Adam Kogut

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Adam Kogut

Adam Kogut I.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Adam Władysław Kogut
Urodzony 4 grudnia 1895, Kraków, Polska
Zmarły 16 kwietnia 1940, ZSRR (zamordowany w Katyniu)
Pozycja napastnik, lewy łącznik
Wzrost 163 cm
Waga 65 kg
Wychowanek RKS Kraków
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii
Sezon Rozgrywki - występy (gole)
1914
1915
1916
1917
1918
1919
1920
1921
1922
1923
tow - 4 (4)
b.d.
-
tow - 1 (0)
tow - 2 (0)
-
KA - 6 (10)
MP - 6 (4), KA - 5 (7)
MP - 5 (8), KA - 10 (8)
-
1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze
Debiut 1914-04-19 BBSV Bielsko - Cracovia 0:5
Ostatni mecz 1923-08-12 Makkabi Kraków - Cracovia 0:0
Kluby
Lata Klub Występy (gole)
1912
1913
1913
1914-1918
1918-1919
1919-1923
1924
1924-1926
1927
1927
1928
1928-1929
RKS Kraków
Polonia Kraków
Krakus Podgórze
Cracovia
Wisła Kraków
Cracovia
Polonia Przemyśl
Czarni Radom
4 p.p. Legionów Kielce[1]
Polonia Warszawa
Polonia Warszawa
Gwiazda Warszawa





11 (12)



10 (6)
1 (0)
liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju
Reprezentacja narodowa
1922 Polska 1 (0)

j - jesień, w - wiosna



Adam Kogut, 31-12-1922, Paryż, przed meczem z Servette Genewa
Adam Kogut, 1922
Adam Kogut
Powrót Koguta i Zulu do Cracovii, 1923 r.

Adam Kogut urodził się 4 grudnia 1895 w Krakowie, zginął zamordowany 16 kwietnia 1940 w Katyniu. Piłkarz.

Podczas I wojny światowej był kierownikiem i graczem drużyny V legionu.[2]

Wystąpił wraz z Frycem w meczu Reprezentacji Polski, było to pierwsze zwycięskie spotkanie reprezentacji, ze Szwecją w Sztokholmie w 1922 roku.

Adam Kogut był "bohaterem" afery, która w listopadzie 1922 roku rozpętała się podczas meczu z Wawelem Kraków. Po spotkaniu wraz z innymi kolegami został zawieszony, kara została anulowana 13 lipca 1923 roku, ale zaledwie trzy dni później piłkarz upadł nieszczęśliwie podczas jazdy rowerem na torze Cracovii i złamał obojczyk...

Losy wojenne

Uczestnik Kampanii Wrześniowej - w stopniu kapitana służył w wojskach pancernych; wzięty do niewoli przez wojska sowieckie. Zamordowany w Katyniu.
Niemiecki raport sporządzony po ekshumacji zbiorowych mogił wskazuje pod poz. 809 następujący zapis: "809. Kogut, Adam, Hauptmann (Panzerbrigade). 1 Erkennungsmarke, Kamm.".
Źródło: [1]

Pośmiertnie awansowany na stopień majora (decyzją Ministra Obrony Narodowej Nr 439/MON z dnia 5 października 2007 - poz. 1336 rozkazu odczytanego w dniu 09 listopada 2007 roku).

Występy w Reprezentacji narodowej - mecze oficjalne

  1. Szwecja - Polska 2:1, Sztokholm, 28.05.1922 (90')

źródło: [2]

O Kogucie w terazpasy.pl

"#PierwszyMistrzPolski: Adam Kogut – Nastroszony jak kogut, czyli częsty powód do zmartwień dla Synowca" -
terazpasy.pl

#PierwszyMistrzPolski: Adam Kogut – Nastroszony jak kogut, czyli częsty powód do zmartwień dla Synowca

W rocznicowej księdze wydanej na 40-lecie Cracovii tuż po wojnie można przeczytać: KOGUT ADAM kpt. - zginął w r. 1940 na obczyźnie . Niby prawda, tyle, że w roku 2021 można spokojnie napisać więcej niż w 1946.

Kogut w kampanii wrześniowej dowodził pociągiem naprawczym broni pancernej. Nie ma dokładnych informacji jak trafił w ręce Sowietów, jednak jego ostatnia droga jest dobrze udokumentowana.

Nazwisko gracza Pasów znalazło się na liście jeńców z obozu w Kozielsku, dzięki czemu wiemy, że został zamordowany w lesie katyńskim dnia 16 kwietnia 1940 roku. Jego zwłoki zostały zidentyfikowane i zewidencjonowane jako numer 809. i ekshumowane już w roku 1943, więc w Krakowie też doskonale wiedziano czym owa "obczyzna" była – tak się złożyło, że Kogut to jedyny gracz należący do drużyny pierwszego Mistrza Polski z 1921 roku, który w czasie II Wojny Światowej został zamordowany przez Sowietów, a nie przez Niemców. Co oczywiście pozostawało przemilczane we wszelkich oficjalnych publikacjach.

W listopadzie 2007 roku Adam Kogut został pośmiertnie awansowany przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego do stopnia majora.

Z piłką za pan brat...

Kogut jak sam twierdził, uprawiał sport piłki nożnej od 10 roku życia, co – gdyby traktować to dosłownie oznaczałoby, że grał w piłkę w drużynach niezorganizowanych jeszcze przed powstaniem w Krakowie pierwszych klubów. No cóż, być może – wtedy należałoby uznać, że pierwsze para-piłkarskie potyczki, toczone według "prawa zwyczajowego", jak to określał dr Lustgarten, Kogut toczył w Parku Jordana na piaszczystym boisku nr VIII.

W każdym bądź razie Kogut swą klubową przygodę zainaugurował w 1910 roku, a więc w wieku lat niespełna 15. I uczynił to w Robotniczym KS-ie, w którym zaczynał też Józef Kałuża. Jest więcej niż prawdopodobne, że obaj znali się z tamtych czasów, byli zresztą nieomal równolatkami; Kałuża urodzony w lutym 1896, Kogut w grudniu 1895. W drodze do Pasów Kogut zaliczył gry także w dwóch innych klubach: Polonii Kraków i Krakusie Podgórze (wówczas jeszcze Podgórze jest osobnym miastem).

Do drużyny Cracovii trafił ostatecznie w roku 1914, debiutując 19 kwietnia w wygranym 5:0 spotkaniu wyjazdowym z Bielitz-Bielau Sport Verein. Już w swym pierwszym meczu zdobył zresztą Kogut gola, w dodatku otwierającego wynik.

Jeszcze w maju 1914 roku Kogut był jednak określany jako gracz rezerwyj (...) bardzo często wstawiany do pierwszej drużyny. Wtedy też, grając w zastępstwie nieobecnego Kałuży, zdobył dwie bramki z Admirą Wiedeń (mecz zakończony rezultatem 2:2), zbierając niezłe recenzje. Grał jako napastnik, lub lewy łącznik.

... I z wojskiem też

Wkrótce jednak granie się skończyło, a zaczęło się wojowanie – dla niespełna dziewiętnastoleteniego Koguta również. W czasie działań wojennych Kogut był kierownikiem i graczem drużyny V legionu piechoty . Choć przyjmuje się, że w latach 1914-1918 był on nieprzerwanie zawodnikiem Cracovii (a w zasadzie: jej rezerw), to jednak rozegrał w niej w tym czasie zaledwie kilka meczów. O ile w roku 1914 w 4 spotkaniach zanotował 4 trafienia, o tyle w trzech grach w latach 1917 i 1918 nie trafił do siatki rywala ani razu.

Po kryzysie przysięgowym, w którym pozostał wierny Piłsudskiemu, Kogut został wcielony do armii austriackiej i wysłany na front włoski. Zakończenie II Wojny Światowej nie oznaczało jednak dla niego końca walki, bowiem po powrocie na ziemie polskie trafił do Stanisławowa, gdzie z kolei został internowany przez władze ukraińskie – jak podaje dalej wiślackie źródło, któremu w sprawach służb mundurowych wypada zaufać, Kogut wrócił do Krakowa dopiero w czerwcu 1919 roku.

Kogut zabłądził (ale zbłądził i się odnalazł)

W Krakowie Kogut ponownie zaczął grać w piłkę – z tym drobnym szczegółem, że robił to... w Wiśle. Kogut należał też do tych zawodników, którzy zagrali w pierwszym meczu reaktywowanej po wojnie z niebytu drużyny "Czerwonych". Przez kilka ładnych miesięcy Kogut grał więc dla "Białej Gwiazdy", strzelając nawet w jednym z meczów derbowych piękną bramkę z rzutu wolnego. Ostatecznie jednak jego przygoda z "Wiślakami" była krótka, a rozstanie z nimi gwałtowne, bowiem 7 października 1919 roku Koguta wykluczono z członkostwa w TS Wisła. Niewiele wiadomo na temat powodów tej decyzji: wiemy tylko, że w tym dniu uchwalono członka grającego Koguta Adama wykluczyć z listy członków wskutek niesportowego zachowania się.

Wiślacka encyklopedia twierdzi nawet, że po całym zajściu ówczesny sierżant Kogut został przez wojskową władzę zwierzchnią wysłany w trybie pilnym (...) do Warszawy, by ukończył kurs o charakterze sportowym . Poznając bliżej charakter Koguta i jego dalsze losy piłkarskie trudno jednak uznać, jakoby ów warszawski kurs przyniósł zawodnikowi wielki pożytek.

Na stronie traktującej o historii Wisły w krótkiej charakterystyce Koguta możemy przeczytać również taki oto cytat: nieobliczalny narwaniec i bezlitośnie precyzyjny strzelec; świetny piłkarz i wzorowy żołnierz (...).

O ile co do tego narwańca i świetnego piłkarze – pełna zgoda, o ile nie ma podstaw by w jakikolwiek sposób podważać wzorową postawę Koguta jako żołnierza – przeciwnie, złożył i na tym polu najwyższą ofiarę, o tyle określenie "bezlitośnie precyzyjny strzelec"... owszem, brzmi ładnie, ale czy odpowiada prawdzie? Koguta bezlitosna precyzja , czy też wchodzące w przysłowie "strzały"?

Spoglądając na statystyki Koguta, można by napisać, że ma na swoim koncie całkiem dużo zdobytych goli: wedle danych podawanych w styczniu 1922 roku miał wówczas na swym koncie 73 rozegranych meczów dla Cracovii i zdobytych 75 bramek. Biorąc pod uwagę tylko mecze krakowskiej klasy A oraz finałów Mistrzostw Polski możemy powiedzieć, że łącznie Kogut rozegrał w Pasach 32 mecze i zdobył 37 bramek. Czy była to jednak zasługa wysokiej skuteczności, jak mu się to przypisuje? Niekoniecznie; w każdym razie "wgryzając się" w relacje z jego występów nietrudno nabrać co do tego poważnych wątpliwości.

Kogut był dość często (by nie napisać wprost: "notorycznie") krytykowany w relacjach prasowych za nieskuteczność, nieprzemyślane uderzenia z dużej odległości, lub też nie trafianie w światło bramki z odległości najbliższej. Z pewnego rodzaju złośliwą satysfakcją prasa odnotowywała także kilkakrotnie strzały Koguta, które wędrowały na aut boczny. Umówmy się więc, że siłą Koguta nie była "bezlitosna precyzyjność", nie była nią również wysoka skuteczność, lecz raczej umiejętność kombinowania, zgranie z Kałużą i Kotapką i sama moc strzału – nie zaś jego wyjątkowa celność.

Żeby jednak nie być gołosłownym posłużmy się kilkoma cytatami. Oto mamy jedyny przegrany mecz Cracovii w krakowskiej klasie A – 0:1 z Wisłą – sezon 1920 (Cracovia gra bez Kałuży i bez Poznańskiego): lewy łącznik Kogut był aż rażąco „niedysponowany”. W drugim meczu z Wisłą, decydującym o awansie, braki zostają jednak uzupełnione, wraca Poznański, wraca Kałuża – cytując Mielecha – jakże łatwo było z nim strzelać bramki. I rzeczywiście, także Kogut u boku Kałuży czuje się lepiej. Pierwszy gol: Kałuża po mistrzowsku podaje Kogutowi, ten z miejsca strzela. Piłka uderza o słup i wpada do bramki. Drugi gol: Piłkę prowadzi Poznański, centruje ją na Kałużę - ten jednak nie strzela, lecz podaje lepiej uplasowanemu Kogutowi, który strzela w 18 m. drugą bramkę.

Sezon 1921, pierwszy mecz mistrzowski z Pogonią Lwów: W 40, 41, 42 minucie przestrzeliwuje Kogut z najpomyślniejszych sytuacji. W meczu z Polonią "Tygodnik Sportowy" pisał: z powodu zdekompletowania kwintetu napastniczego z jednej i silnego spadku formy Koguta, z drugiej strony, brakło najzupełniej Kałuży organów egzekwujących w sytuacjach świetnie przez niego wypracowanych.

Nie do końca zgadzał się z tą opinią z kolei "Przegląd Sportowy", który wypowiadał się pozytywnie choć jednak z pewnym bardzo znaczącym podtekstem, pisząc: Kogut sprawił wszystkim miłą niespodziankę, grając sprawnie i celowo – kluczowa fraza to ta "miła niespodzianka".

Rok 1922 to już prawdziwy festiwal utyskiwań na Koguta, by wymienić tylko kilka fragmentów tej "litanii".
- Kogut oddał kilka bezcelowych strzałów ze zbyt wielkiej odległości
- Szereg bezowocnych strzałów Koguta.
- Kogut strzela bez przerwy, ale zawsze o kilka metrów za wysoko.
- Cracovja przez całą grę miała przygniatającą przewagę i uzyskałaby lepszy wynik cyfrowy, gdyby nie owe sławne już w Krakowie i wchodzące nawet w przysłowie „strzały” Koguta.

Dla równowagi zacytujmy też cztery fragmenty z czterech różnych gazet – opisy tego samego meczu:
- Po ładnej kombinacji Kogut, Kotapka, Kałuża, robi Kałuża pierwszą i ostatnią bramkę dla Cracovji – Sport"
- W ataku białoczerwonych najlepsi Kałuża i Kogut – "Tygodnik Sportowy"
- Kilkanaście n. p. strzałów Koguta przeszło przeważnie w kilku lub kilkunasto-metrowej odległości od bramki – "Wiadomości"
- Kogut od tak dawna wykazuje spadek formy, że dalsze uparte forsowanie go w składzie pierwszej drużyny jest dla mnie nie zrozumiałe. Gra jego w polu jest bez zarzutu i tłumaczy się rutyną i techniką, natomiast pod bramką gracz ten traci wszelką myśl, traci głowę, z odległości 1 do 2 kroków potrafi nie trafić w pustą bramkę, jak to miało miejsce z początkiem drugiej połowy niedzielnych zawodów. - "Przegląd Sportowy"

Jak widać zdarzało się, że oceny gry Koguta były bardzo rozbieżne. Generalnie jednak opinia o jego nieskuteczności pod bramką nie wydaje się wydumana – powtarza się wielokrotnie, przewija się w relacjach prasowych pisanych przez różnych dziennikarzy. A jednak w roku 1921 raczej nie było wątpliwości, że Cracovia osiąga swe optimum w zestawieniu, gdy Kałuży partnerują w ofensywie jako łącznicy Mielech i Kotapka, w ataku zaś Sperling i właśnie Kogut.

Być może najbardziej lapidarną, ale też najtrafniejszą, trafiającą "w punkt" oceną gry Koguta była opinia zamieszczona w roku 1932 w Ilustrowanym Tygodniku Sportowym: lewy łącznik obok Kałuży i Sperlinga z lat 1921, w tym czasie osiągnął swój najwyższy poziom. Bardzo dobry gracz, miał dziwny dar przestrzeliwania — w górę oczywiście — bramki z najdogodniejszej sytuacji. Grubo lepiej strzelał... boso, ale także tylko lewą nogą. Kogut nastroszony, czyli powód częstych zmartwień Synowca

Powodem częstych zmartwień kapitana drużyny był lewy łącznik Cracovii, Kogut – pisze Zygmunt Chruściński wspominając swych kolegów sprzed lat.

Trudno powiedzieć, że Kogut nie był lubiany przez kolegów, ale niewątpliwie można postawić tezę, że niejednokrotnie ich irytował. Działo się tak zarówno ze względu na jego krewki charakter, który nierzadko nie pozwalał mu zapanować nad emocjami na boisku, jak i na specyficzną butę oraz wysokie ego buzujące poza boiskiem. Być może jakiś udział w tym "zadzieraniu nosa" miał stopień porucznika Wojska Polskiego, jakim legitymował się nasz bohater – tak przynajmniej można by sądzić z pewnych kontekstów.

Wydaje się, że szczególne baczenie na trzymanie w ryzach starszego od siebie o prawie cztery lata Koguta miał Gintel, bo nawet Synowiec sobie z nim nie radził. W relacjach kolegów to właśnie "Lolou" pojawia się jako osoba a to zmierzająca do utemperowania brutalnej gry Koguta, a to robiąca mu dowcipy mające ostudzić jego temperament, a to wreszcie szepcząca do ucha karcące słowa, gdy podczas zwiedzania Paryża Kogut zaczyna kłócić się z przewodnikiem o rzeczywisty stopień odchylenia Wieży Eiffel'a – oczywiście nie mając przy tym racji.

Zacytujmy tu jeden tylko taki "wspominek" z paryskich wojaży:

Dużą uciechę mieli nasi „nabieracze" na przyjęciu u ambasadora Polski.
Do stołu podano, między innymi raki. Przy każdym zaś biesiadniku postawiono w kryształowych naczyniach wodę, do obmycia palców. Nasz lewy łącznik [Kogut – przyp. P.M.] zaciekawiony stojącym obok naczyniem, zwrócił się z zapytaniem do siedzącego obok Gintla szeptem:
„Ludwik, na co ta woda?"
..Do picia, na cóż by była" — pada odpowiedź Gintla.
Nasz napastnik, który prawdopodobnie był w danej chwili spragniony, chwycił za naczynie i wychylił wodę do dna.
Stłumiony śmiech i ironiczne spojrzenia kolegów wyjaśniły mu popełniona gafę.
Zarumieniony ze wstydu, nie mając nic innego do zrobienia. zaczął ze złością zajadać dalej.
Swój zły humor chciał Kogut wyładować przynajmniej na lokaju.
Przy opuszczaniu apartamentów ambasady przy podawaniu nam płaszczy. każdy z nas położył bodaj franka na tacy, leżącej na stoliku.
Kogut, wyciągnąwszy z kieszeni będący wówczas u nas w obiegu banknot jednomarkowy rzekł po polsku do lokaja:
„Masz sługo znaj pana"
Dziękuję bardzo za hojny datek odrzekł lokaj, który oczywiście także był Polakiem o czym Kogut niestety nie wiedział — posłyszawszy zaś jego odpowiedź zbiegł szybko na dół po schodach jeszcze bardziej speszony niż dotychczas.
Miał wyraźnego pecha w tym dniu.

Ów "charakterek", chęć do pyskówek i "mędrkowania" poza boiskiem co najwyżej wzbudzała uśmiechy kolegów, czasem powodowała u nich nieco zażenowania – jak na owej Wieży Eiffela – natomiast gdy Kogut wkraczał z podobnymi zapędami na boisko konsekwencje były trudne do przewidzenia.

Powtórzmy jeszcze raz słowa Chruścińskiego, nim wrócimy na boisko: powodem częstych zmartwień kapitana drużyny był lewy łącznik Cracovii, Kogut.
Doprawdy, "Chruściel" wiedział co pisze.
Pan jesteś ślepy!

Czytelnik, który zapamiętał, że Kogut w roku 1919 "wyleciał" dyscyplinarnie z klubu TS Wisła mógłby dotąd sądzić, że była to pomyłka, przypadek, lub sprzysiężenie złego. Przy całej sympatii dla naszego mistrza trudno jednak byłoby takiej tezy bronić.
Kogut był w gorącej wodzie kąpany – to nie ulega kwestii. Nigdy nie był potulnym barankiem, ale z czasem jego konfliktowość zaczęła eskalować.

7 lipca 1921 roku Kogut – jako zawodnik Cracovii – wziął udział w meczu reprezentacji Krakowa przeciwko węgierskiemu zespołowi Ujpesti. Drużyna Polska przegrała 1:3, ale na pierwszy plan wysunęły się inne zajścia, niż sam wynik meczu. Węgrzy grali, wedle relacji, wyjątkowo brutalnie, zaś zaprotestować przeciwko tym praktykom, na które nie reagował arbiter, postanowili... Henryk Reyman oraz Adam Kogut, otwarcie krytykując orzeczenia rozjemcy – w efekcie obaj wylecieli z boiska. Być może jest to fakt bez związku, ale jednak odnotujmy, że protestujący byli wówczas oficerami Wojska Polskiego w służbie czynnej.

Wróćmy też do przypominanej przy przedstawianiu postaci Synowca relacji Chruścińskiego, który tak wspomina jeden z meczów w Bielsku (prawdopodobnie chodzi tu o mecz 1. kolejki krakowskiej klasy A z marca 1922 roku): Kogut grał niepotrzebnie ostro faulując przeciwników. Oburzyło to Gintla, który zwrócił się do Synowca z żądaniem: - Tadek, psiakrew, uspokój Koguta albo usuń go z boiska! Gdy jednak Synowiec zbliżył się do Koguta ten przybrał groźna minę, Tadzio.. zmiękł, machnął mu ręką koło nosa, obrócił się na pięcie i odszedł, przekonany, że gracz go „zrozumiał".

Wydaje się jednak, że Kogut nie zrozumiał Synowca, a w każdym razie: swoje wiedział. I robił dalej po swojemu. Tym razem cytat z relacji meczowej z meczu 6. kolejki krakowskiej klasy A sezonu 1922, w którym Cracovia bez problemów rozbiła Jutrzenkę 4:0. Wolny rzut, bity przez Synowca, chwyta Weissman; leżącego na ziemi atakuje Kogut. Przychodzi do niesportowego zachowania się Koguta i Offena, którzy zostają przez sędziego wykluczeni z gry.

Wkrótce to waleczne, wybuchowe wręcz usposobienie i oficerska śmiałość w krytykowaniu orzeczeń arbitrów zaprowadziło Koguta na manowce. W niesławnym meczu z Wawelem, rozgrywanym 12 listopada 1922 roku, gracz Pasów obraził słownie sędziego za co został usunięty z boiska, a spowodowany przez Koguta "ferment" doprowadził do przerwania meczu.


Trzeba zwrócić w tym miejscu uwagę na pewien istotny szczegół: w meczu z Wawelem nie zagrał ani Kałuża, ani Gintel. Górę wzięła "siłowa strona" Cracovii, której osamotniony Synowiec nie zdołał w żaden sposób opanować. Sytuacja na boisku wymknęła się całkowicie spod kontroli, w "pyskówkę" z arbitrem, która rozpoczęła się od Fryca (usuniętego w jej efekcie z boiska) po chwili wdał się także Kogut, który za złośliwy docinek został także napomniany czerwoną kartką. Po jej otrzymaniu nie opuścił jednak murawy, lecz ponownie zaczął sędziemu ubliżać wykrzykując na środku boiska: "pan jesteś ślepy"! Na to z kolei Styczeń i Chruściński zaśmiali się i rzekli: "dobrze mu powiedział". W tym momencie sędzia zdecydował się zakończyć mecz, bo uznał, że także Styczeń i Chruściński zasłużyli sobie na usunięcie z boiska.

Tym sposobem towarzyskie spotkanie z Wawelem zakończyło się wielkim skandalem, dyskwalifikacjami i trwającą przez długie tygodnie prasową dyskusją nad tym, co się wydarzyło i kto jest temu winien.

Tuż po spotkaniu Synowiec, długoletni kapitan drużyny Cracovii, w związku z zachowaniem się drużyny na boisku w b. sezonie, a szczególnie w ostatnią niedzielę, zrezygnował z godności kapitana (tem samem i członka Wydziału klubu), oraz członka Sekcji piłki nożnej – odczuwając, że także jego autorytet jako kapitana został ostatecznie poderwany tego rodzaju wybrykami. Swą decyzję wprawdzie po licznych perswazjach wycofał, lecz pokazuje ona amplitudę "trzęsienia ziemi" wywołanego przez zajście w którym Kogut odegrał kluczową rolę.

Finalnie Kogut oraz Styczeń zostali zdyskwalifikowani na 8 miesięcy, Fryc i Chruściński otrzymali kary znacznie niższe. I oczywiście sprawa ta chluby Pasom nie przynosi, jednak miejmy ją dobrze w pamięci, jak również orzeczenie o dyskwalifikacji na 8 miesięcy. Przyda nam się to by ocenić współmierność kary do popełnionych czynów, gdy przedstawiać będziemy sylwetkę Stanisława Cikowskiego i kary jaka została dwa lata później orzeczona za inne, dużo dalej idące "niesportowe zachowanie się".

Mecz z Wawelem stanowił faktyczny koniec przygody Adama Koguta z Cracovią. Wprawdzie 13 lipca 1923 roku kara się skończyła, lecz Kogut trzy dni później jadąc rowerem uległ wypadkowi i złamał obojczyk. W sierpniu zagrał jeszcze w meczu towarzyskim z Makkabi – był to jego ostatni występ w biało-czerwonych barwach.

Być może i tak zresztą Kogutowi byłoby dalej nie po drodze z Cracovią, gdyż jego życiem zaczynało już powoli władać wojsko. Latem 1923 roku Kogut zdał maturę eksternistycznie w (...) Żeńskim Seminarium Nauczycielskim w Krakowie , a jesienią został przeniesiony służbowo do Przemyśla. Tam kontynuował grę w Polonii, następne przeniesienie – tym razem do Radomia – spowodowało kolejną zmianę barw: na Czarnych Radom. Trudno jednak było mu gdziekolwiek zagrzać miejsca; w roku 1925 Kogut na krótko znalazł się znów w Krakowie i... przywdział ponownie trykot Wisły Kraków, występując gościnnie w jej rezerwach.

W maju 1927 roku pojawiła się niewielka notka prasowa o występach Koguta w drużynie 4 p.p. Legionów z Kielc, lecz była to także jedynie "przelotna znajomość". W latach 1927-1928 – w związku z awansem na kapitana i z następną zmianą miejsca stacjonowania (tym razem był to garnizon Modlin) – Kogut występował z kolei w Polonii Warszawa (łącznie 11 meczów i 6 bramek w oficjalnych spotkaniach). Następnie trafić miał do Warszawianki, ostatecznie skończy jednak w Gwieździe Warszawa, którą reprezentował w latach 1928-1929. Słowo "skończył" jest tu adekwatne: w gwieździe Kogut zakończył karierę futbolową, poświęcając cały swój zapał wojsku, ze szczególnym uwzględnieniem broni pancernej.

I tym sposobem powracamy do początku owej opowieści, czyli do listy katyńskiej, na której odnajdziemy naszego walecznego i krewkiego, lecz pechowego żołnierza-tułacza.

Paweł Mazur „depesz”
Paweł Mazur "depesz"
Źródło: terazpasy.pl 19 października 2021 [3]


Galeria