Turniej piłki halowej w Gliwicach 2007

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 11:10, 10 sty 2007 autorstwa Dinth (Dyskusja | edycje) (New page: === "Wiśnia" wygrywa turniej i pomaga dzieciom === W sobotę Jacek Wiśniewski, wsparty kolegą z Cracovii, Marcinem Bojarskim oraz przyjaciółmi z podwórka, wz...)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

"Wiśnia" wygrywa turniej i pomaga dzieciom

W sobotę Jacek Wiśniewski, wsparty kolegą z Cracovii, Marcinem Bojarskim oraz przyjaciółmi z podwórka, wziął udział w dorocznym turnieju piłki halowej w Gliwicach. Dochód z imprezy, której „Wiśnia” jest współorganizatorem został przekazany na jeden z tamtejszych Domów Dziecka.

- Dla dzieci zawsze mogę grać - to jest coś niesamowitego! Nie wszystkie maluchy są szczęśliwe – wiele z nich to istoty mocno pokrzywdzone przez los. Dlaczego mają cierpieć z nie swojej winy? Niech przynajmniej ode mnie mają trochę pociechy - tłumaczy powody uczestnictwa w tego typu akcji Jacek Wiśniewski.

W finale drużyna przyjaciół „Wiśni” wygrała z zespołem Raban 9:6. Wiśniewski zdobył 5 bramek, Marcin Bojarski 3, zaś jedną dorzucił brat pana Jacka. Pierwotnie w drużynie 33-latka wystąpić mieli koledzy z boiska, tacy jak: Maciej Iwański, Michał Chałbiński, czy Piotr Gierczak, ale ostatecznie zawodnicy nie potwierdzili swojej obecności, dlatego też „Wiśnia” poprosił o grę swych kolegów z podwórka. - Z profesjonalnych zawodników zagrał tylko Marcin Bojarski, za co mu bardzo dziękuję - informuje obrońca Cracovii.

Mimo, że drużyna przyjaciół „Wiśni” wygrała cały turniej, to jednak najbardziej panu Jackowi utkwił w pamięci inny mecz niż ten o finał. - Nie zapomnę spotkania przeciwko reprezentacji Domu Dziecka - był niezwykle wzruszający. Był taki moment, że ubrałem koszulkę drużyny Domu Dziecka i grałem z nimi, potem dzieci przeszły do mnie do zespołu i grały ze mną. Wierzę, że ten mecz przyniósł im wiele radości - mówi Wiśniewski. Spotkanie zakończyło się remisem 3:3, ale jak przyznał pan Jacek, to nie wynik był najważniejszy. - Liczył się uśmiech na twarzach - kończy „Wiśnia”.