Edward Cetnarowski
Edward Cetnarowski | |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Edward Cetnarowski | ||
Urodzony(a) | 3 października 1877, Rzeszów | ||
Zmarły | 3 września 1933, Kraków |
Edward Cetnarowski urodził się 3 października 1877 w Rzeszowie, zmarł 3 września 1933 w Krakowie. Z wykształcenia był doktorem medycyny – lekarzem ginekologiem, pracował jako asystent u dr. Henryka Jordana.
Był on jednym z najznamienitszych działaczy klubowych Cracovii, był piątym prezesem Cracovii w latach 1919–1932 oraz został pierwszym prezesem honorowym 31 stycznia 1932. Tworzył potęgę Pasów w niepodległej Rzeczypospolitej - głównie w trudnych czasach po pierwszej wojnie światowej. Za jego prezesury Cracovia stała się klubem znanym w całej Europie. Edward Cetnarowski dbał nie tylko o piłkarzy. W czasie, kiedy był włodarzem Cracovii, pozostałe sekcje - a było ich wiele - też należały do czołowych w kraju.
Był również współzałożycielem i pierwszym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej w 1919, od lutego 1928 jako prezes honorowy. Tak klub jak i Związek starał się prowadzić przestrzegając ściśle zasad sportu amatorskiego, co za czasów ligowych przychodziło mu coraz trudniej i było powodem wielu zmartwień. Porażka w sporach o zorganizowanie ligi była bezpośrednią przyczyną ustąpienia Cetnarowskiego z funkcji prezesa, którą pełnił przez dziewięć lat, a także przeniesienia siedziby związku z Krakowa do Warszawy.
W 1925 był w gronie sześciu założycieli "Przeglądu Sportowego".
Miał również swój epizod w roli członka „komisji selekcyjnej”, wraz z Jentysem i Lustgartenem ustalili skład na spotkanie reprezentacji Polski z Jugosławią 1 października 1922.
Dla wielu osób może być zastanawiające, w jaki sposób trafił do sportu. On sam wyjaśnił to w rozmowie z dr. Mielechem:
"Byłem asystentem u prof. Jordana i raz w tym charakterze razem z nim znalazłem się w Wiedniu na jakimś kongresie położniczym. Po zakończeniu obrad profesor rzekł do mnie: A teraz panie Edwardzie pójdziemy na mecz piłkarski.
- Dokąd - zdumiałem się - na idiotyczne kopanie piłki? Pana profesora, uczonego, interesują takie głupstwa?
- Niech pan tak nie mówi - odparł profesor - mówię panu, że w tym kopaniu coś jest.
Poszliśmy (...). I tak się zaczęło...".
Był to człowiek otoczony ogromnym szacunkiem, miał rozległe stosunki w kraju i za granicą, które wielokrotnie wykorzystywał, aby poprawić poziom polskiego sportu. Bardzo często jeździł z drużyną Cracovii na ważniejsze mecze, a z reguły na wszystkie spotkania Cracovii i reprezentacji Polski za granicą.
Cetnarowski zmarł nagle, w wieku zaledwie 56 lat, kiedy otwierał rozpoczynający się w Krakowie finałowy turniej o mistrzostwo Polski w hazenie. Pogrzeb Cetnarowskiego był ogromnym wydarzeniem w Krakowie. Po śmierci Edwarda Cetnarowskiego do Cracovii napłynęło wiele telegramów kondolencyjnych od prezesów zagranicznych związków piłki nożnej, m.in. ze Szwecji, Austrii i Węgier.
W 1945 jego imieniem nazwano stadion Cracovii. Nazwa używana była jeszcze w 1948, potem pamiątkowa tablica zaginęła. 27 kwietnia 2012 w murze obok stadionu Cracovii odsłonięto nową tablicę upamiętniającą prezesa Cetnarowskiego, a ufundowaną w 2011 przez Małopolski Związek Piłki Nożnej. W uroczystości z tym związanej wzięli udział m.in. prezes PZPN Grzegorz Lato oraz prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.
Wywiad z Edwardem Cetnarowskim po zdobyciu przez Cracovię Mistrza Polski w 1930 r.
Sport
P. dr. Cetnarowski „panuje” w „Cracovii trzynaście lat. Od dwóch lat piastuje obok prezesury mandat skarbnika, pragnąc w ten sposób zespolić dla dobra klubu najważniejsze agendy w swych rękach. Nie jest też p. dr Cetnarowski prezesem malowanym. Pracuje, w pełnem tego słowa znaczeniu, pracuje dla swego klubu, o wszystkiem wie, nic bez jego woli i wiedzy w klubie się nie dzieje. To też, udając się do Niego z prośbą o informacje o towarzystwie, którego drużyna piłkarska, na cały świat sławna, zdobyła mistrzostwo Ligi, zdawałem sobie sprawę z tego, że otrzymam wiadomości najlepsze.
Przyjęty zostałem bardzo serdecznie, a usiadłszy na wygodnym fotelu przy biurku Pana Konsyljarza i paląc Jego papierosy, zachęcony oświadczeniem, że dla „Sportu” zawsze jak najchętniej służyć będzie wszystkiem, co w jego mocy będzie", rzucam I-sze pytanie:
„Cóż mógłby mi Pan Prezes powiedzieć o obecnym sukcesie biało-czerwonych?”.
„Kiedy trzy lata temu" — wywodzi p. dr. C. — „znalazła się Cracovia w Lidze, za interpelował mnie jeden z działaczy sportowych króciutko: „panie prezesie, co będzie?", odpowiedź moja brzmiała: „Pierwsze dwa lata będziemy brali lekcję gry o mistrzostwa ligowe, gdyż według mnie — nie jesteśmy drużyną przebojową, stworzoną do gier o punkty, w trzecim zaś roku postaramy się o zdobycie mistrzostwa Polski." Jak Pan wie udało mi się: przepowiednia moja spełniła się. Nie był to przypadek, zbyt dobrze bowiem znalem swoich.
Mojem zdaniem zawdzięczamy zdobycie mistrzostwa olbrzymiej ambicji i ch¬ci zwycięstwa, obserwowanym u mojej drużyny przez cały rok zwłaszcza, że trener, p. Hierländer potrafił utrzymać zawodników stale w doskonałej kondycji. Lwią zasługę w zdobyciu mistrzostwa przypisać należy tyłom drużyny, które wykazywały zawsze nieprzeciętną formę o czem najlepiej świadczy ilość zdobytych na nas przez naszych przeciwników bramek, najniższa ze wszystkich klubów ligowych. Skład napadu był w ciągu roku dość płynny z powodu zmian na pozycji środkowego napastnika i łączników.
— Jaki match Cracovii najbardziej podobał się Panu Doktorowi?
— Za najlepiej rozegrane z oglądanych przezemnie zawodów uważam rewanżowe zawody z Wisłą, jakkolwiek zakończone wynikiem dla nas niepomyślnym (pierwsze spotkanie wygraliśmy), oraz pierwsze 20 minut zawodów z Polonją. Podobno grała Cracovia nadzwyczajnie z Pogonią we Lwowie. — Najsłabszym bezsprzecznie był match wygrany z Ł.K.S.-em w Krakowie. Ile ambicji i chęci zwycięstwa wnosili do gry nasi zawodnicy, świadczą najlepiej zawody z Czarnymi w Krakowie i Ł. K. S.-em w Lodzi, rozegrane w anormalnych i dla nas niekorzystnych warunkach.
— Jak wyglądają plany mistrza na najbliższą przyszłość?
— W r. 1931 obchodzimy jubileusz — dwudziestopięciolecia. — Przygotowania rozpoczynają się w najbliższych dniach. Pragniemy w roku jubileuszowym zaprezentować wszystkie nasze sekcje w całym ich dotychczasowym dorobku. Drużyna piłkarska dołoży starań, by utrzymać jak najlepsza miejsce w tabeli ligowej. Wielki nacisk położymy na prace sekcji lekkoatletycznej pań i panów. — Sekcja pływacka będzie się starała utrzymać tegoroczny stan posiadania. Korzystając z posiadania jedynego toru kolarskiego u Krakowie, do którego naprawy przystępujemy, będziemy reaktywowali sekcję kolarską, głównie na torze. Sekcja gier sportowych nadrobi za¬pewne to, co w bieżącym sezonie straciła, t. j. mistrzostwo Polski. Sekcja ping¬pongowa ma plan rozgrywek jubileuszowych gotowy, tennis zaś również nie pozostanie w tyle. Pracę nad uświetnieniem roku jubileuszowego rozpoczęliśmy właściwie w okresie grudniowym, a to w sekcji hokeju na lodzie, wysyłając zawodników w celach treningowych na — sztuczny tor do Katowic, gdzie uzyskali wcale zaszczytne rezultaty. W głównym tygodniu jubileuszowym, którego terminu jeszcze określić nie mogę, sprowadzimy jedną z czołowych drużyn zagranicznych, najprawdopodobniej Admira z Wiednia, czołowych lekkoatletów Polski, jednego lub dwóch z Czechosłowacji i Węgier. Zamierzamy również urządzić międzynarodowe zawody pływackie, dalej liczne pokazy koszykówki, siatkówki, i szczypiórniaka. — Projektowany jest wreszcie szereg odczytów o kulturze ciała, wychowaniu fizycznem młodzieży, o zaprawie treningowej, a o ile środki materialne pozwolą będzie i jubileuszowe wydanie rocznika K. S. „Cracovia.“ — Jak Pan widzi, żyjemy jubileuszem ćwierćwiecza.”
..A teraz prośbę panie redaktorze” kończy sympatyczny rozmówca. — "Na skutek chwilowego wyjazdu, uszedł mojej uwagi drukowany na łamach „Sportu" list przyjaciela mojego, p. inż. Fischera z Budapesztu. Niech mi wolno będzie za pośrednictwem Panów z prawdziwa — wdzięcznością podkreślić, że nasz sport piłkarski dostał się rzeczywiście na arenę międzynarodową, dzięki Piłkarskiemu Związkowi Węgierskiemu. Przy sposobności odwzajemniam jak najgoręcej serdeczne pozdrowienia, przesłane mi na łamach „Sportu" przez JWP. inż. Fischera.”
Wspomnienia
Dr. Stanisław Mielech tak wspomina Cetnarowskiego:
Tym, którego kochaliśmy najbardziej i bez zastrzeżeń, był prezes Cracovii dr Cetnarowski. Działalność jego przypada już właściwie na czasy powojenne. Działacz ten nieskazitelnego charakteru, o gołębim sercu, bezgranicznie oddany był idei olimpijskiej. Dla sportu nie szczędził ani trudu ani pieniędzy. Sam nigdy żadnego sportu nie uprawiał z uwagi na tuszę i chorobę serca.
- Gdy jadę z wami - zwierzał mi się - gdy patrzę na wasze psie figle i słucham jak się nabieracie, to czuję się młodszy.
Dlatego wolę się z wami tłuc w III klasie, choć z uwagi na moje serce powinienem podróżować sleepingiem lub I klasą.
W Paryżu, gdzie Cracovia grała z Red Starem (1 marca 1923 r.) spłataliśmy, jedyny raz w życiu, psiego figla naszemu kochanemu prezesowi. Po zawodach poszliśmy zwiedzać musichalle i razem z nim znaleźliśmy się w Olimpii. Trafiliśmy na przerwę, więc zatrzymaliśmy się w foyer, w którym roiło się od wesołych kobietek ofiarujących nam swoje towarzystwo. Wymawialiśmy się, aż któryś z nas, chyba Gintel, wskazał prezesa mówiąc, że jest to brazylijski plantator, niesłychanie bogaty, u którego będą miały powodzenie. Nasz prezes w drogim futrze, imponującej postaci, mógł uchodzić za bogatego etranżera z Ameryki.
Pożałowaliśmy jednak wnet naszego figla. Prezes jakiś czas grzecznie ogarniał się od natarczywych dam, aż wzięła go pasja i zakomenderował: "Idziemy stąd! Te obrzydliwe dziewki żyć człowiekowi nie dają!" Zdążyłem się im przyjrzeć: nie tylko nie były obrzydliwe, ale nawet bardzo przystojne. Wyszliśmy nie czekając na koniec przedstawienia.
Dr Cetnarowski żył dla sportu i sport pośrednio był przyczyną jego śmierci. Na meczu Cracovii, i to nawet nie piłkarskim, dostał ataku serca i mimo pomocy lekarskiej zakończył życie. Na pogrzebie, który zgromadził nieprzeliczone tłumy, w szczególny sposób uczcili jego pamięć krakowscy dorożkarze. Dr Cetnarowski był wśród nich popularny, bo nie mogąc z powodu choroby serca zbyt wiele chodzić, do pacjentek jeździł stale dorożkami. Za konduktem dorożkarze uformowali kilometrowy sznur dorożek i tak odprowadzili go na miejsce wiecznego spoczynku.
Fragment „Sprawozdania z działalności KS Cracovia w 1933 roku" (zachowana oryginalna pisownia):
„Z dniem dzisiejszym zamykamy okres 26-letniego istnienia Klubu Sportowego »Cracovia«. Rok 1933 - jakkolwiek przypadł w czasie szalejącego kryzysu gospodarczego - był dla naszego Klubu rokiem radykalnej zmiany na lepsze. Mimo bowiem warunków nieprzychylnych oraz nastroji jakie stworzył kryzys, gospodarka finansowa Klubu stanęła na wysokości zadania. Nim jednak przejdę do właściwego sprawozdania podnieść muszę niebywały w dziejach »Cracovii« fakt, oto po raz pierwszy od lat 18 nie ma między nami tego, który był ojcem i opiekunem naszego Klubu. Niema między nami ukochanego przez nas wszystkich Prezesa Drą Edwarda Cetnarowskiego. Z nieukojoną przeto żałobą utwierdzić mi przychodzi, że opuścił nas i »Cracovię« osierocił. - Kim był dla »Cracovii« ś.p. Prezes - o tem każdy z nas doskonale wie! Zasługi Jego - to nieomal cała »Cracovia«! - toteż z najwyższą czcią i najgłębszą żałobą wspominamy Cię dzisiaj i wspominać Cię będziemy zawsze jako najpiękniejszy symbol Klubu Sportowego »Cracovia«. Zarząd Klubu oceniając niepospolite zasługi zmarłego Prezesa uchwalił ufundowanie pomnika z popiersiem ś.p. Dra Cetnarowskiego. Pomnik ten stanąć ma w roku przyszłym w parku gier »Cracovii«".
Ze wspomnień starego piłkarza
Echo Krakowa cz.22
W piłkarstwie polskim, nastąpił w roku 1927 rozłam.
W tym czasie bowiem powstała Liga, której ówczesny PZPN nie chciał uznać, i która wyłamała się w zupełności spod jego wpływów, tworząc wówczas rewolucyjnie niejako państwo w państwie.
Jasną rzeczą jest, że Liga nie reprezentowała piłkarstwa polskiego na zewnątrz, gdyż, do FIFA przynależnym był tylko Polski Związek Piłki Nożnej.
Ówczesnym prezesem PZPN-u był dr Edward Cetnarowski, który równocześnie był, jak wiadomo, prezesem Cracovii.
Liga miała siedzibę w Warszawie PZPN zaś, — do którego poza Cracovią należało cały szereg klubów, — mieścił się w Krakowie.
Jakkolwiek Liga wyznaczając mistrzostwa, zostawiła w nich miejsce i terminy dla Cracovii, — ta ostatnia będąc lojalną wobec swego prezesa do Ligi nie przystąpiła.
Stało się to dopiero w rok później, kiedy pomiędzy Ligą, a PZPN-em na¬stąpiło porozumienie.
W międzyczasie, rozgrywki klubów należących do Ligi, odbywały się również w Krakowie.
W swym statucie Liga posiadała paragraf, zabraniający urządzaniu innym klubom meczów konkurencyjnych, — Cracovię, jako nienależącą do Ligi, paragraf ten nie obwiązywał.
Trzeba było widzieć, jaka ilość widzów była na meczu ligowym tej czy innej drużyny krakowskiej, a jaka na meczu Cracovii.
W pierwszym wypadku ilość obecnych wynosiła od 203 do 1.000, w drugim zaś — dochodziła do 8 tysięcy..
Nie była to jednak zdrowa konkurencja, i — dzięki Bogu — prędko się skończyła.
Cracovia, po roku przerwy przystąpiła do Ligi, a tym samym rozgrywki nabrały rumieńców, frekwencja pod niosła się kolosalnie, same zaś mistrzostwa, zaczęły się cieszyć coraz większym zainteresowaniem.
Równocześnie, ze wzrostem zainteresowania, podniósł się wybitnie poziom gry, kasy zaś klubów i skarbnicy, poczęli lżej oddychać.
I tak było aż do wybuchu wojny i... dobrze było.
BOJE LIGOWE
Gdy Cracovia przystąpiła do Ligi, ówczesny jej prezes powiedział, że o zdobycie mistrzostwa pokusić się może Cracovia, dopiero w drugim i trzecim roku rozgrywek.
Miał dr Cetnarowski rację.
Cracovia, w pierwszym roku zajęła czwarte czy piąte miejsce, w noku następnym zdobyła wicemistrzostwo, zaś w roku 1930 — trzecim roku swego pobytu w Lidze, zdobyła mistrzostwo Polski.
Przez klub przewinęło się sporo nowych graczy i sporo też w tym czasie odeszło, bowiem w czasie rozłamu, zwolnienie z klubu należącego do PZPN-u, przy przejściu do klubu należącego do Ligi, nie było potrzebne.
Straciliśmy w tym czasie doskonałych zawodników, jak: Nawrota, Łańkę, Ciszewskiego, Martynę, wzamian jednak za to, uzyskaliśmy równie wartościowych graczy, jak: Mysiaka, Otwinowskiego, Rusinka, Kossaka, oraz wychowaliśmy sobie w łonie klubu takich, juk: Zastawniaka Franciszka i Tadeusza, Lasotę, Pająka, Staszka Malczyka i wielu innych.
Cracovia była na czele polskiego piłkarstwa, mimo to jednak, jak każda nieomal drużyna. miała okresy swej słabości.
Czterokrotnie zdobywała mistrzostwo Polski, jednak doprowadziła również do swojego spadku z Ligi, przy czym jednak już w następnym roku, dokonała tego, czego żaden klub polski powtórzyć nie potrafił, a mianowicie — po zdobyciu mistrzostwa kla¬sy A, bez przegrania choćby jednego meczu, weszła do Ligi, zdobywając w następnym roku ponownie mistrzostwo Polski.
Zobacz też
Odsłonięcie tablicy dra Cetnarowskiego
Skład Zarządu PZPN z prezesem Cetnarowskim na czele - lata 1920-1928
Poprzednik Jan Stach |
Prezes KS Cracovia 1919 - 30 I 1932 |
Następca Mieczysław Dobija |