1954-10-31 Gwardia Kraków - Ogniwo MPK Kraków 0:0
|
I liga , 16 kolejka Kraków, niedziela, 31 października 1954
(0:0)
|
|
Skład: Jurowicz Piotrowski M. Szczurek Flanek Snopkowski Jędrys M. Machowski Kotaba (75' S. Adamczyk) Mordarski Gamaj Mamoń Ustawienie: 3-2-5 |
Sędzia: Storoniak |
Skład: W. Pajor Mazur Kaszuba Skrzat Wapiennik (?' Kadłuczka) M. Kolasa Gołąb Dudoń Radoń Kasprzyk Wawrzusiak Ustawienie: 3-2-5 |
Opis meczu
Remis w Krakowie nie krzywdzi żadnej z drużyn
Była to typowa walka o punkty, w której żadna z drużyn nie potrafiła wywalczyć sobie przewagi. Gwardia zagrała o wiele gorzej niż w ostatnich meczach przeciw Ogniwu Bytom i Unii. Dotyczy to głównie linii napadu, nie potrafiącego długimi okresami utrzymać piłki i grającego niesłychanie szablonowo.
W sumie więc pod bramką Pajora tylko kilka razy zaistniało poważniejsze niebezpieczeństwo, a doskonały bramkarz Ogniwa potrafił zawsze wyjść obronną ręką. Wspaniała była jego parada, pod koniec zawodów (82 min. gry) kiedy to wybił na róg piłkę skierowaną przez Gamaja w samo okienko bramki. Również wysokiej klasy były interwencje Pajora przy szeregu kornerów. Pod tym względem nieco gorzej spisał się również doskonały Jurowicz w bramce Gwardii, który źle obliczył wybieg i wyskok przy kornerze, bitym przez Wawrzusiaka. Wtedy to... ostro strzelonej przez Gołąba piłce zagrodził drogę do siatki Szczurek, wybijając piłkę głową z linii bramkowej i ratując swoją drużynę od utraty bramki. W „rewanżu” Adamczyk znalazłszy się sam na sam z Pajorem 3 kroki przed bramką Ogniwa „podał” piłkę Pajorowi. Było to w okresie, kiedy Gwardia w oparciu o dobrą kondycję o wiele częściej gościła na polu bramkowym przeciwnika, który już wyraźnie grał na utrzymanie remisowego wyniku.
Nie krzywdzi on żadnej z drużyn, a wystawia dobre świadectwo liniom defensywnym, w których klasą dla siebie byli Jurowicz, Piotrowski, Snopkowski i Jędrys po jednej a Pajor, Kaszuba i Wapiennik po drugiej stronie.
Szczurek wygrał każdy pojedynek z napastnikami Ogniwa, imponując przy tym spokojem i dokładnością podań do przodu. Snopkowski i Piotrowski zupełnie wyeliminowali z gry lewą stronę napadu Ogniwa i również wspierali swój napad dokładnymi piłkami, popełniając jednak błąd uporczywego adresowanie na własną „prawą stronę”.
Na meczu obecni byli piłkarze kijowskiego Dynamo. Ich zdaniem, wielki ciężar walki, jaką stanowi gra o punkty dla drużyn, znajdujących się w strefie spadkowej uczynił grę zbyt nerwową, a czasem nawet za ostrą. Piłkarze Dynamo stwierdzili, że dobrze na ogół technicznie wyszkolonych zawodników obu drużyn stać było na lepszą i bardziej ciekawą grę. Widzieli ją jedynie okresami (zdaniem naszym bardzo krótkimi – przyp. red.).
St. H.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 90 (966) z 2 listopada 1954