1959-10-17 Kraków - Brno 5:1
|
mecze towarzyskie Kraków Kraków, sobota, 17 października 1959, 15:00
(3:0)
|
|
Skład: Michno Durniok Mazur Gołąb Konopelski Malarz Fudalej (Swoboda) Manowski Marciniak Jarczyk (Ankus) Lusina |
Sędzia: Sierp z Krakowa
|
Skład: Michlovsky Dobrotka Hajek Helan Wagner Skarka (Prorok) Komarek Herman Drlik Halva (Latal) Kocman |
Zapowiedź meczu
- Zapowiedź meczu w Dzienniku Polskim
- Zapowiedź meczu w dzienniku Gazeta Krakowska
- Pierwsza zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
- Druga zapowiedź meczu w dzienniku Echo Krakowa
Opis meczu
Dziennik Polski
Koncepcja wystawienia pełnej jedenastki Cracovii jako reprezentacji Krakowa w meczu przeciwko repr. Brna okazała się bardzo słuszna. Świadczy o tym nie tylko wysokie zwycięstwo Krakowa 5:1 (3:0), ale także gra całego zespołu. Stąd też wniosek na przyszłość - aby reprezentacja naszego miasta w możliwie największym procencie opierana była na jednej drużynie ligowej, a tylko ewentualne luki uzupełniane zawodnikami z innych klubów.
Cracovia zagrała wczoraj niezły mecz. Inna rzecz, że pozwolił na to przeciwnik, który okazał się bardzo, bardzo przeciętny. Aż dziw bierze, że z tą samą reprezentacją Kraków przegrał w Brnie 0:2! Jeżeli by wyliczyć wszystkie groźniejsze akcje brneńskiego ataku pod bramką Michny, było ich zaledwie kilka. Dodajmy do tego „dziurawą” defensywę i jeszcze słabszego bramkarza - a oto obraz drużyny, która zaprezentowała się nam wczoraj w meczu przeciwko Cracovii.
Niemniej i w drużynie krakowskiej nie wszystkie akcje były takie, jakie chcielibyśmy w tej jedenastce oglądać w najbliższych meczach ligowych. Niepełne współgranie w linii ataku i małe powiązanie go z pomocą, nonszalancka gra obrony pod koniec meczu - oto „główne grzechy” popełniane przez Cracovię. W sumie jednak, podkreślamy to jeszcze raz, zespół krakowski zagrał dobrze, a jego przeciwnik nie miał właściwie nic do powiedzenia.
W ataku biało-czerwonych najbardziej podobał się pracowity Marciniak, nie tylko mądrze rozdający piłki, ale także inicjujący większość akcji. Spośród jego kolegów dobrze wypadł Lusina na lewym skrzydle a po pauzie - pracowity Swoboda na przeciwnej flance. Obrona nie miała zbyt uciążliwej roboty, a i Michno w bramce zbytnio się nie przemęczył. Pech chciał (niestety „dopomógł” mu w tym bramkarz Cracovii), że jedna z nielicznych akcji Czechów zakończyła się właśnie utratą przez naszą drużynę bramki.
Prowadzenie uzyskał już w 8 min. Marciniak dalekim strzałem, w 7 min później Manowski strzelił do pustej bramki. W 38 min. trzecią bramkę zdobył Lusina piękną główką (po dośrodkowaniu Manowskiego). Po przerwie Manowski ponownie wpisał się na listę strzelców (59 min.), a w 74 min. Herman uzyskał jedyną bramkę dla Brna. Strzelcem ostatniej bramki był znowu Manowski. Było to w 79 min., kiedy za faul na Marciniaku sędzia zarządził rzut karny.
Sędziował p. Sierp z Krakowa.
KRAKÓW: Michno, Durniok, Mazur, Gołąb, Konopelski, Malarz, Fudalej (Swoboda), Manowski, Marciniak, Jarczyk, (Ankus), Lusina.
BRNO: Michlovsky, Dobrotka, Hajek, Helan, Wagner, Skarka (Prorok), Komarek, Herman, Drlik, Halva (Latal), Kocman.Źródło: Dziennik Polski nr 248 z 18 października 1959 [1]
Przegląd Sportowy
Gazeta Krakowska
Bramki zdobyli: Manowski 3, Marciniak i Lusina po 1 dla Brna honorowy punkt zdobył Herman. Sędziował p. Sierp z Krakowa.
Towarzyskie mecze i plany wyjazdowe krakowskich piłkarzy nie pozwoliły na wystawienie najsilniejszego zespołu przeciw reprezentacji Brna. Zresztą było to zbyteczne. Barw Krakowa broniła z pełnym powodzeniem drużyna Cracovii. Goście nie mieli w tym spotkaniu absolutnie nic do powiedzenia i wydawali się statystami, których ogrywano, niczym szkolniaków.
Cracovia wypróbowała jeszcze raz swych możliwości przed decydującymi spotkaniami o „ligowy byt”. Widzieliśmy więc na niektórych pozycjach (budzących pewne obawy) po dwóch zawodników. W pomocy po dłuższej przerwie zagrał Konopelski. prezentując walory szybkości i bojowości. Często jednak ten zawodnik w ferworze wal¬ki zapominał o swoich własnych zadaniach. Po przerwie za Jarczyka zagrał Ankus, a za Fudaleja Swoboda. Obaj wykazali wiele nerwowości... Lepiej zaprezentował się bojowy Swoboda.
Atak — słaba zazwyczaj strona Cracovii, był tym razem mądrze kierowany przez Marciniaka i stworzył bardzo wiele ładnych i niebezpiecznych akcji. Obrona i pomoc nie miała większych trudności przy wywiązywaniu się ze swoich zadań.
Echo Krakowa