Arkadiusz Baran
Arkadiusz Baran | |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Arkadiusz Piotr Baran | ||
Urodzony | 9 listopada 1979, Jarosław, Polska | ||
Wiek | 45 l. | ||
Pozycja | pomocnik | ||
Wzrost | 185 cm | ||
Waga | 80 kg | ||
Wychowanek | JKS Jarosław | ||
Informacje klubowe | |||
Obecny klub | LKS Nieciecza | ||
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii | |||
Sezon | Rozgrywki - występy (gole) | ||
2002/03 (w) 2003/04 2004/05 2005/06 2006/07 2007/08 2008/09 2009/10 2010/11 (j) |
3L - 13 (0) B1 - 2 (0), 2L - 30 (1) 1L - 24 (3) 1L - 24 (1), PP - 2 (0) 1L - 24 (0), PP - 3 (0), PL - 3 (1) 1L - 27 (0), PP - 2 (0), PL - 5 (0) IT - 2 (0), 1L - 17 (0), PP - 1 (0), PL - 2 (0) 1L - 21 (0), PP - 1 (0) - | ||
↑ 1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze | |||
Debiut | 2003-01-23 Piotrcovia Piotrków Tryb. - Cracovia 5:3 | ||
Ostatni mecz | 2010-07-17 GKS Katowice - Cracovia 1:1 | ||
Kluby | |||
Lata | Klub | Występy (gole) | |
1997-2003 2001-2002 2003-2010 2010-2012 2012-2017 2017 2018 |
JKS Jarosław Stal Rzeszów → Polonia Przemyśl (wyp.) Cracovia Termalica Bruk-Bet Nieciecza Stal Rzeszów Iskra Zgłobień Crasnovia Krasne |
137 (4) | |
↑ liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju | |||
Kariera trenerska | |||
Lata | Klub | ||
2017 | JKS Jarosław | ||
j - jesień, w - wiosna |
Brat Grzegorza.
Rozegrał w Cracovii 137 meczów w Ekstraklasie (4 bramki).
Bramki
w ekstraklasie
- 2004-08-21 Cracovia - Odra Wodzisław Śl. 49' na 2:1
- 2005-05-13 Polonia Warszawa - Cracovia 17' na 0:2
- 2005-06-12 Amica Wronki - Cracovia 57' na 2:0
- 2005-09-17 Cracovia - GKS Bełchatów 78' na 2:1
w Pucharze Ekstraklasy
- 2006-11-22 Górnik Łęczna - Cracovia 74' na 0:1
Informacje klubowe
Cracovia.pl
30-letni pomocnik przyszedł do Cracovii, gdy ta była jeszcze w trzeciej lidze. Szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, a swoją grą walnie przyczynił się do dwóch awansów, najpierw do drugiej ligi, a następnie do Ekstraklasy. W najwyższej klasie rozgrywkowej występował aż do teraz.
- Będę bardzo miło wspominał ten czas, bo sporo się wydarzyło - mówi Arkadiusz Baran, który najprzyjemniejsze wspomnienia sportowe łączy z awansami drużyny.
- To sukcesy, przy których była największa radość. Wygrywanie zdecydowanej większości spotkań w sezonie jest bardzo przyjemne - wyjaśnia.
Wieloletni kapitan zespołu nie zapomina również o pewnym wydarzeniu poza boiskiem, które pamiętał będzie przez całe swoje życie. - Dzięki Cracovii mogłem spotkać się ze świętej pamięci papieżem Janem Pawłem II. Tego wydarzenia nigdy nie zapomnę - mówi.
- Arek jest znany z tego, że nigdy nie odpuszcza, że walczy o każdą piłkę. Kibice z pewnością zapamiętają go jako jednego z najbardziej wyróżniających się piłkarzy Cracovii ostatniej dekady – przyznaje Przemysław Urbański, rzecznik prasowy MKS Cracovia SSA.
Wszyscy fani będą mieli okazję uroczyście pożegnać Arka już 9 października przy okazji meczu otwarcia nowego stadionu z TSV 1860 Monachium. - Co więcej, Arek otrzyma od nas dożywotni karnet na spotkania „Pasów” - wyjaśnia Urbański.
Arek, jeszcze raz dziękujemy i życzymy powodzenia w dalszej karierze piłkarskiej!Źródło: Cracovia.pl 25 sierpnia 2010
Prasa
Przegląd Sportowy
Najpierw była euforia, bo Baran po usunięciu części dysku miał pauzować do końca rundy jesiennej, lecz nadspodziewanie szybko doszedł do siebie. Dlatego zdecydował się wrócić do zespołu wcześniej.
- Żona tłumaczy, żebym się tak nie spieszył, ale to ja w tej rodzinie noszę spodnie - mówił przed meczem Pucharu Ekstraklasy z Wisłą (0:0).
W derbach pomocnik Pasów, owacyjnie witany przez kibiców, zagrał przez 25 minut. Kobiecej intuicji nie można jednak lekceważyć. W ligowym meczu z Jagiellonią (2:0) Baran wytrwał tylko 20 minut. Zmienił w drugiej połowie Sławomira Szeligę, by niedługo potem zostać zastąpionym przez Marcina Krzywickiego.
Kapitan skręcił nogę w stawie skokowym. - Co za pech! Sam sobie zrobiłem krzywdę. Mam zalecone 3 tygodnie przerwy. Powinienem więc wystąpić w tradycyjnym treningu noworocznym - mówi piłkarz.
Jak zareagowała żona? - Trochę się zmartwiła, ale pocieszyłem ją, że to drobna kontuzja - śmieje się 29-latek z Cracovii.
Trener Artur Płatek uważa Barana za ważną postać zespołu. - On jest jak Murawski z Lecha. Idealnie rozkłada proporcje między defensywą a ofensywą -podkreśla. Pozostali pomocnicy nie są tak zbilansowani. Paweł Nowak i Mateusz Klich wolą atakować, a Dariusz Kłus, Marek Wasiluk i Szeliga bronić.
TerazPasy.pl
Arkadiusz Baran kilka tygodni temu przeszedł poważną operację kręgosłupa i wydawało się, że w tym roku już nie zobaczymy go na boisku, bowiem rehabilitacja zawodnika miała pierwotnie potrwać znacznie dłużej. - Zawsze istnieje ryzyko, gdy zawodnik wraca do gry po kontuzji, ale ja nigdy niepotrzebnie nie będę ryzykował zdrowia zawodnika. Nie są mi znane żadne przeciwwskazania lekarskie, aby Arek nie mógł już teraz wrócić na boisko - mówi trener Artur Płatek.
Sam zawodnik oczywiście z radością przyjął decyzję szkoleniowca. - Cieszę się, że trener zabrał mnie do kadry na mecz Pucharu Ekstraklasy z Wisłą Kraków - mówi dla Terazpasy.pl kapitan piłkarskiej drużyny Cracovii Arkadiusz Baran, który 8 października przeszedł w Niemczech poważną operację kręgosłupa.
Trener bardzo liczy nie tylko na walory piłkarskie doświadczonego zawodnika, ale także (a może przede wszystkim) na przywódcze cechy Arkadiusza Barana. Zresztą nie tylko w czasie derbowego meczu z Wisłą Kraków. - Myślę, że Arek samą swoją obecnością może bardzo wiele pomóc drużynie również w ostatnich w tym roku meczach ligowych. - twierdzi trener.
Występ przeciwko Wiśle będzie pierwszym meczem Arkadiusza Barana od 19 września, gdy zagrał 45 minut w meczu z Legię Warszawa. - W tej chwili na pewno nie jestem w stanie zagrać całego meczu, bo miałem bardzo długą przerwę. Jeszcze przed operacją nie trenowałem około miesiąca. Od tygodnia trenuję z drużyną, nie odczuwam żadnego bólu i jestem do dyspozycji trenera Płatka. Jeśli trener mnie wpuści na boisko to sam nie wiem jak będę się na nim czuł. Inaczej jest na treningu, a inaczej w takim meczu. Jakby nie było to są Derby! Na pewno, jeśli wyjdę na boisko, to będę bardzo chciał pomóc kolegom - deklaruje ambitny zawodnik.
Gazeta Wyborcza
Kapitan Cracovii z zabiegiem zwlekał dwa lata, a w tym czasie pomoc kręgarzy i masażystów przynosiła tylko częściową ulgę.
Barana do operacji przekonał dr Bogusław Bobrowski, lekarz Cracovii, a po konsultacji z Krzysztofem Przytułą, swoim kolegą i piłkarzem Arki Gdynia, kapitan Cracovii zdecydował się na prywatną klinikę w Monachium. Zabieg przeprowadzono w środę i trwał nieco ponad 60 minut.
Zmartwił się tylko raz
- Godzinę po operacji poruszałem się już o własnych siłach. Zalecono mi spacery lub leżenie, ale w żadnym wypadku siedzenie - opowiada Baran, który do Krakowa wrócił w czwartek w nocy.
Przez tydzień piłkarz nie może wykonywać wysiłku fizycznego. Później zacznie ćwiczyć, a następnie przyjdzie czas na pływanie i jazdę na rowerze. - Wiem, czego nie wolno mi robić - grać w piłkę! - nie traci humoru Baran.
Wychowanek JKS-u Jarosław miał kłopoty z piątym kręgiem lędźwiowym i pierwszym kręgiem krzyżowym. Tę samą kontuzję wyleczyli chirurgicznie Przytuła i Marek Baster, kiedyś gracze Cracovii. - Arek szybko wróci do zdrowia. Gdy patrzę na grę Krzyśka, to jestem o tym wręcz przekonany - pociesza kolegę Baster.
Kilka lat temu operacje na otwartym kręgosłupie oznaczały dla sportowca koniec kariery. Teraz jest inaczej. - To zabieg kosmetyczny, w moim przypadku trwał 25-30 minut. Ból minął jak ręką odjął, a ślad był jak po ugryzieniu komara - przypomina Przytuła, który operację przeszedł w lipcu 2007 r. Pomocnik Arki do pełnego treningu wrócił po dwóch miesiącach rehabilitacji. Od tamtego czasu rozegrał wiele spotkań w ekstraklasie i jest podstawowym zawodnikiem zespołu.
Za to Baster operację przeszedł w Szczecinie i jego powrót do profesjonalnej gry w piłkę wydłużył się do czterech miesięcy. - Najważniejsze, że zapomniałem o kłopotach z kręgosłupem - zaznacza 32-letni obrońca.
Baran jest wdzięczny Januszowi Filipiakowi, prezesowi Cracovii, który ma w całości pokryć koszty leczenia. - Operacja za granicą była trzy razy droższa niż w Polsce. Bardzo dziękuję profesorowi.
Piłkarz zmartwił się tylko raz, na lotnisku w Balicach, gdy od jednego z pracowników dowiedział się o porażce Cracovii z Wisłą w Pucharze Ekstraklasy. - Nie widziałem spotkania, więc nie chcę oceniać kolegów - zaznacza Baran.
Czas na Piasta
W niedzielę (godz. 16) Cracovia podejmuje Piasta Gliwice w czwartym meczu PE. W składzie "Pasów" zabraknie kontuzjowanych Piotra Polczaka, Krzysztofa Radwańskiego i Tomasza Moskały, a po sobotnim treningu lekarz zadecyduje o przydatności Pawła Nowaka.
Po przegranych derbach Krakowa Lesław Ćmikiewicz narzekał na słabą asekurację przy stałych fragmentach gry. - Straciliśmy pierwszego gola, mając przewagę wzrostu. Brakuje już cierpliwości i ręce opadają - wzdycha drugi trener Cracovii.
Gazeta Wyborcza
Baran to jeden z kluczowych zawodników Cracovii. Na dodatek drużynie jesienią zupełnie nie idzie i wlecze się w ogonie tabeli. Do drużyny trafił pięć lat temu, gdy trenerem był Wojciech Stawowy. Przeszedł drogę z III ligi do ekstraklasy. Był podstawowym zawodnikiem wszystkich szkoleniowców, którzy przewinęli się przez Cracovię. Nieustępliwością i walecznością zaskarbił sobie sympatię kibiców.
To najpoważniejsza kontuzja jakiej doznał w karierze. - To będzie moja pierwsza operacja w życiu. W szpitalu jeszcze nigdy nie byłem dłużej niż dzień - mówi pomocnik Cracovii.
Z kontuzją zmaga się od dwóch lat. W tym czasie korzystał z doraźnej pomocy kręgarzy i masażystów. Przed sezonem Barana do operacji próbował namówić trener Stefan Majewski. Bezskutecznie. Udało się to dopiero dr Bogusławowi Bobrowskiemu. - To będzie z korzyścią dla zawodnika, który planuje powrót do zawodowej piłki - podkreśla lekarz Cracovii.
Baran ma wysunięty dysk o 11 milimetrów w kręgu lędźwiowym, który uciska na nerw. Konieczna jest operacja. Piłkarz konsultował się w tej sprawie z kilkoma kolegami, którzy mieli podobne urazy.
- Arek zastanawia się nad wyborem ośrodka neurochirurgicznego. Wybór jest między Monachium, Tarnowem i Piekarami Śląskimi - wyliczył dr Bobrowski.
Operacja w Niemczech pozwoliłaby na powrót na boisko już po sześciu tygodniach. Piłkarze leczeni w Polsce potrzebowali na dojście do pełni sił od czterech do pięciu miesięcy.
Zabieg w Monachium jest jednak bardzo kosztowny. Kapitan liczy na pomoc klubu. - W tej sprawie Arek będzie wkrótce rozmawiał z Januszem Filipiakiem, prezesem klubu - poinformował Marek Mazurczak, specjalista PR Cracovii.
Bolesna kontuzja dokucza defensywnemu pomocnikowi od dawna. Na leczenie zdecydował się jednak nagle, po kilku meczach rundy jesiennej. - Cracovia była w trudnej sytuacji i chciałem jej pomóc. Sytuacja drużyny nie poprawiła się, a ja ze swoim zdrowiem też nie wyglądam lepiej - przekonywał zawodnik.
Baran długo walczył z bólem. - Nie jestem człowiekiem, który chodzi, płacze i użala się nad sobą. Zaciskałem zęby, ale organizmu ani kolegów nie da się oszukać.
Gazeta Wyborcza
Po sobotnim meczu z ŁKS-em dwaj piłkarze Cracovii (a wcześniej Stali Rzeszów) Arkadiusz Baran i Łukasz Szczoczarz wykorzystali wolną niedzielę na wypad do rodzinnego Rzeszowa. Dla Barana skończyło się to fatalnie: został pobity, stracił zęba "jedynkę"
Piłkarze "Pasów" mieli pecha, bo trafili do Rzeszowa, gdy derbowy mecz grała Stal z Resovią, drużyny nieprzepadające za sobą.
Do zajść doszło przed lokalem Alibi w centrum miasta. Arkadiusz Baran: - Przed knajpą było około 30 osób. Jeszcze nie zdążyliśmy wejść do środka, gdy ktoś zapytał mnie, jak się dzisiaj grało. Chyba nie wiedział, że już od kilku lat nie jestem piłkarzem Stali. Nawet nie wiem, kiedy zostałem uderzony.
Baran ze Szczoczarzem schronili się w lokalu i dopiero gdy policja rozgoniła chuliganów, taksówkami odjechali do domu.
Policja potwierdza, że przez całą noc z niedzieli na poniedziałek w Rzeszowie dochodziło do chuligańskich burd pseudokibiców. - Patrole policyjne były często wzywane. Akurat to wydarzenie pod Alibi pamiętam, bo policję wezwał taksówkarz. Natychmiast wysłaliśmy tam patrol, zaprowadzono porządek, ale nikogo nie zatrzymano. Teraz sprawą zajmuje się sekcja dochodzeniowa - mówi Zbigniew Sowa, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
- To nie do pomyślenia, by w centrum miasta nie można było spokojnie przebywać, bo jest się piłkarzem Stali - mówi Rafał Pomianek, bramkarz Stali, i dodaje: - To nie pierwszy taki przypadek. Najpierw pobito Arka Mosura, a nie tak dawno Tomka Walata (obaj piłkarze Stali) i Łukasza Szczoczarza. To jest chore, bandyci nie mogli dać upustu swojej nienawiści na stadionie, to przenieśli się na ulice.
Działacz Stali, który był w towarzystwie piłkarzy, także został pobity. - Ktoś usiłował mi wyrwać z marynarki odznakę Stali Rzeszów. Nie pozwoliłem na to, więc zostałem pobity. Wylądowałem w szpitalu - opowiada.
Wywiady
TerazPasy.pl
- Czy spodziewałeś się, że tak szybko wrócisz na boisko?
- A skąd wiesz, że wracam na boisko?
- Od trenera Płatka.
- No tak. Trener zabrał mnie do kadry na mecz Pucharu Ekstraklasy z Wisłą Kraków. Będę w tym meczu zawodnikiem rezerwowym.
- Czujesz się już na siłach, aby wyjść na boisko?
- Na pewno nie jestem w stanie rozegrać całego meczu. Miałem bardzo długą przerwę, bo jeszcze przed operacją nie trenowałem prawie miesiąc. Teraz nie odczuwam żadnego bólu i jestem do dyspozycji trenera.
- Trener Płatek podkreślał Twój ogromny, pozytywny wpływ na drużynę. Jego zdaniem już sama Twoja obecność - nawet na ławce rezerwowych - może drużynie bardzo pomóc.
- Chciałbym żeby tak było, tylko ja sam nie mam pojęcia - jeśli trener mnie wpuści w końcówce - jak będę się czuł na boisku. To jest jednak zupełnie co innego niż gra na treningu z kolegami, a co dopiero w takim meczu. Jakby nie było to są Derby. Ale oczywiście bardzo będę chciał pomóc kolegom i sobie, żeby na nowo nabrać pewności na boisku.
- A jak w ogóle doszło do tego, że właśnie teraz wracasz do gry? Wstałeś, podniosłeś palec do góry i powiedziałeś: "Panie trenerze ja też bym chciał z tą młodzieżą na Derby..." czy sam trener wywołał Cię do tablicy: "Kolego Baran dość już tego leniuchowania..."?
- Nie, sam się nie zgłaszałem, choć skłamałbym, gdybym powiedział, że się nie rwę na boisko. Nie wiem czy to trochę nie za szybko, ale oby nie... Dobrze się czuję, więc gdy trener na niedzielnym treningu zapytał mnie czy bym nie zagrał chwilę w meczu z Wisłą to... pokiwałem głową pionowo. (śmiech)
- Twój tak szybki powrót na boisko to spora niespodzianka. Dla Ciebie również?
- Miłą niespodzianką jest to, że wszystko tak szybko i dobrze się goi. Na treningach nic mnie nie boli, więc dlaczego nie wyjść na boisko?
- Czy jest możliwe, abyś zagrał jeszcze w tym roku w lidze?
- Nie mam pojęcia. Jeśli trener weźmie mnie do "osiemnastki" na mecz z Jagiellonią to być może pojawię się na boisku. Oczywiście, jeśli będzie taka potrzeba.
- Wielu piłkarzy po poważnych kontuzjach podświadomie unika bardziej zdecydowanej gry w obawie przed odnowieniem kontuzji. Tobie to raczej nie grozi...
- Najgorsze jest właśnie to, że ja nie jestem takim piłkarzem, który się obawia. Czasem zamiast poczekać parę dni dłużej po kontuzji, to ja chcę wrócić do gry jak najszybciej. Ale ja już tego nie zmienię. Mam już prawie 30 lat i trudno, żebym nagle teraz po urazie leczył się spokojniej i nie chciał jak najszybciej wrócić na boisko.
- Po bardzo poważnej operacji kręgosłupa [wycięcie 10 mm wystającego dysku] nie korzystałeś zbyt długo ze zwolnienia lekarskiego...
- Już dwa tygodnie po operacji zacząłem indywidualnie trenować, a od tygodnia trenuję z drużyną.
- Powrót na boisko wymarzony. Derby z Wisłą Kraków...
- Skłamałbym gdybym powiedział, że nie chcę zagrać choć chwilkę w takim meczu. Jak bardzo zmarznę na ławce rezerwowych, to przed końcem meczu będę chyba prosił trenera żeby mnie wpuścił na boisko. (śmiech)
- Trener mówił, że zagrasz 15 - 20 minut w zależności od tego jak będziesz się sprawował na ławce rezerwowych.
- (śmiech) No to już się cieszę.
- Żona też się cieszy, że wracasz na boisko?
- Żona się nie cieszy. Raczej trochę się boi. Mówi, że za szybko. Żona dokładnie wie po jakim czasie powinienem wyjść na boisko.
- Może warto posłuchać żony?
- Może warto, ale ja chcę pokazać kto u mnie w domu "spodnie nosi" i kto o takich sprawach decyduje. (śmiech)
- W trakcie Twojego leczenia nastąpiła zmiana trenera Cracovii. Gdy odszedł trener Majewski wskoczyłeś do samochodu i w rekordowym czasie przyjechałeś z Jarosławia. Chyba do tej pory dostajesz "pocztówki" z fotoradarów...
- (śmiech) Chciałem przyjechać jak najszybciej. Kosztowało mnie to trochę, ale i tak się spóźniłem... Nie mogę powiedzieć, że płakałem po drodze. Przyjechałem, bo nowy trener chciał się spotkać ze wszystkimi piłkarzami.
- Co zmieniło się najbardziej po przyjściu trenera Płatka?
- Nie widzisz tych uśmiechów na twarzach zawodników?! (śmiech)
- Widzę. Z kogo się śmiejecie? Z dziennikarzy, trenera, kibiców? (śmiech).
- Z nikogo się nie śmiejemy. Odzyskaliśmy optymizm i jesteśmy pełni radości. Ja nie ukrywam, że też bardzo się cieszę, że nastąpiła zmiana trenera. Teraz jest trener Płatek, trener młody, który zna nowinki w światowym futbolu i chce je wdrażać. To ważne, bo wszystko się zmienia, piłka nożna również.
- Przyjście nowego trenera zazwyczaj oznacza, że każdy piłkarz musi od nowa walczyć o swoją pozycję w zespole.
- Ja bardzo bym chciał żeby tak było. Trener Płatek jest już od kilku tygodni w Cracovii, zaufał zawodnikom których wystawił w meczach i jest z nich zadowolony. Dla mnie jest normalne, że w okresie zimowych przygotowań będę musiał się bardzo starać, żeby wiosną w pierwszym meczu z Piastem Gliwice w podstawowym składzie Cracovii wyszedł Arkadiusz Baran.
- Trener Stefan Majewski poskarżył się na Was w "Rzeczpospolitej" twierdząc, że to piłkarze są największym problemem Cracovii, a Ciebie personalnie użył jako przykład... Chcesz te słowa jakoś skomentować?
- Najchętniej ten okres wymazałbym ze swojej pamięci. Nie będę się teraz na ten temat wypowiadał i siał fermentu bo przed nami dwa bardzo ważne mecze w lidze. Może po tych dwóch meczach coś powiem...
Cracovia.pl
- Arku, pierwsze pytanie, jak się czujesz ?
- Dzięki, czuję się dobrze. Pracuję na basenie, a na początku przyszłego tygodnia powinienem wyjść na boisko, spróbować lekko pobiegać. Tak więc myślę, że od czwartku powinienem się pojawić na boisku.
- W czwartek na boisko, no a kiedy pojawisz się w meczu ligowym na murawie?
- Nie mam pojęcia, nie wiem jak to wszystko będzie wyglądało. Czy będę zdrowy, czy coś jeszcze będzie mi dolegać. No ale ciężko będzie szybko wrócić.
- Zapewne ciężko ogląda Ci się treningi kolegów z ławki. Jak w ogóle oceniasz treningi pod wodzą nowego trenera ?
- Jestem pod ogromnym wrażeniem. Przyjeżdżam i oglądam te treningi, bo chce wiedzieć o co chodzi, jak już wrócę. Jest strasznie dużo taktyki, no a ja taktykę lubię, nie miałem z nią nigdy problemu, no a ostatnio drużyna Cracovii za wiele tego nie miała. Chwała trenerowi, że chłopcy ćwiczą schematy zarówno w ataku jak i obronie.
- Jak według Ciebie Cracovia wypadnie w meczu z Jagiellonią?
- No bardzo bym chciał wygranej. Jak patrzę na tabelę i Cracovia jest na ostatnim miejscu, to aż przykro patrzeć. Życzę chłopakom świetnego występu, a trenerowi Płatkowi, aby zaczął swoją przygodę z Ekstraklasą tak, jak w Pucharze Polski, czyli od zwycięstwa.
- No właśnie jak wygląda atmosfera w szatni po tym pucharowym spotkaniu? Jest lepiej, czy dopiero ewentualna wygrana w lidze polepszy nastroje?
- Ja osobiście widziałem radość chłopaków po zwycięstwie, no ale widzę to też po treningach, bo w końcu ta piłka sprawia nam radość. I to jest najważniejsze. Dlatego w Białymstoku chłopcy poczują radość z gry. I takie zwycięstwo na pewno nas podbuduje.
Dziennik Polski
- To będzie Pana już piąty sezon w ekstraklasie...
- Cóż, starzeję się. Zmienia się skład naszej drużyny, kurczy się stara gwardia, praktycznie została tylko czwórka: Nowak, Radwański, Cabaj i ja. Dochodzą nowi koledzy, ale takie jest życie.
- W jakich nastrojach przystępujecie do pierwszego meczu?
- Myślę, że każda drużyna zaczyna sezon z optymizmem. Każdy myśli o jak najwyższym miejscu. Także my. Ale w sparingach nie było za dobrze. Mieliśmy kłopoty z budowaniem akcji ofensywnych, ze stwarzaniem sytuacji. No i doszła seria kontuzji, rozgrywki zaczynamy bez kilku kontuzjowanych graczy: Kłusa, Witkowskiego, Krzywickiego, Majorosa, Kostrubały.
- Jaka to będzie liga?
- Widzę, że niemal wszystkie drużyny wzmocniły się. Groźne będą beniaminki - jest ich aż czterech. Już w pierwszym meczu wpadamy na zupełnego nowicjusza w ekstraklasie - Piasta Gliwice i czeka nas zapewne bardzo ciężki mecz.
- Czy bóle kręgosłupa ustąpiły?
- Zaczynam sezon z dużymi obawami, ale staram się o tym nie myśleć. W zasadzie powinienem iść na operację, ale odkładam to do późnej jesieni, kiedy zakończy się pierwsza runda. Postaram się wytrzymać do końca rundy, ale jak stanie się coś złego, trzeba będzie pójść na stół operacyjny.
- Z Piastem Gliwice zagra Pan po raz setny...
- Jak to szybko zleciało.
- Pana marzenia na rundę?
- Po pierwsze - niech ze zdrowiem wszystko będzie w porządku, po drugie - dobrze zacząć, bo wtedy inna jest atmosfera w zespole.
- Jakie miejsce będzie Pana satysfakcjonowało?
- O miejscu nie chcę mówić. Ważne jest, abyśmy grali dobrze, skutecznie i wygrywali. A wtedy pozycja będzie dobra. Na koniec mam apel do kibiców, którzy potrafią nas wspaniale dopingować. Wspomagajcie nas także w tej rundzie, tym bardziej że będzie to prawdopodobnie ostatnia runda Cracovii na swoim stadionie przed jego przebudową.
Gazeta Wyborcza
Rozmowa z Arkadiuszem Baranem i Grzegorzem Baranem
Adrian Grałek: Przyjdzie Panom zagrać przeciwko sobie. Czy takie spotkanie wzbudza dodatkowe emocje?
Arkadiusz Baran: Traktuję mecz z Ruchem, jak każde inne spotkanie. Wiem, jaki jest Grzesiek, znam jego mocne i słabe strony, ale nie może być mowy o żadnej taryfie ulgowej.
Grzegorz Baran: Na pewno czeka nas trudne spotkanie. Cracovia jest bardzo wymagającym rywalem na swoim boisku. Brat bratem, ale na boisku nie będzie żadnych sentymentów. Przywitam się z Arkiem przed meczem, może zamienimy parę słów, ale później będzie walka na całego. Pewnie po ostatnim gwizdku, bez względu na wynik, podziękujemy sobie serdecznie za grę.
Graliście kiedyś razem w Cracovii. A zdarzyło się walczyć po przeciwnych stronach?
Grzegorz Baran: W trzeciej lidze, kiedy ja byłem w Polonii Przemyśl, a Grzesiek był zawodnikiem Cracovii. [w sezonie 2001/2002 - przyp. red.]. Później dołączyłem do brata, więc trenowaliśmy razem, ale nie mieliśmy okazji razem zagrać. Szkoda, bo nasze drogi piłkarskie trochę się rozminęły.
Grzegorz Baran: Właściwie to byliśmy w jednym zespole przez pół roku. Później ja odszedłem z Cracovii [do Górnika Wieliczka -przyp. red.]
Jako straszy brat był Pan pewnie pierwszym piłkarskim wzorem dla Grzegorza.
A. B.: W dzieciństwie mieliśmy różnych idoli, ale chyba bardziej tych z zagranicznych lig. Grzesiek sam uczył się grać w piłkę, nie musiałem go do tego namawiać. Mamy jeszcze starszego brata [Tomasza - przyp. red.], który też biegał po boisku. To od niego zaczęła się rodzinna fascynacja futbolem.
G. B.: Zaczynaliśmy w tym samym klubie, JKS-e Jarosław, ale Arek kilka lat wcześniej. Na pewno do tej pory mogę się od niego wiele nauczyć. Jest starszy o trzy lata, więc ma większy bagaż doświadczeń. Chciałbym bardzo mu dorównać, ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze trochę mi brakuje do Arka.
Obaj gracie w swoim zespołach na środku pomocy, także sobotniego wieczoru nie zabraknie braterskich pojedynków.
A. B.: Będzie na pewno sportowa rywalizacja, ale nie zamierzam odstawiać nogi dlatego, że po drugiej stronie będzie brat. Każdy gra dla swojego zespołu, więc nie może być mowy o uczuciach na boisku.
G. B.: Znam Arka i wiem, że o nie odpuści. Jeśli trenerzy wystawią nas na środku, to walki na boisku nie zabraknie (śmiech).
Ruch przyjeżdża do Krakowa jako lider po pierwszej kolejce, a Cracovia nie zwykła przegrywać przed własną publicznością.
A. B.: Musimy zagrać zespołowo, o wiele lepiej niż w meczu Legią. Nie będzie to łatwe spotkanie. Ruch już w pierwszym meczu pokazał, że trzeba będzie się z nim liczyć.
G. B.: Udało nam się wygrać na wyjeździe z Groclinem, dlaczego mamy nie wygrać z Cracovią. Trener Duszan Radolski uczula nas, by walczyć na całego, teraz także na pewno nie odpuścimy. Chociaż myślę, że jeden punkt wywieziony z Krakowa nie byłby zły. Wiadomo, że zagramy przy pustych trybunach, a bez dopingu kibiców gra się trudniej. Zadzwonię do Arka przed meczem. Pogadamy trochę, ale nie na temat meczu. Nie ma mowy, żebym podpowiadał bratu, jak mają z nami grać. Myślę, że Arek też mi niczego nie zdradzi.
Rozmawiał Adrian Grałek