Kamil Witkowski: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
m
Linia 42: Linia 42:
Tymi słowami holenderskiego trenera zaskoczony jest sam zawodnik, który jednocześnie podkreśla, że jest z nich bardzo zadowolony. - To bardzo miłe usłyszeć takie rzeczy o sobie od takiego człowieka - mówi Kamil Witkowski. - Myślałem, że trener Beenhakker nie wie, kim jestem, a tu taka miła niespodzianka. Faktycznie szkoda, że tak jak mówi selekcjoner, zniknąłem ze składu i długo nie grałem - kontynuuje napastnik „Pasów”.
Tymi słowami holenderskiego trenera zaskoczony jest sam zawodnik, który jednocześnie podkreśla, że jest z nich bardzo zadowolony. - To bardzo miłe usłyszeć takie rzeczy o sobie od takiego człowieka - mówi Kamil Witkowski. - Myślałem, że trener Beenhakker nie wie, kim jestem, a tu taka miła niespodzianka. Faktycznie szkoda, że tak jak mówi selekcjoner, zniknąłem ze składu i długo nie grałem - kontynuuje napastnik „Pasów”.


Kamil w sezonie 2007/08 Orange Ekstraklasy zdobył sześć bramek (w tym zaliczył klasycznego hat-tricka w spotkaniu z Lechem Poznań).
Kamil w sezonie 2007/08 Orange Ekstraklasy zdobył sześć bramek (w tym zaliczył klasycznego hat-tricka w [[2008-04-26 Cracovia - Lech Poznań 3:2|spotkaniu z Lechem Poznań]]).


====Ochraniacz na nodze i... w nodze - 02.03.2008====
====Ochraniacz na nodze i... w nodze - 02.03.2008====

Wersja z 14:35, 14 maj 2008

Kamil Witkowski

Kamil Witkowski.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Kamil Witkowski
Urodzony 9 grudnia 1984, Lublin, Polska
Wiek 39 l.
Pozycja napastnik
Wzrost 182 cm
Waga 76 kg
Informacje klubowe
Obecny klub Cracovia
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii
Sezon Rozgrywki - występy (gole)
2007/08
1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze
Kluby
Lata Klub Występy (gole)
2003/04 (j)
2003/04 (w)
2004/05 (j)
2004/05 (w)
2005/06
2006/07
Motor Lublin
Wisła II Kraków
Orlęta Radzyń Podlaski
Górnik Polkowice
Górnik Polkowice
Górnik Polkowice
liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju

j - jesień, w - wiosna



Informacje klubu

Trener Beenhakker chwali napastnika Cracovii! - 12.05.2008

W ubiegły czwartek Leo Beenhakker ogłosił 26-osobową kadrę na zgrupowanie w Donaueschingen przed Euro 2008. Nie ma w niej ani jednego zawodnika Cracovii, co nie znaczy, że holenderski szkoleniowiec nie interesuje się graczami „Pasów”!

- Rok temu w meczu Cracovii widziałem Kamila Witkowskiego. Pytam siedzącego obok mnie Dariusza Dziekanowskiego: – Kto to jest? Przecież ten człowiek ma wszystko, co potrzebne, by zostać wielkim piłkarzem! Potem Witkowski zniknął ze składu, a ja szukałem przyczyn. Mówili mi o jakimś zamieszaniu w klubie, o kontuzji - przyznaje Leo Beenhakker w rozmowie z „Rzeczpospolitąâ€.

- Tydzień temu, kiedy byłem w Holandii, dzwoni do mnie Dziekanowski i pyta, czy wiem, kto strzelił trzy gole w ligowym meczu Cracovii. Bez zastanowienia odpowiedziałem, że Witkowski. Ten zawodnik ma coś w sobie, wiedziałem to od początku. Oczywiście nie wiem jeszcze, czy jego umiejętności wystarczą na reprezentację - dodaje selekcjoner.

Tymi słowami holenderskiego trenera zaskoczony jest sam zawodnik, który jednocześnie podkreśla, że jest z nich bardzo zadowolony. - To bardzo miłe usłyszeć takie rzeczy o sobie od takiego człowieka - mówi Kamil Witkowski. - Myślałem, że trener Beenhakker nie wie, kim jestem, a tu taka miła niespodzianka. Faktycznie szkoda, że tak jak mówi selekcjoner, zniknąłem ze składu i długo nie grałem - kontynuuje napastnik „Pasów”.

Kamil w sezonie 2007/08 Orange Ekstraklasy zdobył sześć bramek (w tym zaliczył klasycznego hat-tricka w spotkaniu z Lechem Poznań).

Ochraniacz na nodze i... w nodze - 02.03.2008

Złamany ochraniacz i jego część wbita w nogę, ogromny ból, założone szwy – to skrótowy opis sytuacji z 59. minuty meczu z Jagiellonią Białystok, po której Kamil Witkowski musiał opuścić plac gry. Brzmi to strasznie, ale na szczęście tylko brzmi. Nie jest to bowiem poważny uraz. - Za kilka dni będę mógł wznowić treningi - uważa „Witek”, który w sobotnim spotkaniu zdobył gola na 1:0.

- Nadziałem się na Adriana Napierałę i mam teraz założone szwy - mówi Witkowski. Napastnik ma w ostatnim czasie dużego pecha. Najpierw z powodu zatrucia pokarmowego lwią część obozu przygotowawczego na Cyprze spisał na straty, a gdy wreszcie doszedł do siebie przydarzył mu się nietypowy uraz. - Faktycznie pech. Czułem ból, ale liczę, że szybko wrócę do zdrowia. Za kilka dni będę mógł wznowić treningi. Będę musiał poczekać aż zagoi się rana. A mnie z reguły szybko się one goją - informuje.

Kamil w sobotnim spotkaniu wystąpił od pierwszych minut (choć w meczu z Polonią Bytom w zeszły weekend nie załapał się nawet na ławkę rezerwowych), a w 58. minucie, a więc kilkadziesiąt sekund przed kontuzją wyprowadził Cracovię na prowadzenie. - Rozpoczynaliśmy akcję wyrzutem z autu, Kałużny wybił piłkę, a ja ją przyjąłem przed polem karnym i uderzyłem w lewy róg bramkarza - opisuje kulisy zdobycia bramki Witkowski.

Sobotnie spotkanie nie stało na zbyt wysokim poziomie, ale w piłce liczy się przecież efekt końcowy. A ten dla Cracovii jest bardzo korzystny. - Jagiellonia grała dobrze w defensywie, ale daliśmy radę zdobyć dwa gole. Udało nam się wygrać drugi z rzędu mecz na wyjeździe (w środę „Pasy” zwyciężyły w Pucharze Ekstraklasy z Górnikiem w Zabrzu 1:0 - przyp.). To bardzo cieszy - przyznaje Witkowski.

Prasa

Piłkarz Cracovii uratował życie człowiekowi - Dziennik 31.10.2007

Oto prawdziwy bohater! Piłkarz Cracovii Kamil Witkowski uratował płonącego Piotra D. Lekarze walczą teraz o życie ofiary podpalaczy. "Nie mogłem pozostać obojętny na cierpienie innej osoby. To przecież naturalny odruch" - mówi "Faktowi" skromny zawodnik.

Mrożąca krew w żyłach historia miała miejsce wieczorem na Woli Justowskiej w Krakowie - czytamy w "Fakcie". Napastnik Pasów wracał do domu z zakupów razem ze swoją dziewczyną Moniką. Przejeżdżali przez mostek na rzeczce Rudawie. Wzrok Witkowskiego przykuł niezwykły widok. "Myślałem, że to jakiś pijak zatacza się po drodze. Wyglądał, jakby był cały w błocie" - opowiada Kamil. Po chwili jednak intuicja podpowiedziała mu, że dzieje się coś strasznego... Piłkarz Pasów poprosił Monikę, żeby zawróciła. "Chciałem przyjrzeć mu się jeszcze raz. Pomyślałem, że może potrzebuje pomocy" - wspomina krakowianin.

"Witek" wyskoczył z auta i podbiegł w stronę rzeczki. Wystraszona Monika została za kierownicą. To, co zobaczył piłkarz, było przerażające. "Wyglądał jak zombi" - relacjonuje wstrząśnięty Witkowski. Czarny, osmolony mężczyzna wtoczył się do Rudawy. "Podpalili mnie, podpalili!" - krzyczał wniebogłosy. "On był cały spalony, ale wciąż przytomny. Miał bąble na skórze, stopiła mu się warga! Chciałem od razu mu pomóc i wezwać karetkę, ale on zaczął krzyczeć i uciekać. Nie chciał, żeby dzwonić po pogotowie. Był w szoku" - dodaje piłkarz.

Witkowski wsiadł do auta i popędził za poparzonym. "Po paru minutach znów go odnalazłem. Wyglądał jeszcze gorzej. Zupełnie nie przypominał człowieka. Próbował złapać się za rkę i wtedy na moich oczach odpadły mu palce!" - mówi "Witek". Tym razem zawodnik Cracovii bez zastanowienia wykręcił numer 112. Ambulans pojawił się po kwadransie. Dzięki interwencji piłkarza ofiara płomieni trafiła do szpitala. Jest w ciężkim stanie, w śpiączce. Ma mocno poparzone ciało i drogi oddechowe.

Policja prowadzi śledztwo w sprawie podpalenia. "Byłem przesłuchiwany i opowiedziałem im całą historię" - dodaje Witkowski. "Możliwe, że to był wypadek, jednak jak na razie nie możemy porozmawiać z poszkodowanym, bo nie pozwala na to jego stan zdrowia. Bez wątpienia, gdyby nie pan Witkowski ten mężczyzna nie przeżyłby" - mówi Dariusz Nowak z krakowskiej policji.

Wywiady

Kamil Witkowski: Będę polował na bramki

Napastnik Cracovii zadebiutował w ekstraklasie w spotkaniu z Legią. Gola nie zdobył, ale obiecuje, że zrobi to w sobotę

Adrian Grałek: Debiut w Orange Ekstraklasie ma Pan za sobą. Jan Pan oceni swój występ?
Kamil Witkowski: Pokazałem tylko połowę swoich możliwości. Przegraliśmy, a mogliśmy co najmniej zremisować. Trzeba wyciągnąć wnioski ze słabej gry w pierwszej połowie i nie popełniać tych samych błędów w następnych meczach.

Trener Stefan Majewski obdarzył Pana dużym zaufaniem. Zagrał Pan całe spotkanie.
- Cieszę się bardzo, że trener na mnie postawił i wierzy w moje umiejętności. Ze swej strony będę starał się spłacić ten kredyt zaufania strzeleniem goli.

Z czego wynikała słaba gra w pierwszej połowie?
- Nie wiedzieliśmy na co stać nową Legię. Przestraszyli nas trochę. Zaskoczyli agresywną grą, dominowali nad nami siłą fizyczną i z tego wynikała nasza niemoc w pierwszej połowie.

Co sprawiło, że po przerwie graliście już dużo lepiej?
- Pokazaliśmy, że potrafimy wytrzymać całe spotkanie na pełnych obrotach, a Legia złapała zadyszkę. Nie mieliśmy nic do stracenia, musieliśmy przycisnąć i zacząć grać szybciej. Szkoda, że nie udało się wyrównać.

Miał Pan nawet okazję, by w debiucie wpisać się na listę strzelców.
- Strasznie żałuję tej sytuacji. Dostałem dobre podanie od Pawła Szwajdycha. Doszedłem do piłki, ale byłem odwrócony tyłem do bramki i nie mogłem oddać precyzyjnego strzału.

Jak się Panu grało w ataku u boku Tomasza Moskały. Chyba ciężko wam się walczyło o piłkę z wysokimi legionistami.
- Z Tomkiem rozumiem się bardzo dobrze. Muszę jeszcze nabrać pewności siebie, najlepiej poprzez gole, a wtedy będę mógł częściej zagrażać bramce rywala.

Czeka Pan na swoje pierwsze trafienie w ekstraklasie. Może uda się z Ruchem Chorzów?
- Pewnie, że chciałbym strzelać gole. W końcu jestem napastnikiem i na tym polega moja praca i z tego będę rozliczany. Będę polował na bramkę w meczu z Ruchem.

Co chciałby Pan osiągnąć z Cracovią w tym sezonie?
- Trudno mówić po pierwszym meczu o jakichś celach. Jeśli poprawimy grę w kolejnych meczach i zacznę strzelać bramki, to aspiracje będą rosły.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków - 31.07.2007