1923-05-31 Cracovia II - Polska 2:4
grano 3x30 minut
|
mecz towarzyski (Cracovia II) czwartek, 31 maja 1923, 18:00
(0:3, 1:4)
|
|
Skład: Popiel (60' Wiśniewski) Pychowski Ostrowski Alfus Amirowicz Bielecki Makowski Łańko Limanowski (60' Kałuża) J. Reyman Peryi. Ustawienie: 2-3-5 |
|
Skład: Grali m.in. Popiel (od 60') Gintel Fryc Cikowski Synowiec Zimowski Kałuża Sperling |
Mecze tego dnia: | ||
1923-05-31 Cracovia - Reprezentacja Polski 2:4 |
"Zawody próbne" przed meczem Polska - Jugosławia (3 czerwca 1923).
Opis meczu
We czwartek dnia 31 maja odbyły się na boisku Cracovii zawody próbne reprezentacji Polski z Cracovią kombinowaną. Zawody nie we wszystkiem spełniły swe zadanie. Wprawdzie wszyscy wyznaczeni gracze wzięli w nich udział, co u nas należy do rzadkości, lecz rozmokły i ciężki grunt nie pozwolił zawodnikom na wykazanie formy i umiejętności technicznej; w dodatku "Poganiacze" mieli za sobą zawody o mistrzostwo z Czarnymi (we środę 30 maja, wynik 6:1 dla Pogoni) i noc spędzoną w pociągu, wskutek czego, wyczerpani fizycznie, nie byli w stanie ujawnić pełni swych walorów. Mimo tego tempo było silne, gra zajmująca i otwarta, gdyż tyły drugiej drużyny Cracovii z Wiśniewskim w bramce stawiły groźnemu i trzykrotnie zmienianemu atakowi przeciwnika nadspodziewany i skuteczny opór. Grę podzielono na trzy części po 30 minut. Pierwsze pół godziny przyniosły wynik 3:0; atak w składzie: Sperling, Garbień, Kałuża, Kuchar, Zimowski szedł świetnie. Drugie 30 min. próbowano środkową trójkę ataku Pogoni i Nizińskiego, po przeciwnej zaś stronie grali Kałuża, Reyman, Zimowski. Zestawienie takie napadu reprezentacyjnego okazało się chybione, a wynik był 1:1. Wreszcie ostatnie pół godziny, w którym atak Polski prowadził zamiast Kałuży Reyman - zresztą skład był taki, jak w pierwszej części gry - skończył się dla reprezentacji wynikiem 0:1. W zawodach tych dwóch graczy wykazało dowodnie, że powinni wejść w skład reprezentacji: Kałuża i Zimowski. Kałuża grał poprostu koncertowo i udowodnił, że nikt tak jak on nie potrafi prowadzić ataku. Czy miał obok siebie Garbienia i Kuchara, czy Łańkę i Reymana, zawsze atak szedł. Wątpliwości co do jego obecnej formy musiały się zatem rozwiać, a wstawienie go do reprezentacji wzbudziło powszechną radość. Również Zimowski okazał się dużo lepszym od Nizińskiego, co zresztą uznał sam Niziński, gdy po zawodach w szatni, jak prawdziwy sportowiec, pierwszy złożył Zimowskiemu szczere gratulacje z powodu wyboru.