Józef Kalita: Różnice pomiędzy wersjami
m |
|||
Linia 14: | Linia 14: | ||
{{stub}} | {{stub}} | ||
[[Kategoria: Prezesi|Kalita, Józef]] | |||
Wersja z 00:56, 31 sty 2007
Dr. Józef Kalita 1936-2002 (Teraz Pasy)
Powiedział ktoś, że wierność Cracovii jest najtrudniejszym, ale przez to najpiękniejszym uczuciem, na jakie może się zdobyć ktoś, kto mieszka pod Wawelem. Doktor Józef Kalita kochał swoje âPasy" ową trudną, krakowską, polską miłością: absolutną i bezkrytyczną, pełną goryczy, porażek, ale i nieustannej wiary w nadejście lepszych czasów.
Doktor Józef Kalita - długoletni członek zarządu, dwukrotny prezes naszego klubu był jednym z tych, którzy nigdy, nawet w najgorszych chwilach nie tracą wiary w nadejście nowych wielkich dni âwielkiej Cracovii". Józek wierzył - i robił wszystko, absolutnie wszystko co mógł dla marzeń tych urzeczywistnienia.
Kosztem ogromnych wyrzeczeń poświęcał klubowi wszystkie wolne godziny; kursował nieustannie między ulicami Kałuży i Kopernika, między KOZPN-em a siedzibą władz miejskich, walcząc o interes CRACOVII, dobre imię Cracovii, przyszłość Cracovii. Był wielkiej klasy, oddanym bez reszty sportowi działaczem, był znakomitym, zawsze gotowym służyć radą i pomocą lekarzem, był wreszcie zwyczajnie, po ludzku, serdecznym, dobrym człowiekiem. Jak bardzo dobrym - przekonywały się setki razy zawodniczki i zawodnicy, przychodzący do niego ze swymi kłopotami życiowymi. A on cieszył się jak dziecko, gdy przy jego pomocy w klinice na Kopernika przychodził na świat mały âpasiak". l to były jego największe radości. Największe - bo łączące w jedno dobro człowieka i dobro ukochanego klubu.
Był jednym z ostatnich romantyków miasta. Jednym z ostatnich romantyków krakowskiego sportu i krakowskich ogromnych Błoń. Może dlatego było mu nieraz tak ciężko zrozumieć, przeboleć i obudzić w sobie nową energię, nowe nadzieje. Ale - jak twierdził - taka już jest od z górą pół wieku garbata dola wszystkich, którzy jak on mają duszę w biało - czerwone pasy.
Wierzę Józku, że nadal będziesz z nami, na Kałuży, w chwilach dobrych i złych. Ale że dzięki owocującym teraz efektom twojej wieloletniej, ciężkiej pracy - tych dobrych chwil będzie więcej, a złych mniej. Że będziesz nam towarzyszył w czasie bliskich już obchodów stulecia "Pasów". l gdzieś tam, z nieba nad Krakowem zobaczysz wtedy swój klub, swoją Cracovię, ukochane przez ciebie szczególnie sekcje piłki ręcznej i piłki nożnej znów wielkie nie tylko tradycją, ale i dniem dzisiejszym.
Jesteśmy Ci winni spełnienia Twoich marzeń. Jesteśmy Ci winni pamięć - szczerą i serdeczną, mocną i trwałą jak Twoje przywiązanie do biało-czerwonych barw i twoje zasługi dla najstarszego polskiego klubu.
- To jest zalążek artykułu. Jeśli możesz, rozbuduj go.