Krzysztof Krauz
Krzysztof Krauz | |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Krzysztof Krauz | ||
Urodzony | 30 grudnia 1976, Kraków, Polska | ||
Wiek | 47 l. | ||
Pozycja | pomocnik | ||
Wzrost | 177 cm | ||
Waga | 72 kg | ||
Wychowanek | Clepardia Kraków | ||
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii | |||
Sezon | Rozgrywki - występy (gole) | ||
1993/94 1996/97 |
3L - 4 (0) 2L - 5 (0), PP - 2 (0) | ||
↑ 1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze | |||
Kluby | |||
Lata | Klub | Występy (gole) | |
1986-1988 1988-1991 1991-1996 1998-2000 2000-2002 2003-2007 2007/08 2008/09 (w) 2009/10 |
Clepardia Kraków Wisła Kraków Cracovia IV liga niemiecka Górnik Wieliczka Kmita Zabierzów LKS Nieciecza Orzeł Balin Kmita Zabierzów |
||
↑ liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju | |||
j - jesień, w - wiosna |
Krzysztof Krauz - piłkarz.
Wywiad z Krzysztofem Krauze
dziennikpolski24.pl
– Długo nie wytrzymałem – mówi Krzysztof Krauz. Potem był epizod w Wiśle Kraków, ale o tym bohater tego tekstu nie chce opowiadać. Zawsze mu było bliżej do Cracovii. I do niej trafił, do zespołu juniorów.
– Miałem tam kolegę, Tomka Rząsę – wspomina. – Graliśmy razem w piłkę, bo byliśmy z jednego osiedla. Z tym, że ja jestem o trzy lata młodszy od niego. Za jego namową przeszedłem do „Pasów” i zacząłem grać u trenera Andrzeja Bahra. On wprowadzał mnie do seniorów.
W trzeciej lidze udało mu się zadebiutować w sezonie 1993/94, w meczu z Wawelem Kraków zaliczył epizod. Na tym szczeblu wiele nie pograł. – Trener Bahr nas młodych, wpuszczał na kilka minut – mówi. – Wielkich wspomnień nie mam. Na luzie podchodziłem do piłki. Traktowałem ją bardziej jako hobby, a nie zawód. Zawsze była dodatkiem. Lubiłem oczywiście grać, ale nie stawiałem na nią za wszelką cenę. Miałem nawet dłuższe przerwy, choćby tę dwuletnią, kiedy to nie grałem w ogóle. Miałem przejścia, nie mogłem się dogadać z jednym trenerem, którego nazwiska nie chcę wymieniać.
Wrócił jednak, namawiany przez działaczy. Zaliczył kilka występów w II lidze u trenera Alojzego Łyski jesienią 1996 r. Debiut przypadł na sromotnie przegrany mecz z Siarką w Tarnobrzegu 1:5. Potem było już lepiej, w kolejnym „Pasy” wygrały ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki 1:0. Krauz nie miał jednak szczęścia. – Miałem poważny wypadek samochodowy – opowiada. – Ktoś we mnie wjechał na ul. Dietla. Byłem nieprzytomny, doznałem wstrząsu mózgu, wiele pęknięć, stłuczeń. Dostałem od lekarzy całkowity zakaz gry w piłkę. To był grudzień, zaledwie po kilku miesiącach gry.
Gdy jeszcze mógł, występował na prawej pomocy. Z kolegami z tamtej drużyny utrzymuje kontakt poprzez grę w oldbojach. – Ostatnio nawet przeglądaliśmy archiwum – opowiada. – Runda wiosenna była lepsza od jesiennej, były wzmocnienia i utrzymaliśmy się.
Zanim wrócił do piłki, minął ponad rok. Był chwilę w Clepardii, a potem wyjechał do Niemiec, do IV ligi. – Pojechałem pobawić się, niczego innego nie robiłem poza grą w piłkę – wspomina Krauz. – Grałem w klubie Bad Vibel koło Frankfurtu nad _Menem. Wtedy były dużo większe zarobki niż teraz.
Po powrocie do kraju związał się z Górnikiem Wieliczka na trzy sezony, następnie grał w Kmicie Zabierzów. Zaliczył też występy w Bruk-Becie Nieciecza, w ówczesnej IV lidze. – Znowu doznałem kontuzji i __trzeba było przerwać występy – mówi. – Jeszcze coś robię, by się ruszać – w oldbojach Cracovii i w Skawince. Nie miałem szczęścia, a może w głowie nie było poukładane tak, jak miało być... To tylko przygoda z piłką, a nie żadna kariera.
Pieniędzy na piłce się nie dorobił, dlatego trzeba było zająć się czymś innym . – Był handel, transport – wspomina Krauz. – To, co było na topie. Teraz pracuję w firmie transportowej kolegi. Trzy razy w tygodniu trenuję, daję radę pogodzić to z pracą. Gdybym miał obecną wiedzę, to z pewnością inaczej bym pokierował swoją przygodą z futbolem. Teraz stawia się na młodzież, wtedy było ciężko. Gdyby został trener Bahr, z którym dobrze się dogadywałem, może inaczej by to było...
Nie narzeka jednak na los, z kolegami spotyka się na meczach oldbojów. Ma w kolekcji tytuł halowego mistrza Polski. – Gramy z Krzyśkiem Hajdukiem, Piotrkiem Gruszką, Robertem Ziętarą, Piotrkiem Powroźnikiem – wylicza. – Z Tomkiem Rząsą jesteśmy w stałym kontakcie.
Na mecze Cracovii chodzi od czasu do czasu. Ten klub wciąż wiele dla niego znaczy. – Ostatnio byłem na derbach – mówi. – Spotykamy się w fajnym gronie. Na pewno nie jestem na każdym meczu, ale jak mam okazję, to staram się bywać.
Z piłką nie chce się jednak wiązać na przyszłość. – Jakieś kursy mam, ale „trenerka” to ciężki zawód – twierdzi. – Nigdy nie planuję, to co ma być, to będzie. Urazu do samochodu nie mam, chętnie siadam za kółko.