1990-10-12 Cracovia – Unia Oświęcim 4:7
|
I liga Hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, piątek, 12 października 1990
(1:2; 1:2; 2:3) |
|
|
Dziennik Polski
Cracovia — Unia Oświęcim 4:7 (1:2, 1:2, 2:3). Bramki: Bomba 2 (5 i 33). Baryła (42) i Mu-slał (54) — Kotoński 3 (35, 51, 59), Michałek 2 (G, 31), Shostak (1) i Porzycki (49). Sędz. pp. Matuszak (Bydg.) oraz Jaworski i Chadzłński (Kr.). Widzów ok. 2000. Kary: Cr. — 18 min. — Unia — 32 min. (w tym 10 min. bramkarz Baca).
Hokeiści Cracovii nie sprostali oświęcimskiej Unii, która zaprezentowała się jako zespól szybki, zdecydowany i skuteczny. Goście natrafili wczoraj na nie najlepiej dysponowanych gospodarzy. Nie dość, że wystąpili oni bez Wieczorkiewicza w obronie, to na domiar wyjątkowo słabo spisywał się Klecą w bramce, który zawinił przy trzech straconych bramkach. Zresztą mecz został ustawiony od samego początku, gdyż już w 31 sek. Shostak uzyskał prowadzenie dla gości. Także w minutę po wyrównaniu przez Bombę na 1:1, goście podwyższyli wynik na 2:1. To samo powtórzyło się w drugiej tercji. W 2 min. po kontaktowym golu na 2:3 (znów Bomba), gapiostwo Ryłki zakończyło się bramką zdobytą przez Kotońskiego. Jeszcze w 42 min. krakowianie zbliżyli się na 3:4 (Baryła) i grali w przewadze, a W. Cupiał miał wyśmienitą pozycję na doprowadzenie do remisu.
O nieskuteczności krakowian niech świadczy fakt, że przy stanic 4:6 grali długo w przewadze (5:3) i nie potrafili tego wykorzystać.
Nie popisała się też wczoraj służba porządkowa i policja; do boksu sędziowskiego wpadło kilku chuliganów i trzeba było czekać 5 minut nim zjawił się przedstawiciel władzy, aby zaprowadzić porządek. Taka beztroska może wkrótce zakończyć się tragicznie, bo pijanych łobuzów przychodzi na mecze hokejowe coraz więcej!