pomysłu i brakowało nam sił. Myślę, że o zwycięstwie Cracovii w play-offach zadecydowało pierwsze spotkanie, które pechowo przegraliśmy. Wypada mi tylko pogratulować trenerowi Rohackowi
Rudolf Rohaczek (trener Cracovii)
Była to ciekawa i trudna rywalizacja, którą udało nam się wygrać. W mojej opini przełomowe było piątkowe zwycięstwo w Tychach
Radosław Kozłowski
Źródło: e-hokej.pl [3]
Wywiady
TerazPasy.pl
Rudolf Rohaczek: Byliśmy najlepsi!
W decydującej fazie tegorocznych rozgrywek dominacja drużyny Rudolfa Rohaczka nie podlegała dyskusji - Cracovia wygrała 11 z 12 meczów play off! - a ostatni mecz w którym Pasy zdemolowały GKS Tychy aż 7:0 przypieczętował wielki i zasłużony sukces.
Trener Rudolf Rohaczek podkreśla, że rywalizacja w play-off wyraźnie pokazała wyższość Cracovii nad resztą ekstraklasowych rywali. - Może będę nieskromny, ale powiem, że byliśmy najlepsi. Pokazaliśmy to wszystkim w play-off. Zadecydowała o tym ciężka praca nie tylko w sezonie, ale i latem. Moglibyśmy rozegrać dalszych 10 spotkań w play-off i myślę, że gralibyśmy na równie dobrym poziomie - mówi szkoleniowiec.
Rohaczek podkreśla, że wielką siłą Cracovii był jej równy skład: - Starałem się tak dobierać zawodników, abyśmy mieli cztery wyrównane piątki. I to się udało. Na przykład w dzisiejszym meczu bardzo dobrze grała czwarta formacja, zdobywała bramki.
Czy decydujący w walce o złoto był pierwszy mecz w Krakowie, wygrany w ostatnich 27 sekundach? - Na pewno była to bardzo ważna z psychologicznego punktu widzenia wygrana - uważa Rohaczek. - Ale kluczem do złotego medalu był wygrany czwarty mecz w Tychach 3-1.
Teraz Cracovia jako mistrz Polski zagra w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. - Trzeba będzie wzmocnić zespół. Ale jeśli będziemy grać na takim poziomie jak w play-off, to nie powinniśmy przynieść wstydu - uważa szkoleniowiec mistrzów.Źródło: TerazPasy.pl z 17 marca 2009 [4]
TerazPasy.pl
Profesor Filipiak: Dobre słowo, pół miliona i coś jeszcze
Po rytualnym spaleniu kapelusza trenera Rudolfa Rohaczka zawodnicy zwabili na lód Profesora Janusza Filipiaka i zgotowali mu długą owację podrzucając najważniejszą osobę w Cracovii pod dach niedawno wyremontowanej hali lodowej.
Za tak zacne potraktowanie Profesor odpłacił się najpierw dobrym słowem: - Oni mają charakter, ducha zwycięstwa. Pokazali to choćby w pierwszym dramatycznym meczu w Krakowie, kiedy odwrócili losy spotkania w ostatnich 27 sekundach. Mamy dobry kolektyw, mądrego trenera, który przedłużył z nami umowę do 2011 roku - mówił Janusz Filipiak.
Po chwili wdzięczność i uznanie Profesora nabrały bardziej wymiernego charakteru: - Tak jak obiecałem będzie premia 500 tys. zł, może coś dorzucimy za ten wspaniały, pierwszy mecz - Prezes przekazał dobrą wiadomość dla hokeistów, która nie wzbudzi entuzjazmu zapewne tylko u klubowego księgowego.
Choć Prezes Janusz Filipiak nie zwykł opuszczać żadnego sportowego wydarzenia z udziałem hokeistów i piłkarzy Cracovii niewiele brakowało, aby nie wziął udziału w najważniejszym meczu sezonu. - Czułem się dzisiaj fatalnie, powinien był iść w zasadzie do łóżka. Ale jak tu opuścić takie wielkie wydarzenie dla naszego Klubu?! - pytał retorycznie szczęśliwy Profesor.Crac
Źródło: TerazPasy.pl z 17 marca 2009 [5]
Cracovia.pl
Sebastian Kowalówka: Można świętować
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi i teraz trzeba się cieszyć. Będzie dużo wolnego czasu, więc można świętować.
- Tym bardziej po TAKIM meczu! 7:0!
- Bardzo się z tego cieszymy. Byliśmy drużyną lepszą pod każdym względem, szybko strzeliliśmy gole i z czasem grało się już łatwiej.
- Sam dołożyłeś dwie cegiełki do tego zwycięstwa...
- Udało mi się zdobyć dwie bramki. Świetnie asystowali mi nasi skrzydłowi.
- Radość po tych golach była iście mistrzowska!
- Każda bramka przybliżała nas przecież do złota (śmiech)! Każdy gol bardzo mnie cieszył – to był finał! Zdobyliśmy drugie z rzędu Mistrzostwo Polski! Jest!
- Takie chwile, jak te zaraz po końcowej syrenie, będziecie na pewno długo wspominali...
Dariusz Guzik
Źródło: Cracovia.pl z 17 marca 2009 [6]
Cracovia.pl
Jozef Mihalik: Każdy tytuł cieszy
- Co ja mogę powiedzieć. Lepszej passy chyba nie można sobie wymarzyć (śmiech).
- Po którym tytule byłeś bardziej szczęśliwy?
- Każdy tytuł cieszy, to przecież normalne. Mówi się jednak, że łatwiej jest coś zdobyć po raz pierwszy, niż potem to obronić. Nam się udało! Jesteśmy szczęśliwi.
- Rozbiliście GKS w tym piątym meczu...
Dariusz Guzik
Źródło: Cracovia.pl z 17 marca 2009 [7]
Cracovia.pl
Marek Badzo: To coś niesamowitego!
- Dokładnie! Takich urodzin jeszcze w życiu nie miałem! Obroniliśmy tytuł, zdobyliśmy złoto. Bardzo mnie to cieszy.
- To perfekcji zabrakło chyba tylko twojego występu..
- Wiadomo, że złoto smakowałoby jeszcze lepiej, gdybym zagrał w tym spotkaniu, ale i tak jestem bardzo uradowany. W całym sezonie rozegrałem ponad czterdzieści meczów, więc w jakiś sposób przyczyniłem się do tego Mistrzostwa.
- Atmosfera była wczoraj niesamowita...
Dariusz Guzik
Źródło: Cracovia.pl z 17 marca 2009 [8]
Cracovia.pl
Michał Piotrowski: Kibice są fantastyczni
- Oj, bardzo! Nie przypuszczałem, że w tym ostatnim spotkaniu będzie tak łatwo. Powiem więcej. Spodziewałem się najtrudniejszego spotkania tych finałów. Wygraliśmy gładko i bardzo nas to cieszy. To coś niesamowitego!
- W poprzednim sezonie również byliście lepsi od GKS-u... - Udało nam się obronić Mistrza, a to zawsze jest bardzo trudne. Fajnie, bo od kilku lat jesteśmy w czołówce polskiej ligi. Jest pięknie!
- Po spotkaniu niemalże straciłeś głos!
- Zgadza się (śmiech). Już w końcówce spotkania sobie podśpiewywałem, a potem dołożyłem jeszcze głośną radość przy wręczaniu medali i przy fecie z kibicami. Cały rok czekamy na taki moment.
- Wiadomo, że zdobycie Mistrzostwa to sprawa priorytetowa, ale chyba każdy z was marzył o tym, by stało się to w Krakowie.
Dariusz Guzik
Źródło: Cracovia.pl z 18 marca 2009 [9]
Cracovia.pl
Martin Dudas: Pomogli nam kibice
- Nie tylko pierwsze w Polsce, ale pierwsze w mojej karierze. Dopiero teraz powoli dochodzi do mnie to, że wygraliśmy i że jesteśmy złotymi medalistami. Po meczu byłem w dużym szoku.
- W ostatnim spotkaniu rozbiliście GKS!
- Byliśmy przygotowani jak na pierwszy mecz. Wiedzieliśmy, że postawienie kropki nad i jest najtrudniejsze, ale udało nam się.
- Siedem bramek różnicy w meczu finałowym – to się rzadko zdarza... - Byliśmy bardzo skuteczni. Pomogli nam też kibice.
- No właśnie. Podobała ci się atmosfera na trybunach?
- Oczywiście! Było super! Chciałbym bardzo podziękować kibicom, że przyszli na to spotkanie i że nas głośno dopingowali. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie też będzie chodziło ich tak dużo.
- Kibicom podobał się twój pojedynek z Adamem Bagińskim...
Dariusz Guzik
Źródło: Cracovia.pl z 18 marca 2009 [10]
Filmy
Doping kibiców