Krzysztof Klauze: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 36: | Linia 36: | ||
===Wywiad=== | ===Wywiad=== | ||
{{Artykul | {{Artykul | ||
| Typ_artykulu = | | Typ_artykulu = |
Wersja z 20:25, 24 wrz 2022
Krzysztof Klauze | |||
| |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Krzysztof Klauze | ||
Urodzony | b.d. | ||
Pozycja | obrońca | ||
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii | |||
Sezon | Rozgrywki - występy (gole) | ||
1989/90 | 3L - 15 (0) | ||
↑ 1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze | |||
j - jesień, w - wiosna |
Krzysztof Klauze - piłkarz, stoper.
Wywiad
dziennikpolski24.pl
– Mieszkam w okolicach stadionu Cracovii, ale w piłkę zacząłem grać w Wiśle, bo w tym klubie trenowałem także pływanie – wspomina Krzysztof Klauze. – W pewnym momencie postawiłem na piłkę i nie żałuję tej decyzji. Moim pierwszym trenerem był Andrzej Turczyński, potem szkolili mnie w Wiśle Lucjan Franczak i Stanisław Chemicz. Do dziś z całą trójką mam bardzo dobre relacje – dodaje obecnie trener pierwszej drużyny „Lajkoników”.
W Wiśle grał w zespołach młodzieżowych oraz w rezerwach, z którymi w 1982 roku awansował do trzeciej ligi. Potem upomniało się o niego wojsko. – Trafiłem do Gwardii Koszalin, która wówczas grała w drugiej lidze. Mogłem kontynuować karierę sportową i zaliczyć obowiązkową dwuletnią służbę wojskową. W Gwardii spotkałem trenera Aleksandra Brożyniaka. Potem nasze drogi znów zeszły się w Zwierzynieckim – wspomina.
Rosłym stoperem interesowały się inne kluby. Po zakończeniu służby mógł przebierać w ofertach. Trafił do drugoligowych klubów Moto-Jelcz Oława i Uranii Ruda Śląska. W tym drugim zastały go zmiany ustrojowe w naszym kraju. – Kopalnie zaprzestały w znacznym stopniu dotować sport i trzeba było wracać do Krakowa. Trafiłem do Cracovii, w której także występowałem w drugiej, a potem w trzeciej lidze. To był mój ostatni klub, w którym występowałem na wysokim szczeblu. Na jednym z treningów doznałem poważnej kontuzji i wydawało się, że to koniec mojej przygody z piłką – wspomina.
Z pomocą przyszedł mu kolega Andrzej Grzywacz, wieloletni działacz i zawodnik Zwierzynieckiego. – Uległem jego namowom. Miałem grać dla zdrowia w rezerwach tego klubu, ale wróciłem do takiej formy, że mogłem spokojnie pomóc pierwszej drużynie. Nie przypuszczałem wówczas, że moja przygoda ze Zwierzynieckim potrwa tyle lat. Przeżyłem jako zawodnik wiele wspaniałych chwil, ale także smutnych, gdy spadaliśmy z ligi okręgowej – mówi.
Pytany, czy w swojej karierze mógł osiągnąć więcej, odpowiada: – Myślę, że tak. Nie miałem tyle szczęścia co inni. Pojawiały się oferty nawet ze Śląska Wrocław, ale zawsze coś stawało na drodze, że nie dane mi było zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wcześnie zmarł mi też ojciec, wróciłem do __Krakowa, by opiekować się mamą.
W 2003 roku zaczął karierę trenerską, gdy przejął po Krzysztofie Burdaku drużynę trampkarzy w Zwierzynieckim. Potem szkolił inne grupy młodzieżowe, przez wiele lat odpowiadał za wyniki pierwszej drużyny.
– Staram się przekazywać młodzieży i starszym zawodnikom to, czego nauczyłem się podczas swojej przygody z piłką oraz dodawać nowinki piłkarskie, o których dowiaduję się robiąc kolejne kursy szkoleniowe. Aktualnie mam uprawnienia UEFA A – mówi Klauze. – Lubię pracę w Zwierzynieckim, co nie znaczy, że nie marzę, aby poprowadzić klub z wyższej ligi.
Mam na koncie kilka sportowych awansów z seniorami i młodzieżą, a największa satysfakcję daje mi fakt, gdy w pierwszej drużynie zagości na dłużej wychowanek Zwierzynieckiego. W klubie szkolimy chłopców we wszystkich kategoriach wiekowych i powoli zaczynamy zbierać tego owoce. Wprawdzie w tym sezonie seniorzy wyniki mają przeciętne, ale wierzę, że szybko to się zmieni _– mówi na zakończenie.