1946-07-14 Cracovia-Pogoń Katowice 6:4
Cracovia - Pogoń Katowice 6:4 (2:2)
mistrzostwa
zawody sportowe | |
dyscyplina: | Piłka wodna |
płeć: | mężczyźni |
data: |
14 lipca 1946 |
miejsce: | Kraków |
organizator: |
Opis zawodów
Echo Krakowa
Zawodom wczorajszym nie można nic pod obu względami zarzucić. Zarówno organizacyjnie jak i sportowo stanęły na odpowiednim poziomie a raz przekonani do piłki wodnej widzowie, napewno równie tłumnie zjawią się na meczu następnym.
Wczorajszy mecz rozegrany w ramach rozgrywek o mistrzostwo Polski, wykazał, iż zaniedbana nieco u nas piłka wodna ma wszelkie szanse stanąć na równi, jeśli chodzi o popularność z innymi działami sportu.
Przeciwnikiem mistrza Krakowa, Cracovii był zespół katowickiej Pogoni — zespół groźny, jak wszystkie zresztą naogół zespoły śląskie, będący poza tym w kondycji, posiadający za sobą kilka rozegranych spotkań treningowych.
Cracovia zdana tylko na konkurencję miejscową, nawiasem mówiąc bardzo słabą, pozbawiona zatem treningu absolutnie nie występowała do tego spotkania w roli faworyta.
Zawody rozpoczęły się krótkim powitaniem gości przez kierownika Cracovii, poczem gwizdek sędziego ob. Rittennana rozpoczyna grę.
Już pierwsze sekundy wskazują, iż gra będzie zacięta i równorzędna. Zrazu inicjatywa należy do zespołu śląskiego. Pięknie przeprowadzony atak, zakończony niebezpiecznym strzałem Pająka o mało nie przynosi bramki dla Pogoni. W minutę później sytuacja odwrotna. Stuprocentową niemal pozycję niewykorzystuje napastnik Ślązacy górują kondycją i szybkością, Cracovii Szelest. Gra wyrównuje się, przyczym natomiast jest groźniejszą strzałowe.
Pierwszą bramkę dla Cracovii zdobywa prof. Kot. Pogoń rewanżuje się licznymi atakami, przyczym jeden z nich kończy się groźnym strzałem w słupek. Atak Cracovii nie pozostaje dłużny. Jedna z szybko przeprowadzonych akcyj biało-czerwonych przynosi w rezultacie drugą bramkę ze strzału Ochałskiego. Drużyna śląska mimo straty dwóch bramek nie rezygnuje z walki. Doskonały zawodnik śląski, wielokrotny reprezentant Polski Szczepański zdobywa pierwszą bramkę a w kilka minut potem Nogaj wyrównuje. Jeszcze kilka obustronnych ataków i sędzia odgwizduje przerwę.
Po pauzie przeważa Cracovia, jednak niecelne strzały Szelesta względnie anemiczne „podania" Grubentala nie mogą w żadnym wypadku zmusić do kapitulacji doskonale broniącego bramkarza Pogoni Bochenka. Złą pasę biało-czerwonych przerywa dopiero Szelest, zdobywając skośnym ostrym strzałem prowadzenie dla swych barw. Nie trwa ono zbyt długo. Po ładnie przeprowadzonej akcji, Szczepański podaje nieobstawionemu Kałuży, który pewnie strzela w róg. Stan 3:3.
Gra przybiera na tempie, obie drużyny dążą 2a wszelką cenę do uzyskania zwycięskiego punktu. Szczęście dopisuje. Cracovii. Kilka szybko po sobie następujących ataków przynosi w rezultacie 3 zdobyte bramki. Autorami ich są Ochalski (1) Pietrusiak (2). Na minutę przed końcem zawodów zdobywa Szczepański czwartą i ostatnią bramkę dla Pogoni, ustalając wynik spotkania 6:4.
Zwycięstwo Cracovii uznać należy za w zupełności zasłużone. Biało-czerwoni okazali się drużyną bardzie: wyrównaną mimo, iż ustępowali Ślązakom pod względem kondycji i szybkości, dzięki dużej ambicji i lepszej dyspozycji strzałowej zdołali rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść.
W drużynie zwycięzców, która w całości zasługuje na uznanie, wyróżnili się prof. Kot oraz najgroźniejszy strzelec zespołu Szelest. W zespole śląskim najlepiej zagrali Szczepański oraz doskonale broniący Bochenek.