Seweryn Ratajczak
Seweryn Ratajczak 8 stycznia 1933 w Poznaniu.
Wywiady
Białoczerwone serce
Stan cywilny: żonaty, córka, dwoje wnuków
Wykształcenie: wyższe techniczne i humanistyczne
Zawód wyuczony: ukończył studia wyższe Wydziału Ceramicznego Akademii Górniczo-hutniczej w 1956 roku, a podyplomowe studium dziennikarskie UJ w 1974 roku.
Przebieg kariery zawodowej: w 1951 roku pracował jako asystem legalizacyjny w Urzędzie Miar w Krakowie. W 1956 w Zakładach Materiałow Ogniotrwałych w Krzeszowicach. W 1957 - krótko w Cegielni Bonarka w Krakowie. Od 1957 roku do 2003 w Instytucie Obróbki Skrawaniem jako inżynier laboratoryjny, później organizator targów, wystaw popularyzator nauki i techniki. Przez okres 9 lat był kierownikiem Zakładu Informacji Naukowej, Technicznej i Ekonomicznej oraz redaktorem naczelnym Rozgłości Zakładowej Instutytu Obróbki Skrawaniem.
Nagrody i wyróżnienia: otrzymał cząstkę Nagrody Zespołowej NOT w zakresie informacji naukowej, technicznej i ekonomicznej. Oraz wiele nagród i wyróżnień za audycje rozgłośni zakładowej, biorące udział w różnych konkursach lokalnych, wojewódzkich i międzywojewódzkich.
Przynależność do organizacji społecznych: należał w okresie od1946 do1948 do ZHP do 23 Drużyny harcerzy im. Adama Żeromskiego przy Szkole Podstawowej Nr 6 przy ul. Szujskiego w Krakowie. Od 1949 roku do chwili obecnej należę do Klubu Sportowego "CRACOVIA" . Najpierw jako zawodnik, do roku 1959 potem jako działacz sportowy: w Sekcji Kolarskiej Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki, później przekształconej w Krakowski Okręgowy Związek Kolarski to w latach 1952 do 1995/96 - był sędzią kolarskim. W latach 1984 - 2005 był Kierownikiem Sekcji Kolarskiej CRACOVII. W kadencji 1984 - 1986 był członkiem Zarządu Klubu. Należał do Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich jako członek nadzwyczajny.
Odznaczenia: w 1982 roku otrzymał Srebrną odznakę Za Zasługi dla Kolarstwa Polskiego, Brązowy Krzyż Zasługi w roku 1974 roku, Złota odznaka Za Pracę społeczną dla Miasta Krakowa w 1982 r. Srebrna Odznaka Zasłużony działacz Kultury Fizycznej - 1986 r, Złota odznaka Za Pracę Społeczną dla Ziemi krakowskiej - 1986 r .Honorowa odznaka jubileuszowa KS"CRACOVIA" w stopniu złotym - nadana 21 grudnia 1991 roku. Polski Związek Kolarski nadał Złotą odznakę Za Zasługi dla Kolarstwa Polskiego - 20.09.2004 r. Otrzymał również srebrną odznakę PTTK. Zdobył Odznaki Przyjaciela Krakowa w stopniu: brązowym, srebrnym, złotym i złotym z pawim piórem.
Zainteresowania pozazawodowe: oczywiście sport ze szczególnym uwzględnienie kolarstwa i piłki nożnej. Następnie turystyka górska i krajoznawstwo. Muzyka lekka, łatwa i przyjemna szczególnie utwory Straussa - wszystkich braci Staussów i ojca. Także muzyka operetkowa. Marsze, orkiestry dęte i wojskowe. Ponadto komunikacja miejska, ze szczególnym uwzględnieniem zabytkowych tramwajów. Interesuje się również zabytkami Krakowa w tym także architekturą średniowieczną.
Ulubiona ksiązka/film: Qvo-vadis, Działa Nawarony, Tylko dla orłów.
Maksyma życiowa: ma ich kilka, ale za najważmiejszą uważa Bóg - Rodzina - Cracovia.
Urodziłeś się w Poznaniu, a jak to się stało, że znalazłeś się w Krakowie. W jakich okolicznościach ?
Tak się złożyło, że mój ojciec był powstańcem Wielkopolskim w 1918 roku i w związku z tym jego nazwisko - naszej całej rodziny: mamy, siostry i mnie znalazło się na czarnej liście hitlerowców, którzy w roku 1940 wyrzucili nas z mieszkania pozbawiając dobytku całego życia i osadzili w obozie koncentracyjnym - na szczęście nie był to jeszcze obóz zagłady - w Główni k/Poznania. Z tamtąd przetrasportowali nas w lutym 1940 roku do Krakowa. Po okupacji w 1945 roku, ojciec wrócił do Poznania gdzie zmarł. Ja z mamą i siostrą, która już była mężatką pozostaliśmy w Krakowie. Tutaj rozpocząłem naukę w Liceum im. B.Nowodworskiego w Krakowie i tam uczęszczałem do klasy 9 oznaczonej nr.2. Obok mnie w ławce siedział taki niebieskooki blondyn o nazwisku Kazimierz Siekierski, który był bramkarzem w juniorach CRACOVII.
On namówił mnie do tego, aby uczęszczał z nim na mecze piłki nożnej CRACOVII. Nauczył mnie oglądania meczy piłkarskich - do tej pory nie miałem pojęcia o tej grze. Potem spodobałami się gra w piłkę i polubiłem ją, szczególnie w wykonaniu piłkarzy w białoczerwonych barwach. Kaziowi znudziło się, że czasami musiał się rzucać w błoto w bramce, a obserwował jeżdżących na torze kolarzy - czystych okrążających tor w kółko. Zapragną zatem zostać kolarzem i mnie wspólnie z kolegą klasowym - Witem Sędzimirem i jego młodszym bratem Aleksandrem namówił do uprawiania kolarstwa od 1949 roku.
Jak przebiegała Twoja przygoda kolarska ? Jak długo ścigałeś się i co było potem ?
Oprócz tego, że studiowałem to uprawiałem kolarstwo szosowe, a potem trochę kolarstwo torowe, aż do momnetu kiedy spadłem z toru i to mnie zniechęciło, gdyż trochę się poturbowałem. Pamiętam udzieloną mi pomoc przez ówczesnego szatnego CRACOVII Jana Wiechcia, który posmarował mi ramy gencjaną sugerując mocne zaciśnięcie zębów. Jako zawodnik na szosie to żadnych spektakularnych wyników nie miałem - pilnowałem bowiem bardziej nauki, niż sportu. Uważałem, że trzeba się odbić od dna - była wówczas bieda - trzeba było zdobyć zawód i pracę, żeby do czegoś w życiu dojść. Kolarstwo traktowałem przyjemnościowo i typowo amatorsko. Następnie wyniki, no jakieś tam drobne byłu np. w wyścigu na trasie do Słomnik i z powrotem, a w wyścigu startowała też kadra narodowa torowców - ja ten wyścig wygrałem. Ale niestety zwycięstwo zostało przyznane jednemu z zawodników - krakowskiego klubu - nie powiem którego. Jechał o cały czas za prowadzeniem motocykla, wszyscy to widzieli i nikt się nie spodziewał, że sędziowie jemu przyznają zwycięstwo, ale tak się stało. Raz byłem wicemistrzem województwa krakowskiego na szosie, byłem też reprezentantem Krakowa. To tyle jeśli chodzi o kolarstwo w moim wykonaniu. Natomiast z kolarstwem związałem się uczuciowo, polubiłem ten sport. Byłem przez długie lata sekretarzem sekcji kolarskiej Wojewódzkiego Komitet Kultury Fizycznej i Turystyki, potem KOZKol. Byłem sędziom kolarskim no i później kierownikiem sekcji. W tym czasie organizowałem wiele zawodów sportowych, między innymi 10 Memoriałów im. Jana Łazarskiego na torze, który już niestety nie istnieje. Tor, który powstał w roku 1921, jako tor ziemny, a w 1926 uzyskał nawierzchnię betonową, a zakończył żywot w wyniku zburzenia w 2004 roku. Zburzenie tego toru to nie jest tylko nostalgia to nie jest tylko opłakiwanie to jest przede wszystkim zwrócenie uwagi wszystkim na nie zaprzeczalny fakt, że w ten sposób bez pytania kogokolwiek o to czy projekt przebudowy stadionu przy ul.J.Kałuży 1 na typowo piłkarski ze zburzeniem toru komuś odpowiada czy nie odpowiada, bez podjęcia próby tego żeby wybudować nowy tor kolarski kryty, zanim się zburzy stary - nic takiego nie nastąpiło. Apriorytycznie podjęto decyzję, zburzono tor, kładąc kres przepięknym tradycją kolarstwa torowego w CRACOVII, głownie w CRACOVII ale także Krakowie i całej Polsce południowej. Ale wracając do imprez jakie udało się zorganizować, przypomnę wiele imprez dla młodzieży i dzieci zarówno na szosie jak i na torze, wyścigi przełajowe, kryteria uliczne - dwa dookoła Wawelu. Tych imprez było wiele i nie było takich, które by się nie podobały publiczności, które nie podobały by się organizatorom, poza kilkoma osobami z władz klubu, zwłaszcza jeśli chodzi o prezes CRACOVII p.Antoniego Łapatę. Prezes Andrzej Palczewski też nie zbyt był dobrze ustosunkowany do kolarstwa chociaż znał osobiście J.Łazarskiego. Był jeszcze jeden prezes - Adam Zięba, który w zasadzie unieruchomił nie tylko kolarstwo, ale i cały Klub Sportowy CRACOVIA. To były dla mnie osobiście najtrudniejsze chwile. Ale były też takie osoby, które mi pomagały, zwłaszcza Panie z administracji p.p Maria Maczugowska, śp. Barbara Cieśliki Barbara Migaczowa jak również prezes Kazimierz Zawrotniak.
Gdy pełniłeś funkcję kierownika sekcji kolarskiej w CRACOVII. Jakie w tym okresie udało się osiągnąć sukcesy zawodnikom?
Do najważniejszych sukcesów zaliczyłbym pozyskanie do CRACOVII czołowego w latach 1970, a nie tuzinkowego kolarza i człowieka - trenera, który nazywa się Wiesław Muniak. To właśnie on razem ze mną pojął trud odbudowy sekcji kolarskiej niemal od zera. Kiedy obejmowałem sekcję to treneren był p.Janusz Skoczylas i on udzielał wiele pomocy młodym zawodnikom, łącznie z przekazywaniem własnych rowerów. Ale to byli młodzicy, traktujący sport kolarski raczej przyjemnościowo i większych wyników nie osiągnęli. Z chwilą kiedy W.Muniak przyszedł do sekcji kolarskiej wówczas nastąpił jej renesans sekcji kolarskiej. Powstała bardzo silna sekcja kolarska CRACOVIA-CONSTRUCTION, a dlaczego właśnie CONSTRUCTION ? Wiesiowi Muniakowi udało się nakłonić prezesa firmy p. Wojciecha Ogonowskiego i jego zastępcę Bugusława Łabuza (b.nasz zawodnik) do tego, aby objąć współpracą i pomocą naszą sekcję - została podpisana odpowiednia Umowa. Było to za czasów prezesury p.K.Zawrotniaka w roku 1997. Udało nam się zorganizować wyprawę nie byle jaką, do Afryki Południowej na największy pod względem frekwencji zawodników wyścig na świecie. Jest to wyścig dookoła Kapsztadu po górach w Republice Płd.Afryki na dystansie 110 km. Nasi zawodnicy, jako pierwsza polska drużyna kolarska startowali w tym wyścigu, mimo, że ich specjalizacją tutaj w Polsce było kolarstwo górskie - dawali sobie świetnie radę wśród zawodowych drużyn kolarskich z całego Świata. Drużyna CRACOVII startowała w tym wyścigu dwukrotnie: w roku 1999 i 2000. Pozostały wspaniałe wrażenia nie tylko kolarskie, ale i wizualne.
Jeśli chodzi o wyniki sportowe, otóż tak w roku 2001 - Mistrzem Polski w kolarstwie górskim, w kategorii masters został Jerzy Mróz, a w 2002 i 2003 - Adam Czuba. W 2001 roku działała zawodowa grupa kolarska pod nazwą CONSTRUCTION-CRACOVIA. Ta grupa brała udział w Pucharze Europy w kolarstwie górskim w Austrii, Włoszech, Francji i Szwajcarii, a wyniki w granicach 19 - 20 miejsca jak na pierwszy start to raczej dobre.
Później przyszedł kryzys w gospodarce państwowej i grupa po roku istnienia została rozwiązana, a CONSTRUCTION przestało wspierać sekcję Zawodnicy poodchodzili do innych klubów. Teraz trzeba niemal wszystko odbudowywać od podstaw. Oprócz firmy CONSTRCTION byli też inni sponsorzy: NATURA_TOUR, Restauracja Srebrna Góra, której właściciele przyjmowali kolarzy CRACOVII jadących z treningów częstowali ich obiadami. W tym lokalu też organizowaliśmy spotkania opłatkowe z udziałem naszego duchowego przewodnika księdza kanonika Kazimierza Wodniaka z parafii Bielany. W późniejszych czasach pozyskaliśmy do współpracy niemiecką firmę KARCHER.
Obok pracy bezpośrednio w sekcji kolarskiej, dodatkowo pracowałeś społecznie, udzielając się w Radzie Seniorów KS"CRACOVIA".
Tak, oczywiście z chwilą kiedy śp.Jan Gołąbek był przewodniczącym Rady Seniorów i zaproponował mi wstąpienie do tej szacownej organizacji, miełem przyjemność i wielką satysfakcję stać się członkiem Rady Seniorów - uważałem to za wielkie wyróżnienie. Później kiedy zakończył swoją kadencję, a przewodniczącym został Czesław Rajtar zaproponował mi zebym był wiceprzewodniczącym i razem wspólnie organizowaliśmy lepszą pracę. Zaczęły się odbywać regularne spotkania członków Rady Seniorów - raz na kwartał, potem raz na pół roku czyli Zebrania Ogółne, wszystko to po to, aby członkowie Rady Seniorów wiedzieli co się w Klubie złego lub dobrego dzieje. Nasza praca była bardzo intensywna tym bardzie, że Klub nie kwapił się aby wyróżniać byłych zawodników, działaczy. Postanowiliśmy ustanowić odznakę srebrną i złotą Honorowy Senior KS"CRACOVIA" i od roku 1999 jest ona nadawana. Przypominam sobie moment jak tą odznakę otrzymywał śp.Władysław Michalik - łzy mu się zakręciły w oczach - nie spodziewł się, że kiedyś doczeka się tak przyjemnej chwil, nie było to odosobnione zachowanie. W czasie kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II miał przyjechać z pielgrzymką - ostatnią, doszedłem do wniosku, że CRACOVIA powinna Ojcu Świętemu jako największemu sympatykowi Klubu w jakiś sposób się odwdzieczyć za okazywaną sympatię zarówno w charakterze widza na meczach piłkarskich Klubu, a później zawsze wspominającego CRACOVIĘ z wielką estymą. Zaproponowałem, że najlepszym takim wyrazem będzie ufundowanie i przekazanie Mu pierwszego na Świecie Orderu sportowego jakim jest CRACOVIA RESTITUTA - tak się też stało. Oprócz tego z inicjatywy Jurka Łudzika a wykonawstwa Kazia Wyroby, Ojciec Święty jako pierwszy otrzymał miniaturkę ręcznie haftowanego sztandaru klubowego.
To były te najprzyjemniejsze chwile jaki dane było mi przeżyć w Radzie Seniorów. Trzeba tutaj dodać jedną spektakularną sprawę, a mianowicie ufundowanie przez członków Rady Seniorów i niektórych członków Klubu, nowego trzeciego w historii klubowego sztandaru, który został poświęcony w dniu 13 czerwca 2001 roku w Katedrze na Wawelu przez ks.Infułata Janusza Bielańskiego. Do dziasiaj mamy zdjęcie klączącego ks.Infułata i całującego rąbek tego sztandaru - to były nie zapomniane chwile dla wszystkich, którzy brali udział w tej uroczystości - je też tego nie zapomnę.
Dziękuję Ci za przedstawioną Twoją przygodę z CRACOVIĄ z której wynikało, że tem szmat historii życia Seweryna Ratajczaka to też wielka karta historii sekcji kolarskiej naszego 100-letniego Klubu.
Wywiad przeprowadził: Zygmunt Sadlik