1921-06-18 Cracovia - Kispesti Budapeszt 1:0
|
mecz towarzyski Kraków, sobota, 18 czerwca 1921
(0:0)
|
|
Skład: Popiel Fryc Gintel Styczeń Cikowski Synowiec Kotapka Kałuża Mielech Kogut Sperling Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Obrubański
|
Skład: Varga Turi Saguly Stallmach Blaschnik Buday Boldog Csantos Jeszmàs Eisenhoffer Jenny |
Mecze następnego dnia: | ||
1921-06-19 Cracovia - Kispesti Budapeszt 2:4 |
Mecze następnego dnia
Zapowiedź meczu
Przed najbliższymi zawodami
Kispesti A. C. (Budapeszt) – Cracovia
Kraków, sobota 18 i niedziela 19 czerwca, godzina 6:30 popoł., boisko Cracovii. Cracovia, która nie z własnej winy nie zmierzyła się jeszcze w tym sezonie z żadnym przeciwnikiem zagranicznym, nie szczędziła olbrzymich wydatków, by zwolennikom sportu dać możliwość obserwowania prawdziwej walki o zwycięstwo między dwoma silnymi przeciwnikami. Zawody te będą dla pierwszej drużyny Cracovii egzaminem z tego, jak daleko posunęła się ona w formie, a równocześnie wyjaśnią nam, czy sport piłki nożnej rozwija się u nas czy tez cofa w porównaniu z zagranicą. Drużyna Kispesti umiała dotąd zawsze godnie reprezentować na zewnątrz klasę węgierską. Młody ten klub, który powstał w r. 1908, potrafił w ciągu kilku lat przebić się z klasy IV-ej do klasy I ej, w której pozostaje od roku 1914, zajmując w mistrzostwach tej klasy zawsze niepoślednie, bo trzecie (w r. 1915), czwarte (1917), nawet drugie po M.T.K., a przed F.T.C., U.T.E., Törekves i t. d. (w r. 1920), a w roku bieżącym szóste miejsce. W składzie tej drużyny widzimy 3 graczy, którzy tego roku reprezentowali barwy Węgier: Bramkarz Varga i lewy skrzydłowy Jenny grali przeciw Austrji, a lewy łącznik Eisenhoffer przeciw Berlinowi.
Jak dalece spotkania z silnymi drużynami zagranicznemi są nieodzowne dla rozwoju sportu footballowego, widzimy na przykładzie Cracovii, która pod kierunkiem wytrawnego trenera doszła w bieżącym sezonie do tak wspaniałych wyników i wyrobiła sobie odrębny od wszystkich innych drużyn polskich system gry, lecz w skutek braku w Polsce równego przeciwnika zaczyna już okazywać spadek w formie, co się uwydatniło już w ostatnich machach z Wisłą i Czarnymi. Mimoto uważamy Cracovię za najgodniejszego reprezentanta polskiego sportu piłki nożnej i mamy do niej pełne zaufanie, że potrafi skutecznie bronić honoru naszego sportu. (…) Źródło: Przegląd Sportowy [1]
Opis meczu
Z wielką niecierpliwością oczekiwane zawody przez tutejsze koła sportowe, przyniosły Cracovii dobrze zasłużone zwycięstwo, a miłośnikom sportu pełne zadowolenie.
Gry, prowadzonej obustronnie w tak szybkim tempie i tak kombinacyjnie, nie widzieliśmy w Krakowie już dawno. Nie brutalna siła fizyczna, lecz inteligencja, wyszkolenie techniczne i idealne, wzajemne zgranie się walczyły przeciw sobie. Na boisku nie widać było solistów, grających dla poklasku lub lecących na goale; wszyscy gracze podporządkowali swoje "ja" wspólnemu celowi, pracując sprawnie i dokładnie jak mechanizm zegaru. To też zawody dostarczyły szeregu wspaniałych momentów, przykuwając uwagę widzów od początku do końca.
Grę rozpoczęli Węgrzy. Cracovia z miejsca atakuje, lecz strzały Kałuży, Koguta i "głowę" Kotapki chwyta w lot uważny i zwinny bramkarz Varga.
Gra przenosi się ustawicznie z jednej strony boiska na drugą, częściej jednak atakuje Cracovia, tak że do pauzy oddają goście w bramę Cracovii zaledwie trzy strzały, wstrzymane pewnie przez Popiela. Cracovia gra przytem systemem jednego obrońcy (one back system), wskutek czego napastnicy Kispesti znajdują się co chwilę w pozycji off-side, co ich wstrzymuje i denerwuje.
W 6 min. po przerwie zdobywa Kałuża pierwszą bramkę, entuzjastycznie przyjętą przez widzów. Węgrzy nie deprymują się utratą bramki, lecz z zaciętością przeprowadzają ataki, przy rozbijaniu których Fryc kilkakrotnie fouluje w pobliżu swej bramki. Rzuty wolne, wykonane przez Węgrów z granicy pola karnego, stwarzają dla Cracovii niezmiernie ciężkie i niebezpieczne położenie. Szczęściem Węgrzy przestrzelają, jeden zaś silny przyziemny strzał odbija Popiel nogą na samej linii bramkowej. Wyszedłszy szczęśliwie z krytycznego położenia, atakuje Cracovia prawie ustawicznie do końca gry, nie mogąc jednak zdobyć już drugiego punktu. Przewagę jej uwidacznia stosunek rzutów narożnych 7:2.
O grze Kispesti wyrazić się trzeba z największem uznaniem. Technika, dokładność passingu, orjentacja przed bramką przeciwnika, brak wszelkiego egoizmu u poszczególnych graczy - zdumiewające. Wszyscy gracze równie dobrzy. Pomiędzy reprezentacyjnymi graczami lewego skrzydła a skrzydłem prawem nie dopatrzyliśmy się żadnej różnicy. Razi jedynie u gości częste dopomaganie sobie w grze rękami i głośne nawoływanie się, co zresztą cechuje wszystkie drużyny węgierskie.
Bramkarz doskonały, mając jednak wszystkie strzały wprost w ręce, nie miał sposobności wykazania w całej pełni swej wysokiej klasy.
Również i Cracovia miała wczoraj swój piękny dzień. Wyszczególnić któregoś z graczy byłoby niemożliwem, wszyscy byli doskonali, wszyscy na swych miejscach, wszyscy w przedziwnem współdziałaniu ze sobą.
Napady obu drużyn uważamy mniej więcej za równorzędne; o ile natomiast Kispesti posiada lepszą obronę, zbierającą piłki z każdego położenia i grającą wspaniale głowami, o tyle Cracovia posiada lepszą pomoc, zarówno we wybijaniu piłki przeciwnikowi, jakoteż we współdziałaniu ze swoim napadem.
Jeżeli uprzytomnimy sobie, że Kispesti uzyskał przed trzema tygodniami, w grze o mistrzostwo ze słynnym Ferenczvàrosi T. C., wynik 1:1, ten zaś ostatni wygrał z Rapidem we Wiedniu (!) w stosunku 3:1, wtedy dopiero poznamy prawdziwą wartość i siłę Cracovii, która się nigdy nie da należycie ocenić na podstawie wyników, osiągniętych w zawodach z krajowemi drużynami.
Sędziował p. Obrubański.
Źródło: Przegląd Sportowy [2]