Orest Lenczyk: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Linia 94: Linia 94:


Nowy trener "Pasów" to meloman, ale swych podopiecznych nie próbuje zarazić pasją do muzyki poważnej. - Ja słuchałem "Budki Suflera", więc nie mógłby mnie przekonać - śmieje się Iwan. - Pamiętam, że kiedyś odezwał się "co mi tu chrypisz". Miał zupełnie inny muzyczny gust. Sam grał na skrzypcach, ale nie przy nas, krępował się...
Nowy trener "Pasów" to meloman, ale swych podopiecznych nie próbuje zarazić pasją do muzyki poważnej. - Ja słuchałem "Budki Suflera", więc nie mógłby mnie przekonać - śmieje się Iwan. - Pamiętam, że kiedyś odezwał się "co mi tu chrypisz". Miał zupełnie inny muzyczny gust. Sam grał na skrzypcach, ale nie przy nas, krępował się...
}}
{{Artykul
|    Tytul_wydawnictwa = POLSKA Gazeta Krakowska
|                Autor = Przemysław Franczak
|                Dzien = 13
|              Miesiac = 08
|                  Rok = 2009
|                Numer =
|              Wydanie =
|      Tytul_artykulu = Lenczyk - trener charyzmatyczny
|                Link =
|                Skan =
|                Tresc = Filipiak postawił na szkoleniowca z doświadczeniem. 66-letni trener odpytywał szefa „Pasów" 5 godzin.
Jak trwoga, to do... Oresta Lenczyka. 66-letni trener ma wyprowadzić piłkarzy Cracovii z kryzysu i wykierować zespół na spokojne wody. - O godzinie 10 rano rozpoczął rządy w klubie - oświadczył wczoraj prezes Janusz Filipiak.
Zmiana szkoleniowca była (nie)oczekiwana i przygotowywana w wielkiej tajemnicy. Jeszcze w poniedziałek dziennikarze usłyszeli od szefa „Pasów", że Artur Płatek nadal będzie pracować z drużyną. Po cichu prowadzono jednak rozmowy z innymi kandydatami, m.in. z Franciszkiem Smudą. Mieszkający w Krakowie Lenczyk był jednak najbardziej konkretny i zadeklarował, że jest gotów przejąć zespół od zaraz. Filipiak zatrudnił więc wreszcie trenera, o jakim od jakiegoś czasu marzył: z nazwiskiem, doświadczeniem i wielką charyzmą.
Prezes Cracovii utwierdził się w słuszności swojego wyboru we wtorek. On i Lenczyk dyskutowali przez pięć godzin, z czego zaledwie kilka minut - jak obaj zgodnie twierdzą - zabrały im negocjacje dotyczące warunków dwuletniego kontraktu. - Reszta to było pranie mózgu, a przynajmniej ja tak się czułem - opowiadał ze śmiechem Filipiak. - Trener pytał o wszystko. O organizację klubu, o swoje uprawnienia itp. Pół żartem, pół serio powiem, że zastanawiałem się, czy to ja zatrudniam trenera czy on mnie.
Lenczyk rzeczywiście urządził coś na kształt rozmowy kwalifikacyjnej dla pracodawcy. - Jadąc na spotkanie z panem profesorem, dawałem sobie pięć procent szans, że wezmę tę robotę - zdradził. - A jednak nasze spotkanie - mogę tylko ubolewać, że tak krótkie - doprowadziło do tego, że kiedy wieczorem oznajmiłem w domu, jak się sprawy mają, usłyszałem: „O Jezu". Zdziwienie, że jednak zdecydowałem się na ten krok, było duże. Ja jednak wiem, co robię.
Jego nazwisko ciągle jest silnym magnesem dla mediów. Tylu dziennikarzy, ilu zjawiło się wczoraj w siedzibie klubu przy ul. Wielickiej, nie witało żadnego z jego poprzedników. Reporterzy z trudem zmieścili w małej sali konferencyjnej.
- Spróbuję tak wpłynąć na piłkarzy, aby po następnym meczu na konferencję prasową przyszło tylu dziennikarzy co teraz - żartował.
Na razie jest w lepszej formie niż jego nowi podopieczni. Wczoraj dowcipkował, prowokował, celnie puentował. Jak to on.
„Mam duży garaż, schowam auto" - odparł pytany, czy jako trener jednoznacznie kojarzony w Krakowie z Wisłą nie ma cienia obaw przed podjęciem pracy w Cracovii.
„W nocy najczęściej się dzieci płodzi, a nie dzwoni po ludziach z ofertą pracy" - to a propos braku czasu na dobór współpracowników do sztabu szkoleniowego.
„Ma pan mocny uścisk ręki? To proszę trzymać kciuki" - tak odpowiedział na pytanie, czy wierzy, że będzie pierwszym szkoleniowcem w dziejach, któremu uda się zdobycie mistrzostwa i z Wisłą, (udało mu się to w 1978 r.), i z Cracovią.
„Jeśli ktoś chce zapytać, czy korzystam z komputera, to tak, mam laptop" - nieproszony, uczynił przytyk i do swojego wieku, i do młodych trenerów, którzy z laptopów zrobili najważniejsze narzędzie pracy.
Filipiaka zaczarował tak, że ten dał mu o wiele większe niż poprzednikom kompetencje. Zdanie „rozpoczął rządy w klubie" nie wzięło się bowiem z powietrza. W Cracovii Lenczyk będzie pełnił funkcję podobną do tej, która w Manchesterze United przypada wszechwładnemu Aleksowi Fergusonowi. Nowy trener „Pasów" zżymał się jednak na takie porównanie.
- Ferguson jest jeden i pracuje w nieprawdopodobnym luksusie. To nie ta półka, nie te pieniądze, nie ten kraj i nie ta mentalność. Zostawmy to - prosił.
Lenczyk z kopyta zabrał się do pracy. Rano spotkał się z zawodnikami w klubie, a po południu na treningu. - Dałem im do zrozumienia, że nie przyjechałem do klubu zamiatać - podkreślał. Wszyscy zaczynają u niego z czystą kartą, a kierunkowskazem dla piłkarzy powinno się stać jedno istotne wypowiedziane wczoraj przez szkoleniowca zdanie.
- Piłkarza, którego trzeba zmuszać do biegania po boisku, należy zwolnić. Na jego miejsce czeka kilku następnych - spokojnie wyłożył swoją filozofię Lenczyk. Zapowiedział też wzmocnienia („Jestem przekonany, że do zakończenia okresu transferowego zdążymy jeszcze coś zdziałać"), a szeptem zaczęto od razu wymieniać w klubie nazwisko Arkadiusza Radomskiego, byłego reprezentanta Polski i piłkarza NEC Nijmegen. Przed sezonem miał trafić do Lecha, ale ostatecznie został w Holandii.
Lenczyk zadebiutuje w wyjazdowym meczu z Legią Warszawa (sobota, godz. 19.15). To spore wyzwanie, a on nie ma zbyt dużo czasu na poskładanie drużyny rozbitej po klęsce 2:6 z Lechią Gdańsk.
- Wyczułem, że dla piłkarzy był to nieprawdopodobny bat. Będę się starał zrobić wszystko, aby wstali z kolan - mówił. - No i musimy poprawić grę w defensywie. Tama puszcza, woda się wylewa i trzeba te dziury pozatykać, żeby nie przegrywać w dalszym ciągu z kretesem.
Jedno jest pewne: w Cracovii nastała nowa era. I jeśli wierzyć Filipiakowi, potrwa ona długo. - Nie lubię zwalniać trenerów, bo mnie to męczy. Teraz jednak sytuacja do tego dojrzała - tłumaczył prezes (zapewnił, że z Płatkiem rozstał się w przyjaźni). Ostatnie stresujące miesiące zostały więc odcięte grubą kreską.
Lenczyk: - Jak śpiewał Marek Grechuta, ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy.
}}
}}


{{Trener
{{Trener
|      poprzednik = [[Artur Płatek]]
|      poprzednik = [[Artur Płatek]]
|          funkcja = Pierwszy Trener
|          funkcja = Pierwszy Trener

Wersja z 12:23, 18 sie 2009

Orest Lenczyk.jpg

Orest Lenczyk urodził się 28 grudnia 1942 w Sanoku. Były zawodnik Sanoczanki Sanok, Stomilu Poznań, Ślęzy Wrocław i Moto Jelcza Oława. W wieku dwudziestu ośmiu lat zakończył piłkarską karierę i rozpoczął pracę szkoleniową.


Kariera trenerska

  • 2009-? Cracovia

Filmy

Konferencja prasowa - zmiana trenera

EmbedVideo nie rozpoznaje usługi wideo „youtubehd”.
EmbedVideo nie rozpoznaje usługi wideo „youtubehd”.

Wywiad po pierwszym treningu

EmbedVideo nie rozpoznaje usługi wideo „kraktv”.


Prasa

"Lenczyk - trener charyzmatyczny" -
POLSKA Gazeta Krakowska

Lenczyk - trener charyzmatyczny

Nowy szkoleniowiec Cracovii - Orest Lenczyk to postać barwna i kontrowersyjna. Piłkarze "Pasów" dopiero co oswajają się z jego osobą.

- Na pewno ma wielkie doświadczenie - mówi Mirosław Szymkowiak, były piłkarz m.in. Widzewa i Wisły z początku naszego wieku. - Ma autorytet, a to u trenera jest podstawą.

Specyficzny sposób bycia wywołuje u zawodników często zakłopotanie. - Różnie odpowiada na pytania - nie wiadomo co robić, odezwać się czy nie? - wspomina Szymkowiak. - Ale można się z nim dogadać. Nigdy nie puszczał płazem nagannych rzeczy, ale zawsze rozmawiał. Na pewno nie toleruje obiboków, bo sam ciężko pracuje.

- Żartem i ironią zaskakiwał - mówi Andrzej Iwan, piłkarz mistrzowskiej Wisły z 1978 r. - Często jak się witał, to długo trzeba było zastanawiać się, co odpowiedzieć albo co akurat trener miał na myśli. Ale nie denerwowało nas to.

W Polskę poszła fama, że Lenczyk to trener o silnej ręce. - Czy ma twardą rękę? - zastanawia się Iwan. - Nas przejął po trenerze Brożyniaku, który słynął z twardej ręki. Jako jego asystent widział to i poluzował. Oczywiście, że gdy przeginaliśmy, zaczynało się dokręcanie śruby. Można było iść z każdą sprawą do niego, bo to człowiek doświadczony życiowo.

Niekonwencjonalne podejście do zawodu zapada w pamięć zawodników. - Kiedyś narysował nam na tablicy skrzyżowanie, nikt z nas nie wiedział, co to za zdarzenie, ale ładnie to wyglądało - opowiada Szymkowiak. - Potem dopiero okazało się, że to stłuczka, w której uczestniczył...

- Podczas przygotowań w Australii było wiele spotkań z Polonią - mówi Andrzej Iwan. - Podczas jednego z meczów z tamtejszą drużyną trener nagle odwrócił się tyłem do boiska, założył okulary i zaczął się opalać, i tak już było do końca meczu...

- Nie zagłębiałem się w zachowania trenera, ale był totalnym abstynentem jeśli chodzi o alkohol i papierosy. Z nami - imprezową ekipą w Wiśle nie miał łatwego życia... Nie pił z działaczami, nie pozwalał się spoufalać, zawsze był oryginalny, ale był sobą.

Jak piłkarze "Pasów" zafunkcjonują w układzie z nieprzeciętnym człowiekiem i trenerem? Iwan jest dobrej myśli. - Cracovia miała ostatnio niefart, bo zarówno Majewski jak i Płatek byli wyznawcami niemieckiej szkoły. Za wiele szukali w sprawach pozasportowych, np. ktoś się nieodpowiednio odezwał i robiono z tego problem. Lenczyk woli rozmawiać.

Nowy trener "Pasów" to meloman, ale swych podopiecznych nie próbuje zarazić pasją do muzyki poważnej. - Ja słuchałem "Budki Suflera", więc nie mógłby mnie przekonać - śmieje się Iwan. - Pamiętam, że kiedyś odezwał się "co mi tu chrypisz". Miał zupełnie inny muzyczny gust. Sam grał na skrzypcach, ale nie przy nas, krępował się...
Jacek Żukowski
Źródło: POLSKA Gazeta Krakowska 18 sierpnia 2009


"Lenczyk - trener charyzmatyczny" -
POLSKA Gazeta Krakowska

Lenczyk - trener charyzmatyczny

Filipiak postawił na szkoleniowca z doświadczeniem. 66-letni trener odpytywał szefa „Pasów" 5 godzin.

Jak trwoga, to do... Oresta Lenczyka. 66-letni trener ma wyprowadzić piłkarzy Cracovii z kryzysu i wykierować zespół na spokojne wody. - O godzinie 10 rano rozpoczął rządy w klubie - oświadczył wczoraj prezes Janusz Filipiak.

Zmiana szkoleniowca była (nie)oczekiwana i przygotowywana w wielkiej tajemnicy. Jeszcze w poniedziałek dziennikarze usłyszeli od szefa „Pasów", że Artur Płatek nadal będzie pracować z drużyną. Po cichu prowadzono jednak rozmowy z innymi kandydatami, m.in. z Franciszkiem Smudą. Mieszkający w Krakowie Lenczyk był jednak najbardziej konkretny i zadeklarował, że jest gotów przejąć zespół od zaraz. Filipiak zatrudnił więc wreszcie trenera, o jakim od jakiegoś czasu marzył: z nazwiskiem, doświadczeniem i wielką charyzmą.

Prezes Cracovii utwierdził się w słuszności swojego wyboru we wtorek. On i Lenczyk dyskutowali przez pięć godzin, z czego zaledwie kilka minut - jak obaj zgodnie twierdzą - zabrały im negocjacje dotyczące warunków dwuletniego kontraktu. - Reszta to było pranie mózgu, a przynajmniej ja tak się czułem - opowiadał ze śmiechem Filipiak. - Trener pytał o wszystko. O organizację klubu, o swoje uprawnienia itp. Pół żartem, pół serio powiem, że zastanawiałem się, czy to ja zatrudniam trenera czy on mnie.

Lenczyk rzeczywiście urządził coś na kształt rozmowy kwalifikacyjnej dla pracodawcy. - Jadąc na spotkanie z panem profesorem, dawałem sobie pięć procent szans, że wezmę tę robotę - zdradził. - A jednak nasze spotkanie - mogę tylko ubolewać, że tak krótkie - doprowadziło do tego, że kiedy wieczorem oznajmiłem w domu, jak się sprawy mają, usłyszałem: „O Jezu". Zdziwienie, że jednak zdecydowałem się na ten krok, było duże. Ja jednak wiem, co robię.

Jego nazwisko ciągle jest silnym magnesem dla mediów. Tylu dziennikarzy, ilu zjawiło się wczoraj w siedzibie klubu przy ul. Wielickiej, nie witało żadnego z jego poprzedników. Reporterzy z trudem zmieścili w małej sali konferencyjnej.

- Spróbuję tak wpłynąć na piłkarzy, aby po następnym meczu na konferencję prasową przyszło tylu dziennikarzy co teraz - żartował.

Na razie jest w lepszej formie niż jego nowi podopieczni. Wczoraj dowcipkował, prowokował, celnie puentował. Jak to on.

„Mam duży garaż, schowam auto" - odparł pytany, czy jako trener jednoznacznie kojarzony w Krakowie z Wisłą nie ma cienia obaw przed podjęciem pracy w Cracovii.

„W nocy najczęściej się dzieci płodzi, a nie dzwoni po ludziach z ofertą pracy" - to a propos braku czasu na dobór współpracowników do sztabu szkoleniowego.

„Ma pan mocny uścisk ręki? To proszę trzymać kciuki" - tak odpowiedział na pytanie, czy wierzy, że będzie pierwszym szkoleniowcem w dziejach, któremu uda się zdobycie mistrzostwa i z Wisłą, (udało mu się to w 1978 r.), i z Cracovią.

„Jeśli ktoś chce zapytać, czy korzystam z komputera, to tak, mam laptop" - nieproszony, uczynił przytyk i do swojego wieku, i do młodych trenerów, którzy z laptopów zrobili najważniejsze narzędzie pracy.

Filipiaka zaczarował tak, że ten dał mu o wiele większe niż poprzednikom kompetencje. Zdanie „rozpoczął rządy w klubie" nie wzięło się bowiem z powietrza. W Cracovii Lenczyk będzie pełnił funkcję podobną do tej, która w Manchesterze United przypada wszechwładnemu Aleksowi Fergusonowi. Nowy trener „Pasów" zżymał się jednak na takie porównanie.

- Ferguson jest jeden i pracuje w nieprawdopodobnym luksusie. To nie ta półka, nie te pieniądze, nie ten kraj i nie ta mentalność. Zostawmy to - prosił.

Lenczyk z kopyta zabrał się do pracy. Rano spotkał się z zawodnikami w klubie, a po południu na treningu. - Dałem im do zrozumienia, że nie przyjechałem do klubu zamiatać - podkreślał. Wszyscy zaczynają u niego z czystą kartą, a kierunkowskazem dla piłkarzy powinno się stać jedno istotne wypowiedziane wczoraj przez szkoleniowca zdanie.

- Piłkarza, którego trzeba zmuszać do biegania po boisku, należy zwolnić. Na jego miejsce czeka kilku następnych - spokojnie wyłożył swoją filozofię Lenczyk. Zapowiedział też wzmocnienia („Jestem przekonany, że do zakończenia okresu transferowego zdążymy jeszcze coś zdziałać"), a szeptem zaczęto od razu wymieniać w klubie nazwisko Arkadiusza Radomskiego, byłego reprezentanta Polski i piłkarza NEC Nijmegen. Przed sezonem miał trafić do Lecha, ale ostatecznie został w Holandii.

Lenczyk zadebiutuje w wyjazdowym meczu z Legią Warszawa (sobota, godz. 19.15). To spore wyzwanie, a on nie ma zbyt dużo czasu na poskładanie drużyny rozbitej po klęsce 2:6 z Lechią Gdańsk.

- Wyczułem, że dla piłkarzy był to nieprawdopodobny bat. Będę się starał zrobić wszystko, aby wstali z kolan - mówił. - No i musimy poprawić grę w defensywie. Tama puszcza, woda się wylewa i trzeba te dziury pozatykać, żeby nie przegrywać w dalszym ciągu z kretesem.

Jedno jest pewne: w Cracovii nastała nowa era. I jeśli wierzyć Filipiakowi, potrwa ona długo. - Nie lubię zwalniać trenerów, bo mnie to męczy. Teraz jednak sytuacja do tego dojrzała - tłumaczył prezes (zapewnił, że z Płatkiem rozstał się w przyjaźni). Ostatnie stresujące miesiące zostały więc odcięte grubą kreską.

Lenczyk: - Jak śpiewał Marek Grechuta, ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy.
Przemysław Franczak
Źródło: POLSKA Gazeta Krakowska 13 sierpnia 2009


Poprzednik
Artur Płatek
Pierwszy Trener od 5584 dni
12 sierpnia 2009 -


Zobacz też

Galeria:2009-08-12 Orest Lenczyk pierwsza konferencja prasowa