Zbigniew Hnatio: Różnice pomiędzy wersjami
m |
|||
Linia 46: | Linia 46: | ||
| Autor = Tadeusz Gordon | | Autor = Tadeusz Gordon | ||
| Tresc = | | Tresc = | ||
Od najmłodszych lat życia było to jego największą pasją. Już jako kilkuletni brzdąc uwijał się po różnych placach i placykach krakowskiej dzielnicy Rakowice, uganiając niemal od rana do nocy za piłką. W ulicznych czy podwórkowych drużynach piłkarskich był z reguły najmłodszy i najniższy, a mimo to zazwyczaj zwracał na siebie uwagę przygodnych widzów. Cechował go bowiem wrodzony spryt i tzw. smykałka piłkarska. Pierwszy dostrzegł talent w małym chłopcu jego własny ojciec, | Od najmłodszych lat życia było to jego największą pasją. Już jako kilkuletni brzdąc uwijał się po różnych placach i placykach krakowskiej dzielnicy Rakowice, uganiając niemal od rana do nocy za piłką. W ulicznych czy podwórkowych drużynach piłkarskich był z reguły najmłodszy i najniższy, a mimo to zazwyczaj zwracał na siebie uwagę przygodnych widzów. Cechował go bowiem wrodzony spryt i tzw. smykałka piłkarska. Pierwszy dostrzegł talent w małym chłopcu jego własny ojciec, ówczesny działacz [[GTS|Wisły]]. Zaprowadził syna do klubu i zapisał do zespołu trampkarzy. Zbyszek miał wtedy zaledwie 7 lat...<br> | ||
Pod opieką fachowych trenerów robił szybkie postępy i wkrótce już wybijał się w gronie rówieśników. Szybko też awansował do drużyny juniorów. Tutaj zwrócił na niego uwagę pracujący wówczas w [[Wisła Kraków|Wiśle]] węgierski trener Teleky. Mając 16 lat ZBIGNIEW HNATIO, podobnie jak Włodzimierz Lubański, zadebiutował w I-ligowym zespole.<br> | Pod opieką fachowych trenerów robił szybkie postępy i wkrótce już wybijał się w gronie rówieśników. Szybko też awansował do drużyny juniorów. Tutaj zwrócił na niego uwagę pracujący wówczas w [[Wisła Kraków|Wiśle]] węgierski trener Teleky. Mając 16 lat ZBIGNIEW HNATIO, podobnie jak Włodzimierz Lubański, zadebiutował w I-ligowym zespole.<br> | ||
- ''Był to wyjazdowy mecz [[ | - ''Był to wyjazdowy mecz [[GTS|Wisły]] z [[Zagłębie Wałbrzych|Zagłębiem Wałbrzych]]'' - wspomina teraz w rozmowie z dziennikarzem - ''Pamiętam dokładnie ten pojedynek sprzed 5 lat. Wszedłem na boisko po przerwie za Krawczyka. Grałem wtedy na prawym skrzydle. Widocznie nieźle wypadał mój debiut ligowy, skoro trener wystawił mnie do gry również w następnym meczu mistrzowskim w Sosnowcu. Przegraliśmy wówczas 0:3 (na tym występie zakonczyła się... moja kariera w klubie krakowskim. W [[GTS|Wiśle]] nie działo się wtedy najlepiej. Atmosferę w drużynie miał poprawić trener Kurdziel, poprzedni mój opiekun w juniorach, znany z bardzo twardej ręki. To prawda, że nie wszyscy zawodnicy prowadzili prawdziwie sportowy tryb życia. Podejrzenia padły również i na mnie. Owszem, nie powiem, żebym stronił od zabawy. W naszej dzielnicy była taka "buda", jak ją nazywaliśmy. Chodziliśmy tam potańczyć, gdy był czas, bardzo bowiem lubię muzykę. Doszło to do trenera z dodatkiem jeszcze że.. przy okazji popijamy tam także coś mocniejszego. Było to wyssane z palca, ale wystarczyło, żebym został przekreślony jako zawodnik. Trener Kurdziel zrezygnował ze mnie, czułem się w klubie niepotrzebny. Przestałem przychodzić na treningi i przez pół roku nie grałem w ogóle w piłkę. Nie myślałem też, że kiedyś wystąpię jeszcze na murawie stadionu. Jak dzisiaj o tym sobie przypomnę...<br> | ||
''O moim powrocie na boisko zadecydował przypadek. Trener Jerzy Kopa, który znał mnie jeszcze z turniejów juniorów, gdy prowadził drużynę [[Arkonia Szczecin|Arkonii Szczecin]], przeniósł się do Stalowej Woli. Zamierzał zbudować tam silny zespół. Przyjechał do Krakowa i namawiał mnie do gry w [[Stal Stalowa Wola|Stali]]. Początkowo nie bardzo się kwapiłem, zawsze to inne miasto, inne środowisko - "Zbyszek, spróbuj jeszcze raz" - przekonywał trener Kopa - Drużyna jest w czołówce III ligi, może awansuje wyżej..." pojechałem. Dziś wiem, że zrobiłem słusznie, ale wtedy któż mógł przypuszczać.''<br> | ''O moim powrocie na boisko zadecydował przypadek. Trener Jerzy Kopa, który znał mnie jeszcze z turniejów juniorów, gdy prowadził drużynę [[Arkonia Szczecin|Arkonii Szczecin]], przeniósł się do Stalowej Woli. Zamierzał zbudować tam silny zespół. Przyjechał do Krakowa i namawiał mnie do gry w [[Stal Stalowa Wola|Stali]]. Początkowo nie bardzo się kwapiłem, zawsze to inne miasto, inne środowisko - "Zbyszek, spróbuj jeszcze raz" - przekonywał trener Kopa - Drużyna jest w czołówce III ligi, może awansuje wyżej..." pojechałem. Dziś wiem, że zrobiłem słusznie, ale wtedy któż mógł przypuszczać.''<br> | ||
''W Stalowej Woli przestawiłem się na grę na innej pozycji. W [[ | ''W Stalowej Woli przestawiłem się na grę na innej pozycji. W [[GTS|Wiśle]] byłem skrzydłowym, ale trener Kopa dojrzał u mnie predyspozycje do gry w drugiej linii. Od razu mi się to spodobało. Taka gra sprawiała mi więcej satysfakcji, miałem więcej przestrzeni i okazji do kontaktu z piłką. Pierwsze próby okazały się pomyślne i zostałem rozgrywającym. [[Stal Stalowa Wola|Stal]] w następnym roku awansowała do II ligi, a ja po pierwszym sezonie występów w tej klasie rozgrywkowej zostałem powołany do reprezentacji młodzieżowej kraju na 2 mecze do Finlandii. Pierwsze spotkanie przegraliśmy 1:3, ale za to w moim debiucie reprezentacyjnym udało mi się strzelić bramkę. Byłem bardzo szczęśliwy...''<br> | ||
''Potem trener Strejlau coraz częściej powoływał mnie do "młodzieżówki". Wszedłem - jak to się mówi - w orbitę zainteresowań selekcjonerów kadry. Nie chciałem zmarnować swej szansy, a było to tylko możliwe po przejściu do silniejszego klubu. Miałem kilka propozycji, wybrałem [[Stal Mielec]] i jestem bardzo zadowolony. Zresztą gdybym został w Stalowej Woli nie byłbym z pewnością powołany do kadry olimpijskiej. Grając przy boku takich zawodników jak Kasperczak czy Lato, można się wiele nauczyć. Zawsze któryś coś podpowie, pomoże, co w czasie gry jest bardzo ważne, zwłaszcza dla takiego młodego piłkarza, jak ja. Bo wbrew pozorom przyznać muszę, że dopiero uczę się grać w piłkę, tę wielkiego formatu.''<br> | ''Potem trener Strejlau coraz częściej powoływał mnie do "młodzieżówki". Wszedłem - jak to się mówi - w orbitę zainteresowań selekcjonerów kadry. Nie chciałem zmarnować swej szansy, a było to tylko możliwe po przejściu do silniejszego klubu. Miałem kilka propozycji, wybrałem [[Stal Mielec]] i jestem bardzo zadowolony. Zresztą gdybym został w Stalowej Woli nie byłbym z pewnością powołany do kadry olimpijskiej. Grając przy boku takich zawodników jak Kasperczak czy Lato, można się wiele nauczyć. Zawsze któryś coś podpowie, pomoże, co w czasie gry jest bardzo ważne, zwłaszcza dla takiego młodego piłkarza, jak ja. Bo wbrew pozorom przyznać muszę, że dopiero uczę się grać w piłkę, tę wielkiego formatu.''<br> | ||
- Czy wzorujesz się na kimś? Masz swój ideał?<br> | - Czy wzorujesz się na kimś? Masz swój ideał?<br> |
Wersja z 13:28, 1 cze 2010
Zbigniew Hnatio | |||
| |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Zbigniew Tadeusz Hnatio (do 1971 Stachel) | ||
Urodzony | 18 marca 1953, Kraków, Polska | ||
Wiek | 71 l. | ||
Pozycja | pomocnik | ||
Wzrost | 169 cm | ||
Waga | 72 kg | ||
Wychowanek | Wisła Kraków | ||
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii | |||
Sezon | Rozgrywki - występy (gole) | ||
1983/84 1984/85 |
1L - 26 (0), PP - 1 (0) 2L - 11 (1), PP - 2 (0) | ||
↑ 1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze | |||
Kluby | |||
Lata | Klub | Występy (gole) | |
1964-1971 1972-1974 1975-1983 1983-1986 1986-1987 od 1989 (?) |
Wisła Kraków Stal Stalowa Wola Stal Mielec Cracovia Góral Żywiec Polonia Hamilton |
2 (0) 1L - 26 (0) 2L - 11 (1) | |
↑ liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju | |||
Reprezentacja narodowa | |||
1976 | Polska | 1 (0) | |
j - jesień, w - wiosna |
Prasa
nieznana gazeta
Marzenie Zbigniewa Hnatii
Grać jak Netzer!
Pod opieką fachowych trenerów robił szybkie postępy i wkrótce już wybijał się w gronie rówieśników. Szybko też awansował do drużyny juniorów. Tutaj zwrócił na niego uwagę pracujący wówczas w Wiśle węgierski trener Teleky. Mając 16 lat ZBIGNIEW HNATIO, podobnie jak Włodzimierz Lubański, zadebiutował w I-ligowym zespole.
- Był to wyjazdowy mecz Wisły z Zagłębiem Wałbrzych - wspomina teraz w rozmowie z dziennikarzem - Pamiętam dokładnie ten pojedynek sprzed 5 lat. Wszedłem na boisko po przerwie za Krawczyka. Grałem wtedy na prawym skrzydle. Widocznie nieźle wypadał mój debiut ligowy, skoro trener wystawił mnie do gry również w następnym meczu mistrzowskim w Sosnowcu. Przegraliśmy wówczas 0:3 (na tym występie zakonczyła się... moja kariera w klubie krakowskim. W Wiśle nie działo się wtedy najlepiej. Atmosferę w drużynie miał poprawić trener Kurdziel, poprzedni mój opiekun w juniorach, znany z bardzo twardej ręki. To prawda, że nie wszyscy zawodnicy prowadzili prawdziwie sportowy tryb życia. Podejrzenia padły również i na mnie. Owszem, nie powiem, żebym stronił od zabawy. W naszej dzielnicy była taka "buda", jak ją nazywaliśmy. Chodziliśmy tam potańczyć, gdy był czas, bardzo bowiem lubię muzykę. Doszło to do trenera z dodatkiem jeszcze że.. przy okazji popijamy tam także coś mocniejszego. Było to wyssane z palca, ale wystarczyło, żebym został przekreślony jako zawodnik. Trener Kurdziel zrezygnował ze mnie, czułem się w klubie niepotrzebny. Przestałem przychodzić na treningi i przez pół roku nie grałem w ogóle w piłkę. Nie myślałem też, że kiedyś wystąpię jeszcze na murawie stadionu. Jak dzisiaj o tym sobie przypomnę...
O moim powrocie na boisko zadecydował przypadek. Trener Jerzy Kopa, który znał mnie jeszcze z turniejów juniorów, gdy prowadził drużynę Arkonii Szczecin, przeniósł się do Stalowej Woli. Zamierzał zbudować tam silny zespół. Przyjechał do Krakowa i namawiał mnie do gry w Stali. Początkowo nie bardzo się kwapiłem, zawsze to inne miasto, inne środowisko - "Zbyszek, spróbuj jeszcze raz" - przekonywał trener Kopa - Drużyna jest w czołówce III ligi, może awansuje wyżej..." pojechałem. Dziś wiem, że zrobiłem słusznie, ale wtedy któż mógł przypuszczać.
W Stalowej Woli przestawiłem się na grę na innej pozycji. W Wiśle byłem skrzydłowym, ale trener Kopa dojrzał u mnie predyspozycje do gry w drugiej linii. Od razu mi się to spodobało. Taka gra sprawiała mi więcej satysfakcji, miałem więcej przestrzeni i okazji do kontaktu z piłką. Pierwsze próby okazały się pomyślne i zostałem rozgrywającym. Stal w następnym roku awansowała do II ligi, a ja po pierwszym sezonie występów w tej klasie rozgrywkowej zostałem powołany do reprezentacji młodzieżowej kraju na 2 mecze do Finlandii. Pierwsze spotkanie przegraliśmy 1:3, ale za to w moim debiucie reprezentacyjnym udało mi się strzelić bramkę. Byłem bardzo szczęśliwy...
Potem trener Strejlau coraz częściej powoływał mnie do "młodzieżówki". Wszedłem - jak to się mówi - w orbitę zainteresowań selekcjonerów kadry. Nie chciałem zmarnować swej szansy, a było to tylko możliwe po przejściu do silniejszego klubu. Miałem kilka propozycji, wybrałem Stal Mielec i jestem bardzo zadowolony. Zresztą gdybym został w Stalowej Woli nie byłbym z pewnością powołany do kadry olimpijskiej. Grając przy boku takich zawodników jak Kasperczak czy Lato, można się wiele nauczyć. Zawsze któryś coś podpowie, pomoże, co w czasie gry jest bardzo ważne, zwłaszcza dla takiego młodego piłkarza, jak ja. Bo wbrew pozorom przyznać muszę, że dopiero uczę się grać w piłkę, tę wielkiego formatu.
- Czy wzorujesz się na kimś? Masz swój ideał?
- Z polskich piłkarzy najbardziej cenię Lubańskiego, ale chciałbym grać tak, jak kiedyś Netzer w swojej najlepszej formie. Jego gra sprzed 2 lat była chyba bliska ideału.
- Zarzucają ci, że nie strzelasz bramek. Dlaczego?
- Wynika to po prostu z tego, że nie ma takich okazji. W jesieni miałem tylko jedną z Lechem i strzeliłem w słupek. Za mało przebywałem pod bramką , w rejonach pola karnego, operuję przecież w środku boiska, a z piłek tzw. nieprzygotowanych nie będę strzelał. Może w tym roku się odmieni?
- W jakiej grze lepiej się czujesz, ofensywnej czy defensywnej?
- W ofensywnej choć i w obronie też jakoś sobie daję radę.
- Co sprawia Ci najwięcej satysfakcji na boisku?
- Dobra gra...
- Co uważasz za swój największy dotychczasowy sukces?
- Awans do kadry olimpijskiej. Moim marzeniem jest wyjechać na Olimpiadę do Montrealu, a potem na MŚ do Argentyny czyli wywalczyć stałe miejsce w reprezentacyjnym zespole.
31-letni piłkarz mieleckiej Stali, ZBIGNIEW HNATIO, poczynił zwłaszcza ostatnio duże postępy. W krótkim okresie awansował też do grona najlepszych w kraju zawodników. Jako odkrycie sezonu 1975 otrzymał nagrodę redakcji "Piłki Nożnej", plasował się wysoko w rozmaitych rankingach na pozycji rozgrywającego, wreszcie trener Górski powołał go do kadry.
Tadeusz Gordon
Źródło: