Tadeusz Parpan: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 57: | Linia 57: | ||
Rozegrał w Cracovii '''57''' meczów w [[1L|I lidze]] (13 bramek). | Rozegrał w Cracovii '''57''' meczów w [[1L|I lidze]] (13 bramek). | ||
Pochowany na cmentarzu Rakowickim Kwatera: 33A Rząd: płn Miejsce: 13. | |||
Linia 160: | Linia 162: | ||
[[Kategoria:Trenerzy piłki nożnej|Parpan, Tadeusz]] | [[Kategoria:Trenerzy piłki nożnej|Parpan, Tadeusz]] | ||
[[Kategoria:Piłkarze|Parpan, Tadeusz]] [[Kategoria:Wielcy ludzie Cracovii|Parpan, Tadeusz]] | [[Kategoria:Piłkarze|Parpan, Tadeusz]] | ||
[[Kategoria:Wielcy ludzie Cracovii|Parpan, Tadeusz]] | |||
[[en:Tadeusz Parpan]] | [[en:Tadeusz Parpan]] | ||
[[Kategoria:Pochowani na Cmentarzu Rakowickim|Parpan, Tadeusz]] |
Wersja z 08:37, 26 lut 2023
Tadeusz Parpan | |||
Informacje ogólne | |||
---|---|---|---|
Imię i nazwisko | Tadeusz Piotr Parpan | ||
Urodzony | 16 listopada 1919, Kraków, Polska | ||
Zmarły | 21 kwietnia 1990, Kraków | ||
Pozycja | środkowy pomocnik | ||
Wzrost | 186 cm | ||
Waga | 78 kg | ||
Wychowanek | Łagiewianka Kraków | ||
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii | |||
Sezon | Rozgrywki - występy (gole) | ||
1945 1946 1947 1948 1949 1950 |
MP - 18 (2) 1L - 21 (8) 1L - 19 (2) 1L - 17 (3) | ||
↑ 1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze | |||
Kluby | |||
Lata | Klub | Występy (gole) | |
1934-1939 1945-1950 1950 1951-1952 1952-1955 |
Łagiewianka Kraków Cracovia Legia Warszawa Garbarnia Kraków Start-Oldboye |
? | |
↑ liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju | |||
Reprezentacja narodowa | |||
1947-1950 | Polska | 20 (1) | |
Kariera trenerska | |||
Lata | Klub | ||
1954 | Cracovia | ||
j - jesień, w - wiosna |
Mistrz Polski 1948 |
Wicemistrz Polski 1949 |
Tadeusz Parpan Piłkarz, absolwent Politechniki Krakowskiej, inż. mechanik,.pracownik dydaktyczny PK.
Brat Leopold grał w Garbarnii.
Poczas okupacji działał w AK pseudonim Moreto.
Stadion Łagiewianki nazwano jego imieniem.
Rozegrał w Cracovii 57 meczów w I lidze (13 bramek).
Pochowany na cmentarzu Rakowickim Kwatera: 33A Rząd: płn Miejsce: 13.
(tekst archiwalny)
Nasza piłkarska jedenastka zawsze słynęła z doskonałych formacji obronnych i świetnych pomocników. Jeden z najbardziej newralogicznych punktów - środkowy pomocnik punktów - środkowy pomocnik w dawnej "szkole krakowskiej", obsadzany był od lat zawodnikiem o wszechstronnych kwalifikacjach, z których na plan pierwszy wysuwała się nieustępliwość w walce o piłkę, technika i umiejętność budowania akcji ofensywnych. Po dr. Cikowskim tę odpowiedzialną pozycje przejął Chruściński, po nim, już do 1939 r. Grünberg. Zmiana systemu gry po wojnie, przejście na system "WM", wzmocniło jeszcze bardziej odpowiedzialną rolę teraz już nie środkowego pomocnika - ale środkowego obrońcy, tzw. "stopera". Idealnym piłkarzem w naszej drużynie na tej eksponowanej pozycji okazał się Tadeusz Parpan. To była pozycja jakby stworzona dla niego. Wysoki (186 cm), o wadze przeszło 80 kg, o oswabadzającym wykopie z obu nóg, świetny w pojedynkach główkowych stanowił pan Tadeusz przez prawie 10 lat zaporę nie do przebycia w defensywnych liniach "biało-czerwonych". Te same walory wykazywał w reprezentacyjnej jedenastce Polski, której barw bronił od pierwszego oficjalnego spotkania z Norwegią w r. 1947 aż 20 razy. Już po czwartym meczu w koszulce z Białym Orłem otrzymał zaszczytną funkcje kapitana reprezentacyji, pełniąc ją do końca swojej reprezentacyjnej kariery. Wcześniej nim zadebiutował w reprezentacji Polski, bo już w r. 1946 występował w nieoficjalnej reprezentacji na tournée po Francji i Szkocji, gdzie stanowił prawdziwą rewelację dla tamtejszych "speców" piłkarskich. Znalazł się na liście kandydatów do reprezentacji Europy na mecz z Wielką Brytanią. Ale nim doszedł do tych wszystkich pięknych osiągnięć, od początku jego kariery minęło parę lat.
- Jak każdy młody chłopiec, podziwiając na boisku słynnych krakowskich piłkarzy, marzyłem o grze w ligowej jedenastce. Ale od marzeń do ich realizacji droga daleka. Wiedziałem, że tylko uporczywą pracą, eliminowaniem własnych błędów, mogę dojść do wyznaczonego celu. Już w macierzystej Łagiewiance, gdzie wraz z mym bratem Poldkiem, późniejszym skrzydłowym Garbarni, stawiałem pierwsze kroki piłkarskie, starałem się wypaść jak najlepiej. Jeszcze większą wagę do pracy nad sobą przywiązywałem w drużynie, w której gra była dla mnie od dawna szczytem marzeń - w Cracovii. Trafiłem do niej w r. 1940 dzięki inż. Wilkowi i p. Książkowi. Życzliwa atmosfera klubowa już wtedy, w trudnym okresie okupacyjnym jeszcze bardziej scementowała nasz zespół, kontynuujący po wojnie chlubne tradycje biało-czerwonych - mówi Tadeusz Parpan.
Szczytowa forma naszego "wielkoluda" przypada na lata 1945-1950. To lata wielkich sukcesów piłkarskich Cracovii, ukoronowane mistrzostwem w r. 1948. Wtedy nasza świetna defensywa z Rybickim w bramce, nieodżałowanym, najlepszym chyba zawodnikiem Polski na tej pozycji w historii polskiego footballu Gędłkiem, Parpanem, Glimasem w obronie i braćmi Jabłońskimi w pomocy nie miała równej sobie w Polsce. Wszyscy ci zawodnicy wielokrotnie występowali w reprezentacji Polski.
W parze z prawdziwą sławą sportową zawsze idzie skromność. Jeszcze dziś Tadeusz Parpan, pracownik krakowskiej Politechniki, wspominając lata swej świetności nie wiele mówi o sobie. Podkreśla natomiast walory niemniej słynnych swoich kolegów, ich ambitną postawę w każdym meczu, mówi o ofiarnych działaczach klubowych z prezesem Żurem na czele. Do dziś inż. Parpan zawsze spieszy swojemu klubowi z pomocą. Objął z zapałem funkcje kierownika sekcji piłki nożnej w latach 1962/63, a obecnie swoim następcom zawsze służy pomocą i długoletnim, piłkarskim doświadczeniem nabytym w "pasiastej" koszulce Cracovii i w koszulce z Białym Orłem na piersi.
Piłkarz
Moje”…..
„wpatrzony jestem, w kochane oczy twoje...”
Takie oto, słowa melodyjnego tanga usłyszałem, gdy zatrzymałem się przed otwartymi drzwiami małego warsztaciku mistrza tokarskiego i mechanika precyzyjnego. — reprezentanta Polski, Tadeusza Parpana.
— O kim to pan śpiewa tak ładnie — panie Tadeuszu?
— No, o kim mógł bym śpiewać, jak nie o mej żoneczce! — odpowiada uśmiechnięty, stojący przy tokarni w rozpiętej koszuli, środkowy pomocnik Cracovii.
— Tylko o żonie śpiewam! Żonaty jestem, mam śliczną córeczkę, tycie mnie cieszy, dzięki Bogu pracę mam — to i dlaczegóż mam się smucić.
— A grunt, to zdrowie, — nie uważa pan — z uśmiechem dodaje Parpan.
— Naturalnie, ma pan rację! Grunt to zdrowie i dobre samopoczucie.
— Ale, panie Tadziu — może by pan coś o sobie powiedział? Czytelnicy „Piłkarza'’ i zwolennicy Pana interesują się również prywatnym życiem pańskim. Co pan robi, jak dawno pan żonaty, ile lat ma córeczka. — w ogóle wszystko o panu chcą wiedzieć!
— Nic tam znowu specjalnego; jestem jak pan widzi — tokarzem-mechanikiem. mam maleńki warsztacik, pracuję sam, zarabiam na utrzymanie mej żony i córeczki Polusi, która już chodzi do 1-szej klasy, — ot i żyję. Grywam w piłkę nożną z zamiłowaniem i staram się grać zawsze jak najlepiej. Cieszy mnie gra zespołowa, kiedy na sukces składa się wysiłek wielu jednostek. Gra, to wałka, — a walka to życie. Życie nie jest takie łatwe, juk mi się to w latach dzieciństwa zdawało...
...Tak, życie nie jest łatwe — dodaje po chwili nasz płowowłosy olbrzym — ale, byle tak było dalej! Wszystko będzie dobrze! — Byleśmy następne mecze wygrali...
— Ależ panie Tadziu, co pana tak to martwi. Nawet tu w warsztacie pan o tym myśli — uśmiecham się.
— No wie pan, — człowieka cieszy każdy sukces. Zawsze to dwa punkty dla drużyny...
(No i rób tu człowieku co z takim. Ja do niego po co innego, a on tylko o drużynie i o meczu).
Spoglądam wokół i widzę na ścianach porozlepiane fotografie i wycinki z gazet, ilustracje, zdjęcia...
Wiszą karykatury Gracza, Szeligi, Nowaka z Garbarni, Jabłońskiego no i naturalnie — Parpana. Obok fotografie Barbary Ann Scott, Walosiewiczówny, Wajsówny, Bicana, zdjęcia Kamroterny Norkoeping itd.
— Powiedz że pan, panie Tadziu, ile razy grał pan w reprezentacji Polski, ile Krakowa, w drużynie — zapytuję po chwili
— Wszystkie oficjalne mecze po wojnie, a więc 9 razy grałem w reprezentacji, prócz tego nieoficjalne mecze w Związkach Zawodowych. W reprezentacji Krakowa ponad 20 razy, a w l-szej drużynie Cracovii, mam już 135 meczów.
— No, to nie wiele, to pogra pan jeszcze długo. Ileż też pan ma lat?
— Mam dopiero 27 lat, mogę jeszcze „parę" meczów zagrać, — nie? — uśmiecha się mój mistrz.
— A jakież pan ma pragnienie na przyszłość, jakie marzenia? — pytam, notując skrzętnie wszystkie odpowiedzi Parpana.
— Hm, Boże! — marzeniem moim jest mieć nowoczesna tokarnię, abym mógł pracować wydatniej, lepiej, szybciej ... no i — chciałbym zagrać na Olimpiadzie w Londynie..!
— A po tym — po tym ...dostanę prawdopodobnie legitymację dożywotniego wolnego wstępu na wszystkie boiska w Polsce. To będzie wówczas. kiedy już wszyscy o mnie za¬pomną, tak jak o panu!
Parpan o Cracovii
Gazeta Krakowska
W okresie szkoły podstawowej niczym nie różniłem się od mych rówieśników. Przeżywałem jak wszyscy moi koledzy te same marzenia o wielkiej sportowej przygodzie, troski i radości w codziennych wielkich naszych meczach pił- karskich rozgrywanych w tym okresie "szmacianką” lub piłką tenisową z lokalnymi rywala¬mi z innych szkolnych klas, bądź z partnerami z sąsiednich ulic. Marzenia sportowe powtarzały się systematycznie gdy po kilkugodzinnym uganianiu za piłką kładłem się spać. Rano trzeba było odrabiać szkolne zaległości z po¬przedniego dnia. Na szczęście wśród surowych lecz i sprawiedliwych profesorów było wielu szczerych oddanych idei sportu wychowawców, a wśród nich mój profesor Tymczak. Dlatego wiele trudnych lekcji przebiegało w atmosferze zrozumienia i pomocy ze strony pedagogów. I tak dzień po dniu upływał młodzieńczy czas.
Potem zaczęły się wielkie mecze prawdziwą piłką nożną, kosztowała ona pamiętam 12 zł i przechowywana była przez drużynę jak prawdziwy skarb. Nasza szkoła dysponowała jak się później okazało świetnym materiałem piłkarskim. Grał w naszej drużynie późniejszy reprezentant Polski Edward Jabłoński, dobry piłkarz Bartyzel a także świetny bram¬karz występujący później w Makkabi Pemper. W codziennych meczach wzrastały nasze piłkarskie umiejętności. Teorii uczyliśmy się sami, pod dając piłkarzy na boiskach Cracovii, Wisły i Garbarni. Tam właśnie śledziliśmy grę takich na owe czasy sław jak: Kałuża, Chruściński, Synowiec, Sperling z Cracovii, Rayman, Koźmin, Balcer, bracia Kotlarczykowie z Wisły, czy Smoczyk, Pazurck, Riesner z Garbarni. Nasze spotkania wyróżniała dyskusja, rozważania pomeczowe, odtwarzaliśmy wówczas fragmenty oglądanego meczu, spotkania oglądaliśmy zazwyczaj przez szparę w płocie, bądź z najbliższych drzew. Czasem na 10 lub 15 min. przed końcem meczu wbiegaliśmy przez i otwarte bramy boisk aby podziwiać końcowe minuty spotkania. i możliwie w najkrótszym czasie znaleźć się obok szatni, aby podziwiać ulubieńców.
Mija szybko czas i wreszcie sunąłem u wrót piłkarskiej kariery. Rozpocząłem ją niezbyt śmiało, najpierw w szeregach Łagiewianki gdzie mimo koszmaru okupacji nie rozstałem się z mym sportem, który pochłonął mnie bez reszty. Duża w tym zasługa od¬danych działaczy tego trudnego okresu Jak: Wilk, Wódka, Książek, Malczyk, St. Wójcik, Wiatr, Kussek, i wielu innych, którzy mimo hitlerowskiego terroru swą odważną działalnością zachęcali młodzież do uprawiania sportu przede wszystkim dla zdrowia.
Zobacz także
Stadion imienia Tadeusza Parpana
Imię Tadeusza Parpana nosi stadion jego macierzystej Łagiewianki (obecnie Armatura Kraków) mieszczący się w Krakowie przy ulicy Chmielnej 1. Na stadionie znajduje się obelisk z pamiątkowa tablicą ku czci piłkarza.
Poprzednik Marian Jabłoński |
Pierwszy Trener przez 63 dni
|
Następca Karol Żelazny |