1937-11-14 Śląsk - Kraków 5:1
|
mecze towarzyskie Kraków Warszawa, niedziela, 14 listopada 1937
(0:2)
|
|
Skład: Pemper Mróz Guzda Haliszka Dzierwa Brożek Antoniewicz Krawczyk Kasina Kochański Bator |
Sędzia: dr Kafliński
|
Skład: Zdeblok Michalski Karnowski Walus Piec II Dytko Piec I Wiechoczek God Cebula Więcek |
Mecze tego dnia: | ||
1937-11-14 Cracovia II - Wawel Kraków 15:1 |
Puchar Polski
Rozgrywki o Puchar Polski.
Opis meczu
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Zwycięstwo drużyny śląskiej jest całkowicie zasłużone, choć w pierwszym kwadransie drużyna krakowska grała tak pięknie. że odnosiło się wrażenie, iż Kraków zwycięży. Szybko jednak okazało się, że Ślązacy są zespołem lepszym. Górowali oni nad Krakowem startem do piłki, twardością w defensywie i skutecznością w napadzie. Akcje Ślązaków, może nie tak precyzyjne i dokładne, jak u Krakowian, były jednak o wiele groźniejsze. W drużynie śląskiej cała piątka napadu często strzelała, podczas gdy w napadzie Krakowa, wyraźnie pozbawionym siły przebojowej, jedynie dwóch graczy, a mianowicie Krawczyk i Bator strzelali na bramkę. Dużą luką w zespole krakowskim był Kasina na środku ataku, który nie potrafił poradzić sobie ze swą rolą. Również i Kochański nie stanął na wysokości zadania. Krawczyk dobry właściwie tylko w pierwszej połowie. Skrzydłowi, a szczególnie Bator, zadowolili.
W linji pomocy Dzierwa opadł na siłach po przerwie. Brożek spisywał się nieźle, natomiast Haliszka był przez cały czas najlepszym z zespołu. Obrona naogół niezła, choć w drugiej połowie niezawsze dawała sobie radę z akcjami przeciwnika. Bramkarz Pomper ma na sumieniu conajmniej dwie bramki. W zespole śląskim najlepszym był przedewszystkiem napad i on zadecydował o zwycięstwie. Akcje Pieca czy Cebuli nosiły w sobie stale zapowiedź strzału. God może nieco za dużo driblował, ale w każdym razie przewyższył Kasinę o klasę. Wiecho-czek ruchliwy i b. pożyteczny, natomiast Więcek najsłabszy z kwintetu. W linji pomocy brylował Dytko w pierwszej połowie, w drugiej nieco opadł na siłach Ma on na swoje usprawiedliwienie fakt, że od tygodnia odbywa służbę wojskową w Tarnowie i nie mógł trenować regularnie. Piec II na środku pomocy czul się z początku dosyć nieswojo, po przerwie rozegrał się. Walus raczej defensywny. W obronie Michalski b. dobry i pewny, wyraźnie lepszy od Kinowskiego, który nie umie się ustawiać. Bramkarz Zdeblok bez zarzutu. Mecz należał do interesujących ze względu na silne, jak na ciężki teren zwłaszcza, tempo oraz liczne sytuacje podbramkowe.
Początkowo Kraków przeprowadzę szereg ładnych akcyj i dzięki dokładnym podaniom często znajduje się pod bramką przeciwnika. Michalski jednak zawsze jest na stanowisku. Bardzo ładne minuty ma w tym okresie Haliszka. Zdeblok musi dwukrotnie z trudem bronić ostrych strzałów Krawczyka. Ataki Śląska narazie chaotyczne i niezbyt dokładne, rwą się co chwila. Strzela głównie God, którego ostra bramka z 20 m w 14-ej minucie idzie w słupek. Dwa strzały Batora broni Zdeblok. W 22 min. Piec podaje bardzo dokładnie do Cebuli, który zdobywa pierwszą bramkę. Śląsk wyswobadza się szybko z przewagi Krakowa i przejmuje zdecydowanie inicjatywę. W 42 minucie sędzia zupełnie niepotrzebnie dyktuję rzut wolny za nieistniejący naszem zdaniem faul na Piecu. Podaje Walus, Obuła strzela główką, piłki Pomper nie potrafi utrzymać, a nadbiegający Wlechoczek pakuje ją do siatki.
Po przerwie gra nadal żywa i ciekawa. W zespole krakowskim Krawczyk przechodzi na skrzydło, przez co napad gra jeszcze słabiej. Śląsk przeważa teraz wyraźnie. W 8-ej minucie omal że nie dochodzi do bramki dla Krakowa, ale strzał Batora odbija Michalski tuż z linii bramkowej. W 14 minucie strzela Cebula z przeboju trzecią bramkę dla Śląska, w 20 minucie Bator strzela jedyny punkt dla Krakowa, potem w 22 min. God czwarty punkt, a w 30 min. przez Wlechoczka pada piąta bramka dla śląska. Do końca Śląsk jest już lepszy.
Sędzia kpt. dr Kafliński.
Po meczu prezes PZPN pułk. Gląbisz wyszedł na boisko i złożył gratulacje drużynie śląskiej. Mam okazje zamienienia kilku słów z kierownikami obu zespołów: Mec. Baruos (kierownik drużyny śląskiei) — Jechaliśmy do Warszawy z na-dzieją, że wygramy, ale w pierwszych minutach wydawało się, że Kraków nas rozniesie i że temsamem kiepska passa Śląska, jak strata mistrzostwa przez AKS, nadal będzie biegła. Mecz wygraliśmy zasłużenie, nasi gracze byli lepsi i skuteczniejsi. Najbardziej jestem zadowolony z lin =ji ataku z Cebulą na czele oraz z obrony.
Dr. Delekta (kierownik drużyny krakowskiej) — Przeczytawszy skład Śląska mało miałem nadziei na zwycięstwo. Śląsk posiada znacznie większy rezerwuar graczy i dlatego zasłużenie wygrał. Grali oni bardzo twardo i mieli lepszy napad. U nas nie dopisała trójka środkowa i bramkarz, natomiast nieźle wypadła pomoc.