Radosław Zawrotniak: Różnice pomiędzy wersjami
(Nowa strona: thumb '''Radosław Zawrotniak''' - polski szpadzista. Podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 był członkiem drużyny, która zdobyła srebrn...) |
|||
Linia 1: | Linia 1: | ||
[[Grafika:Radosław Zawrotniak.jpg|thumb]] | [[Grafika:Radosław Zawrotniak.jpg|thumb]] | ||
'''Radosław Zawrotniak''' - polski szpadzista. Podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 był członkiem drużyny, która zdobyła srebrny medal. | '''Radosław Zawrotniak''' - polski szpadzista. Podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 był członkiem drużyny, która zdobyła srebrny medal. Kibic Cracovii. | ||
Wersja z 14:28, 4 sty 2009
Radosław Zawrotniak - polski szpadzista. Podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 był członkiem drużyny, która zdobyła srebrny medal. Kibic Cracovii.
Prasa
Radosław Zawrotniak: Jestem zakochany w Cracovii - Cracovia.pl 6.12.2008
Wielu znanych ludzi kibicuje Cracovii, ale niewielu jest takich, jak Radosław Zawrotniak. Drużynowy wicemistrz olimpijski z Pekinu w szpadzie przez całe swoje życie mieszkał w sąsiedztwie stadionu Pasów, na którego zaglądał, kiedy tylko mógł. Teraz nic się nie zmieniło. - Często jest tak, że wracam nieco wcześniej z obozu i rezygnuję z obiadu po to, by zdążyć na mecz - zdradza w ekskluzywnym wywiadzie 27-letni zawodnik krakowskiego AZS AWF-u.
- W czwartek nasz jedyny reprezentant na arenie europejskiej, Lech Poznań, zremisował po dobrym meczu z Deportivo la Coruna 1:1…
- Przede wszystkim był to mecz walki. Lech nie miał żadnego respektu przed rywalem, a grał przecież z bardzo silną hiszpańską drużyną. Kolejorz bardzo podobał mi się pod względem motorycznym, dużo biegał, wracał za piłką.
- Do zwycięstwa zabrakło wykończenia akcji…
- Zgadza się. Lech stworzył sobie kilka świetnych sytuacji. Nie było jednak precyzji, czasem szczęścia. Szkoda wyniku.
- Podejrzewam, że kibicowałeś Lechowi nie tylko ze względów narodowościowych, ale również z faktu, że kibice Cracovii mają zgodę z fanami Kolejorza…
- Oczywiście, że tak. Zresztą mam sporo znajomych z Poznania i bardzo ich lubię. Sporo nas łączy. Mówi się, że krakowianie i poznaniacy to tacy centusie (śmiech).
- Skąd wzięła się twoja sympatia do Cracovii?
- Wychowywałem się sto metrów od stadionu Pasów, więc żadna inna możliwość nie wchodziła w grę. Całe życie mieszkałem na ulicy Senatorskiej i dopiero dwa, trzy lata temu przeprowadziłem się na AWF, gdzie mam treningi. Nie ukrywam, że ogromną rolę odegrały również wartości, które Cracovia niesie ze sobą.
- Jakie?
- To przede wszystkim młodzież, sport i edukacja. Wspaniałe hasła i polityka klubu, która ma na celu neutralizacje czynów szkodliwych społecznie i zainteresowanie dobrymi ideami. Poza tym Cracovia to tradycja, a więc ogromnie bogata historia najstarszego klubu w Polsce. Nie przez przypadek wielkim kibicem Pasów był sam Jan Paweł II. Jestem zakochany w Cracovii.
- Jak długo chodzisz na Pasy?
- Nie pamiętam dokładnie, ale praktycznie od dziecka. Miałem wtedy chyba siedem lat. Staram się chodzić systematycznie. Poza tym jeszcze w czasach podstawówki, wracając ze szkoły, przechodziliśmy z chłopakami przez kraty i graliśmy w piłkę na murawie. Teraz z powodu obozów, zgrupowań praktycznie połowę roku spędzam poza Krakowem, ale jak tylko mogę, to przychodzę na nasz stadion. Często jest tak, że wracam nieco wcześniej z obozu i rezygnuję z obiadu po to, by zdążyć na mecz.
- Mówisz, że często grałeś w piłkę na stadionie Cracovii. Nie było takiego talentu, żeby pójść w stronę piłkarza? Nie chciałeś?
- Pewnie i chciałem i myślę, żebym sobie poradził w tej grze, bo dysponuje bardzo dobrymi możliwościami fizjologicznymi. Rodzice zadecydowali jednak, że będzie to dyscyplina indywidualna, a więc coś, co będzie zależało wyłącznie ode mnie. W grę wchodziło judo, tenis ziemny i właśnie szermierka. Akurat blisko mojego domu był klub szermierczy, więc wybór był łatwiejszy.
- Ile miałeś wtedy lat?
- Dziesięć. Można powiedzieć, że poszedłem za ciosem brata, który też trenował szermierkę. On zrezygnował, a ja zostałem w tym sporcie.
- Kiedy zorientowałeś się, że jesteś w tym dobry, że możesz to robić zawodowo?
- Kiedy zobaczyłem, że bardzo łatwo przychodziło mi wygrywanie z moimi rówieśnikami. Postanowiłem pójść w tym kierunku, bo bardzo szybko szermierka stała się moją pasją.
- Jak mógłbyś pokrótce przedstawić swoją dyscyplinę?
- To bardzo trudny sport. Wszystkim wydaje się, że chodzi tylko o machanie szabelką, a tak nie jest. Niestety szermierka nie należy do najbardziej medialnych dyscyplin. Zawodnicy mają maski, a więc nie widać ich twarzy, niektóre czynności mogą wydawać się niezrozumiałe. Mimo to uważam, że każdy sport walki jest piękny, a szermierka to przecież tego typu sport.
- W Pekinie pokazaliście, że Polacy potrafią wojować szpadą. Zdobyliście srebrny medal w drużynie!
- Dokładnie. Zresztą nasz sukces pchnął – i to dosłownie – Tomka Majewskiego, który nieco później zdobył złoty medal w pchnięciu kulą! Później przyznał mediom, że go zainspirowaliśmy. Oczywiście drugie miejsce cieszy, ale mimo wszystko szkoda, że nie zdobyliśmy tytułu olimpijskiego. Żałuję tylko, że do Pekinu nie pojechał mój klubowy trener, zresztą również kibic Cracovii, Zbigniew Ryczek.
- Dlaczego?
- Nasz problem polegał na tym, że byliśmy przemotywowani i myślę, że trener Ryczek dostrzegłby w nas ten problem. Byliśmy bardzo pewni siebie, a po półfinale i zwycięstwie z Chinami powiedzieliśmy sobie, że nie może być kompleksu Polaka i że za wszelką cenę musimy zdobyć złoty medal. Wpadliśmy we własne sidła, bo zamiast podejść na luzie do spotkania z Francuzami, my byliśmy bardzo spięci. Niestety rywale to wykorzystali.
- W turnieju indywidualnym zająłeś bardzo wysokie szóste miejsce…
- Tak. Przegrałem po kontrowersyjnej walce z Węgrem, gdzie sędzia odebrał mi sześć punktów.
- Pamiętam, że po tej walce używałeś słowa skandal..
- Bo to był skandal. Nie chcę już jednak do tego wracać, bo i tak nic nie zmienię. Nie zdobyłem medalu, ale nie mogę narzekać, bo był to trzeci wynik w historii polskiej szpady.
- Twoje występy doceniły gazety…
- Można tak powiedzieć. W plebiscycie Przeglądu Sportowego walczymy jako drużyna szpadzistów o miano najlepszego sportowca, z kolei w Dzienniku Polskim, już indywidualnie, w plebiscycie Dziesięciu Asów Małopolski.
- Radek, masz dwadzieścia siedem lat, więc na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie będziesz ich miał trzydzieści jeden. Jaki to wiek dla szpadzisty?
- Bardzo dobry. Szermierka na najwyższym poziomie rozgrywa się od dwudziestego siódmego do trzydziestego siódmego roku życia. Mistrz Świata ma teraz czterdzieści jeden lat. Potrzebne jest jednak doświadczenie.
- Kibice Cracovii będą mogli za cztery lata powiedzieć, że jednym z nich jest Mistrz Olimpijski?
- To długa droga, ale zrobię wszystko, by tak było. Tego życzę naszym kibicom (śmiech).
- Cracovia utrzyma się w lidze?
- Oczywiście! Mamy dobrych zawodników i liczę, że trener Płatek poukłada to tak, że już dużo wcześniej zapewnimy sobie bezpieczne miejsce. Bardzo podoba mi się za to postawa naszych hokeistów, którzy wygrywają mecz za meczem i od kilku lat są w ścisłej czołówce. Na hokej też uwielbiam chodzić.
Źródło: Cracovia.pl [1]