Jan Balachowski: Różnice pomiędzy wersjami
(Nie pokazano 2 pośrednich wersji utworzonych przez tego samego użytkownika) | |||
Linia 43: | Linia 43: | ||
|- | |- | ||
|} | |} | ||
===Wywiad=== | |||
{{Artykul | |||
| Typ_artykulu = Opis meczu | |||
| Tytul_wydawnictwa = dziennikpolski24.pl | |||
| Numer = | |||
| Wydanie = | |||
| Dzien = 13 | |||
| Miesiac = 3 | |||
| Rok = 2012 | |||
| Link = [https://dziennikpolski24.pl/europa-w-czyzynach/ar/3125898?fbclid=IwAR3d3X2HOUhlnHTVA5Zla2mxuvv3Wb0kG5pfa6L_3o6MxB33JsqIlzBmKq0] | |||
| Skan = | |||
| Tytul_artykulu = Europa w Czyżynach?! | |||
| Autor = Jan Otałęga | |||
| Tresc =- Pytać byłego lekkoatletę, czy śledził relacje ze Stambułu nie muszę. Ale czy oglądał Pan te transmisje z nostalgią? | |||
Jan Balachowski biegał szybciej od dzisiejszych polskich zawodników Fot. Wacław Klag | |||
Rozmowa z JANEM BALACHOWSKIM, 8-krotnym medalistą halowych mistrzostw Europy w lekkoatletyce | |||
- Na pewno i z pewnym żalem. Za moich czasów (lata 60.i 70.) halowych mistrzostw świata nie było, powstały później. Do startów wykorzystywaliśmy natomiast corocznie mistrzostwa kontynentu. Za zadumą spoglądałem na grupę starszych 35-40-letnich zawodników w Stambule, jak 40-letnia triumfatorka trójskoku Yamile Aldama z Wielkiej Brytanii. Teraz granice uprawiania sportu się przesunęły, ja kończyłem karierę, mając 26 lat. | |||
- Niemniej wykorzystał Pan czas dobrze, zostając halowym mistrzem Europy na 400 metrów i czterokrotnie w sztafecie 4x400 metrów. Mówiono o Panu, że lubi biegać w hali! | |||
- Jak i w sztafecie. Bieganie w hali jest specyficzne, to było po drewnianej bieżni, ostre wiraże, krótkie okrążenia, w Belgradzie obwód miał tylko 162 metry. Pewne wskazówki czerpałem od Andrzeja Badeńskiego, który pierwszy z nas wyjeżdżał na sezon indoor do USA. Wtedy nie było dobrych warunków do przygotowań w zimie, brakowało w Polsce hal, Spała jeszcze nie dysponowała krytym obiektem. Z Henrykiem Szordykowskim biegaliśmy zimą wieczorami na deptaku wzdłuż Błoń. Aby jakoś poćwiczyć bieganie w hali, udawaliśmy się do szkoły w Bronowicach. Miała korytarz długi na 80 metrów. Wieczorem, jak wszyscy poszli, rozkładaliśmy na podłodze chodnik z gumy, takiej stosowanej na taśmociągach, co się udało Cracovii sprowadzić z kopalni w Jaworznie. Samo układanie tej gumy w szkole było wysiłkiem. Mimo trudności biegaliśmy, a było to 40 lat temu, szybciej niż dzisiejsi specjaliści 400 metrów w kraju. A przecież nie mieliśmy takiej odnowy, diety, opieki lekarskiej, jakie są teraz. | |||
- W Stambule zwycięzca każdej konkurencji inkasował 40 tysięcy dolarów, a Pan za wygraną w Belgradzie w 1969 roku? | |||
- Nic, podobnie kiedy wygrywaliśmy sztafetę w innych mistrzostwach Europy. PZLA przyznał nam odznaczenia sportowe i premie w złotówkach w wysokości dwóch pensji krajowych. O nagrodach w dolarach, które miały wtedy prawdziwą siłę przebicia, można tylko było pomarzyć. | |||
- Po dobrym biegu w eliminacjach liczyliśmy, że Pana następcy w sztafecie 4x400 m etrówwywalczą w Stambule medal! | |||
- Inaczej ustawiłbym sztafetę. Jakub Krzewina z AZS AWF Kraków, obecnie nasz najszybszy zawodnik, słusznie zaczynał, ale doświadczonego Marcina Marciniszyna przesunąłbym z drugiej na ostatnią zmianę. Tymczasem bieg kończył debiutant Łukasz Krawczuk, który upuścił pałeczkę. | |||
- Z winy rywala? | |||
- Nie sądzę. Polak szeroko trzymał ramiona, zderzył się z Rosjaninem Frołowem. Zapomniał, że głównym obowiązkiem zawodnika w sztafecie jest mocne trzymanie pałeczki. Skoro mu się wymknęła, to może powinien wcześniej poprosić tyczkarki o talk i natrzeć rękę! Żartuję, ale tak poważnie - widzę tu brak doświadczenia. Szkoda tylko szansy, bo nie prędko może się powtórzyć. Nawet gdy do kadry wrócą nasi doświadczeni 400-metrowcy, to na igrzyskach w Londynie ciężko będzie Polakom wejść do finału, nie mówiąc o medalu. | |||
- Jak Pan biegał, zdarzały się Polakom takie przygody z pałeczką? | |||
- Nigdy, a startowałem w sztafecie ponad 100 razy. Nikt z nas nie upuścił pałeczki, nie przekraczaliśmy strefy zmian, nie byliśmy zdyskwalifikowani. | |||
- W Krakowie w ostatniej dekadzie kolejno pojawiają się talent na 400 metrów: Piotr Klimczak, Jan Ciepiela, Jakub Krzewina... | |||
- To dzięki dobrej pracy trenera Lecha Salamonowicza i zapobiegliwości działaczy AZS AWF Kraków, że ściągnęli tu Krzewinę. Szkoda, że tylko jeden przedstawiciel podwawelskiego grodu startował w Stambule. Przydałby się taki występ dla nauki utalentowanej biegaczce 1500 metrów Katarzynie Broniatowskiej, wychowance trenera Romana Kołodzieja. Niepokoję się kontuzjami Janka Ciepieli, jak długo jeszcze będą go prześladować? | |||
- Jeden medal Polski w Stambule cieszy? | |||
- Nie. Dziwię się, że żaden z 800-metrowców nie stanął na podium. Można się zastawiać nad taktyką Adam Kszczota w finale. Natomiast chwała Tomkowi Majewskiemu za brąz, poziom konkursu pchnięcia kulą był wysoki, on dwa razy pobił rekord Polski. | |||
- Za dwa lata gospodarzem halowych MŚ będzie Sopot! | |||
- I bardzo dobrze. Katowice w 1975 roku organizowały w "Spodku" mistrzostwa Europy. Uważam, że czas na Kraków, który buduje halę w Czyżynach. Można wystąpić o lekkoatletyczne mistrzostwa kontynentu w tym obiekcie w 2017 lub 2019 roku. | |||
}} | |||
[[Plik:Balachowski_osiagniecia.jpg|thumb|300px|left]] | |||
Linia 53: | Linia 113: | ||
[[Kategoria: Olimpijczycy|Balachowski, Jan]] | [[Kategoria: Olimpijczycy|Balachowski, Jan]] | ||
[[Kategoria:Członkowie Rady Seniorów|Balachowski, Jan]] | [[Kategoria:Członkowie Rady Seniorów|Balachowski, Jan]] | ||
[[Kategoria:Reprezentanci|Balachowski, Jan]] |
Aktualna wersja na dzień 20:41, 16 paź 2023
Jan Balachowski | |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Jan Balachowski | ||
Urodzony(a) | 28 grudnia 1948, Kraków | ||
Wiek | 75 l. |
Jan Balachowski urodził się 28 grudnia 1948 w Krakowie, syn Franciszka i Franciszki.
Absolwent Technikum Budowlanego w Krakowie i AWF w Poznaniu (1975). Magister WF.
W Cracovii od 1965 do 1972, podopieczny trenerów: Witold Białokur, Alojzego Kusiny (klub) i Gerarda Macha (kadra). Biegał na 400 m, zdobywając tytuł MP juniorów (1966) i wicemistrza Polski seniorów (1967). Ma też w dorobku dwa brązowe medale MP (1969-70). Olimpijczyk. Rekordzista kraju indywidualnie (juniorów - 1965, seniorów - 1968) i czterokrotnie w sztafecie 4 x 400 m (1966-1969). Był etatowym członkiem reprezentacyjnej sztafety 4 x 400 m, która wtedy należała do światowej czołówki (na igrzyskach w Meksyku brązowy medal uciekł jej przez sędziowskie oszustwo). 23-krotny reprezentant Polski (1967-1974). Srebrny medalista ME w Helsinkach (1971), złoty medalista HME w Grenoble (1972). Rekordzista Europy w sztafecie 4 x 400 m - 3.00.5 (20 października 1968 Meksyk).
W plebiscycie na najlepszego lekkoatletę Cracovii w historii zajął 3 miejsce.
Po zakończeniu kariery pedagog (wicedyrektor szkoły) i działacz sportowy (prezes UKS Olimpic). Członek Rady Seniorów. Obecnie dyrektor Gimnazjum nr. XIII w Krakowie.
Odznaczenia klubowe: Merenti KS Cracovia, Cracovia Restituta, odznaka jubileuszowa 75, 100 i 110-lecia Cracovii, 75 lecia Rady Seniorów.
Rekordy życiowe:
Wyniki | Data, miejsce | Zawody |
---|---|---|
10,3 s. | 26 lipca 1969, Kalisz | bieg na 100 m pomiar ręczny |
20,8 s. | 6 sierpnia 1968, Zakopane | bieg na 200 m pomiar ręczny |
45,8 s. | 13 czerwca 1970, Sofia | bieg na 400 m pomiar ręczny |
Wywiad
dziennikpolski24.pl
Jan Balachowski biegał szybciej od dzisiejszych polskich zawodników Fot. Wacław Klag
Rozmowa z JANEM BALACHOWSKIM, 8-krotnym medalistą halowych mistrzostw Europy w lekkoatletyce
- Na pewno i z pewnym żalem. Za moich czasów (lata 60.i 70.) halowych mistrzostw świata nie było, powstały później. Do startów wykorzystywaliśmy natomiast corocznie mistrzostwa kontynentu. Za zadumą spoglądałem na grupę starszych 35-40-letnich zawodników w Stambule, jak 40-letnia triumfatorka trójskoku Yamile Aldama z Wielkiej Brytanii. Teraz granice uprawiania sportu się przesunęły, ja kończyłem karierę, mając 26 lat.
- Niemniej wykorzystał Pan czas dobrze, zostając halowym mistrzem Europy na 400 metrów i czterokrotnie w sztafecie 4x400 metrów. Mówiono o Panu, że lubi biegać w hali!
- Jak i w sztafecie. Bieganie w hali jest specyficzne, to było po drewnianej bieżni, ostre wiraże, krótkie okrążenia, w Belgradzie obwód miał tylko 162 metry. Pewne wskazówki czerpałem od Andrzeja Badeńskiego, który pierwszy z nas wyjeżdżał na sezon indoor do USA. Wtedy nie było dobrych warunków do przygotowań w zimie, brakowało w Polsce hal, Spała jeszcze nie dysponowała krytym obiektem. Z Henrykiem Szordykowskim biegaliśmy zimą wieczorami na deptaku wzdłuż Błoń. Aby jakoś poćwiczyć bieganie w hali, udawaliśmy się do szkoły w Bronowicach. Miała korytarz długi na 80 metrów. Wieczorem, jak wszyscy poszli, rozkładaliśmy na podłodze chodnik z gumy, takiej stosowanej na taśmociągach, co się udało Cracovii sprowadzić z kopalni w Jaworznie. Samo układanie tej gumy w szkole było wysiłkiem. Mimo trudności biegaliśmy, a było to 40 lat temu, szybciej niż dzisiejsi specjaliści 400 metrów w kraju. A przecież nie mieliśmy takiej odnowy, diety, opieki lekarskiej, jakie są teraz.
- W Stambule zwycięzca każdej konkurencji inkasował 40 tysięcy dolarów, a Pan za wygraną w Belgradzie w 1969 roku?
- Nic, podobnie kiedy wygrywaliśmy sztafetę w innych mistrzostwach Europy. PZLA przyznał nam odznaczenia sportowe i premie w złotówkach w wysokości dwóch pensji krajowych. O nagrodach w dolarach, które miały wtedy prawdziwą siłę przebicia, można tylko było pomarzyć.
- Po dobrym biegu w eliminacjach liczyliśmy, że Pana następcy w sztafecie 4x400 m etrówwywalczą w Stambule medal!
- Inaczej ustawiłbym sztafetę. Jakub Krzewina z AZS AWF Kraków, obecnie nasz najszybszy zawodnik, słusznie zaczynał, ale doświadczonego Marcina Marciniszyna przesunąłbym z drugiej na ostatnią zmianę. Tymczasem bieg kończył debiutant Łukasz Krawczuk, który upuścił pałeczkę.
- Z winy rywala?
- Nie sądzę. Polak szeroko trzymał ramiona, zderzył się z Rosjaninem Frołowem. Zapomniał, że głównym obowiązkiem zawodnika w sztafecie jest mocne trzymanie pałeczki. Skoro mu się wymknęła, to może powinien wcześniej poprosić tyczkarki o talk i natrzeć rękę! Żartuję, ale tak poważnie - widzę tu brak doświadczenia. Szkoda tylko szansy, bo nie prędko może się powtórzyć. Nawet gdy do kadry wrócą nasi doświadczeni 400-metrowcy, to na igrzyskach w Londynie ciężko będzie Polakom wejść do finału, nie mówiąc o medalu.
- Jak Pan biegał, zdarzały się Polakom takie przygody z pałeczką?
- Nigdy, a startowałem w sztafecie ponad 100 razy. Nikt z nas nie upuścił pałeczki, nie przekraczaliśmy strefy zmian, nie byliśmy zdyskwalifikowani.
- W Krakowie w ostatniej dekadzie kolejno pojawiają się talent na 400 metrów: Piotr Klimczak, Jan Ciepiela, Jakub Krzewina...
- To dzięki dobrej pracy trenera Lecha Salamonowicza i zapobiegliwości działaczy AZS AWF Kraków, że ściągnęli tu Krzewinę. Szkoda, że tylko jeden przedstawiciel podwawelskiego grodu startował w Stambule. Przydałby się taki występ dla nauki utalentowanej biegaczce 1500 metrów Katarzynie Broniatowskiej, wychowance trenera Romana Kołodzieja. Niepokoję się kontuzjami Janka Ciepieli, jak długo jeszcze będą go prześladować?
- Jeden medal Polski w Stambule cieszy?
- Nie. Dziwię się, że żaden z 800-metrowców nie stanął na podium. Można się zastawiać nad taktyką Adam Kszczota w finale. Natomiast chwała Tomkowi Majewskiemu za brąz, poziom konkursu pchnięcia kulą był wysoki, on dwa razy pobił rekord Polski.
- Za dwa lata gospodarzem halowych MŚ będzie Sopot!
- I bardzo dobrze. Katowice w 1975 roku organizowały w "Spodku" mistrzostwa Europy. Uważam, że czas na Kraków, który buduje halę w Czyżynach. Można wystąpić o lekkoatletyczne mistrzostwa kontynentu w tym obiekcie w 2017 lub 2019 roku.Źródło: dziennikpolski24.pl 13 marca 2012 [1]