1935-10-06 Kraków - Łódź 4:1: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 23: | Linia 23: | ||
| sedzia = Schneider | | sedzia = Schneider | ||
| widzow = | | widzow = | ||
| strzelcy_gospodarz = [[Grafika:Wisła Kraków herb.png|15px]] Artur<BR>[[Grafika:Cracovia herb.png|15px]] [[Czesław Szeliga|Szeliga]]<BR>[[Grafika:Cracovia herb.png|15px]] [[Jan Pająk|Pająk]]<BR>[[Grafika:Wisła Kraków herb.png|15px]] Kopeć | | strzelcy_gospodarz = [[Grafika:Wisła Kraków herb.png|15px]] Artur<BR>[[Grafika:Cracovia herb.png|15px]] [[Czesław Szeliga|Szeliga]]<BR>[[Grafika:Cracovia herb.png|15px]] [[Jan Pająk|Pająk]]<BR><BR>[[Grafika:Wisła Kraków herb.png|15px]] Kopeć | ||
| wyniki = | | wyniki =1:0<BR> 2:0<BR> 3:0<BR> 3:1 <BR>4:1 | ||
| strzelcy_gosc = Sowiak | | strzelcy_gosc =<BR><BR><BR> Sowiak | ||
| kartki_zolte_gospodarz = | | kartki_zolte_gospodarz = | ||
| kartki_czerwone_gospodarz = | | kartki_czerwone_gospodarz = | ||
Linia 83: | Linia 83: | ||
Kraków wycofał na stały ląd poza bramką naprzód Pazurka, który zwichnął sobie nogą, co pozwoliło na demonstrację ciekawego talentu Szeligi, a potem, w drugiej transzy, odwołano Pająka i wydelegowano w jego miejsce — z pewnym efektem — Wójcickiego. | Kraków wycofał na stały ląd poza bramką naprzód Pazurka, który zwichnął sobie nogą, co pozwoliło na demonstrację ciekawego talentu Szeligi, a potem, w drugiej transzy, odwołano Pająka i wydelegowano w jego miejsce — z pewnym efektem — Wójcickiego. | ||
Tyle ciekawego, poza samemi bramkami, które były wszystkie bez wyjątku naprawdę ładne. Dobry początek zrobił w 10 min. Artur — główka w efektownym podskoku — w 16 min. dodaje dalszą bramkę Szeliga, ustaliwszy sobie naprzód dogodną pozycję do strzału | Tyle ciekawego, poza samemi bramkami, które były wszystkie bez wyjątku naprawdę ładne. Dobry początek zrobił w 10 min. Artur — główka w efektownym podskoku — w 16 min. dodaje dalszą bramkę Szeliga, ustaliwszy sobie naprzód dogodną pozycję do strzału ręką, czego sędzia na szczęście — szczęście Krakowa — nie widział. Za kilka kiksów zrehabilitował się w kwadrans potem Pająk, ładując ostro piłkę z rzutu wolnego do bramki łódzkiej, a sprawiedliwość dziejową reprezentował Sowiak na sześć minut przed końcem połowy jako egzekutor należnej z przebiegu gry bramki łódzkiej. 3:1 dla Krakowa. | ||
Po przerwie wzięła się Łódź trochę do pracy, Kraków naodwrót oddawał się coraz częściej słodkiemu lenistwu i gdyby nie Kopeć byłby wynik pozostał już niezmieniony. Tak jednak brzmiał on już w 5 min. 4:1 i brzmiał tak już aż do samego końca. | Po przerwie wzięła się Łódź trochę do pracy, Kraków naodwrót oddawał się coraz częściej słodkiemu lenistwu i gdyby nie Kopeć byłby wynik pozostał już niezmieniony. Tak jednak brzmiał on już w 5 min. 4:1 i brzmiał tak już aż do samego końca. |
Aktualna wersja na dzień 21:31, 13 gru 2023
|
mecze towarzyskie Kraków Kraków, niedziela, 6 października 1935
(3:1)
|
|
Skład: Pawłowski Pająk Wójcicki Szumilas Bajorek Gruenberg Lesiak Habowski Kopeć Artur Pazurek Szeliga Zembaczyński |
Sędzia: Schneider
|
Skład: Pisarski Karasiak (Triebe) Mikołajczyk Chojnacki Pilc Tadeusiewicz Świętosławski Kostowski Królewiecki Sowiak ( Miller) Stolarski |
Mecze tego dnia: | ||
1935-10-06 Cracovia II - Zwierzyniecki Kraków 8:1 |
Zapowiedź meczu
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Spotkanie będzie więc prowadzone z obu stron odpowiednio do sytuacji przy użyciu wszelkich walorów jakiemi dysponują, a to już zapowiada wiele emocji. Należy spodziewać się, że drużyna krakowska zwycięstwem swem zatrzyma puhar w Krakowie i zrewanżuje się za uprzednie porażki 4:5 1 0:2.
Legitymacje klubowe na powyższe zawody są nieważne.
Opis meczu
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Jeśliby chcieć nazwać rzeczy no imieniu, to — mecz ten był zbyteczny. Nie straciłby nikt, gdyby go nie było, a odpoczęliby sobie wreszcie trochę gracze, publiczność, boisko i L d. No, ale grało sio, piłkarze chodzili po trawie mniej lub wiecej szybko, kilkaset zapalonych kibiców kiwało sennie głowami za barjerą, błądząc myślami gdzieś hen, daleko, wybiegając zainteresowaniem grubo poza to, co się działo przed nimi i towarzysząc leniwie Wiśle jej niestrudzonej wędrówce po wodnym szlaku aż — do Warszawy…
Obie drużyny, o zdekompletowanem poważnie obliczu, opierały się na szkieletach Wisły i ŁKS-u. Ten pośredni przegląd sił wypadł wręcz odwrotnie do ustosunkowania się sił w tabeli ligowej. Lodź była w pierwszej połowie k. o. i oprzytomniała z tego po dość długim czasie, bo dopiero za 45 minut. Ale i wtedy nie wszystko było w porządku, przytępione zmysły odmawiały ciągle jeszcze posłuszeństwa. W dwu wypadkach byli Łodzianie bardzo bliscy bramki, po prostu nie dalej, niż noga od buta. Ani noga, ani but nie mogły jednak trafić — piłki. Do kompletu dodajmy jeszcze jeden rzut karny, strzelony wprost w ręce Pawłowskiemu.
Na tem dość szaro podmalowanem tle mogły tem bardziej zajaśnieć pewne, dość poważne nawet, umiejętności graczy krakowskich. Artur, naprzekór wszelkim doświadczeniom ostatnich dni, poprowadził swych towarzyszy z napadu od samego początku jak suwerenny wódz, znalazłszy też zrozumienie dla swych pomysłów taktycznych, pomoc krakowska grała w tradycyjnie dobrej formie i od sielanki zgrania i współpracy odskakiwała tylko niesfornie obrona, reprezentowana zwłaszcza w tym kierunku przez Pająka. Wszystko to było jednak niegroźne ze względu na wspomnianą już kondycje psychiczną gości łódzkich.
W obu składach przeprowadzono z biegiem meczu podwójną korektę. Łódź wymieniła w napadzie Kostowskiego za Millera — przyczyna nieznana, efekt żaden — i Karasiaka za Triebego — powód prawdopodobnie uwiąd starczy pierwszego.
Kraków wycofał na stały ląd poza bramką naprzód Pazurka, który zwichnął sobie nogą, co pozwoliło na demonstrację ciekawego talentu Szeligi, a potem, w drugiej transzy, odwołano Pająka i wydelegowano w jego miejsce — z pewnym efektem — Wójcickiego. Tyle ciekawego, poza samemi bramkami, które były wszystkie bez wyjątku naprawdę ładne. Dobry początek zrobił w 10 min. Artur — główka w efektownym podskoku — w 16 min. dodaje dalszą bramkę Szeliga, ustaliwszy sobie naprzód dogodną pozycję do strzału ręką, czego sędzia na szczęście — szczęście Krakowa — nie widział. Za kilka kiksów zrehabilitował się w kwadrans potem Pająk, ładując ostro piłkę z rzutu wolnego do bramki łódzkiej, a sprawiedliwość dziejową reprezentował Sowiak na sześć minut przed końcem połowy jako egzekutor należnej z przebiegu gry bramki łódzkiej. 3:1 dla Krakowa.
Po przerwie wzięła się Łódź trochę do pracy, Kraków naodwrót oddawał się coraz częściej słodkiemu lenistwu i gdyby nie Kopeć byłby wynik pozostał już niezmieniony. Tak jednak brzmiał on już w 5 min. 4:1 i brzmiał tak już aż do samego końca.
Sędziował, jak zwykle spokojnie i dobrze p. Schneider. Umożliwili mu to w dużej mierze gracze obu drużyn, grało się naogół bez zapędów i instynktów niesumiennych. Kraków: Pawłowski, Pająk, Wójcicki, Szumilas. Bajorek, Gruenberg, Lesiak. Habowski. Kopeć, Artur, Pazurek, Szeliga, Zembaczyński.
Łódź: Pisarski, Karasiak (Triebe), Mikołajczyk, Chojnacki, Pile, Tadeusiewicz, Świętosławski, Kostowski, Królewiecki, Sowiak (Miller), Stolarski.