2022-12-29 Tauron Re-Plast Unia Oświęcim - Comarch Cracovia 4:1
|
etap Półfinał, Puchar Polski - hokej mężczyzn Oświęcim, Hala Lodowa MOSiR, czwartek, 29 grudnia 2022, 20:30
(2:0; 2:1; 0:0) |
|
Skład: Lindskoug (Kowalówka) Pangiełow-Jułdaszew Jākobsons Denyskin Cichy Da Costa Diukow Jerofejevs Padakin Dziubiński Ahopelto Bezuška Noworyta P. Sołtys Krzemień S. Kowalówka Paszek Noworyta M. Dudkiewicz Wanat Prusak |
|
Skład: Stojanovič (Zabolotny) Kinnunen Krejčí Kasperlík Rác Sawicki Šaur Gula Wronka Ježek D. Kapica Husák Graborenko Němec Račuk Tomi Dziurdzia Bdžoch Brynkus Arrak Michalski |
Zapowiedź meczu
cracovia-hokej.pl
W pierwszym meczu, rozgrywanym w środę, GKS Tychy pokonał GKS Katowice 2:0 i zapewnił sobie miejsce w meczu finałowym. Już dziś o godz. 20:30 dojdzie do 2. półfinału, a zarazem Derbów Małopolski. Będzie to więc pierwsza edycja krajowego Pucharu, rozgrywana w formule trzydniowej. Re-Plast Unia Oświęcim to aktualny wicelider tabeli, który do prowadzącej Comarch Cracovii traci zaledwie jeden punkt. Należy jednak dodać, że biało-niebiescy mają o jedno spotkanie rozegrane mniej.
W obecnym sezonie Lodowisko w Oświęcimiu nie było zbyt gościnne dla naszej drużyny. W pierwszym meczu, rozgrywanym 23 września, gospodarze zwyciężyli 5:2 i dopisali do swego konta trzy punkty. Nieco dwa miesiące później pod koniec listopada, ponownie lepsi okazali się hokeiści z grodu Kopernika. To spotkanie z pewnością przejdzie do historii rozgrywek – dziura w lodzie, ponad czterdziestominutowa przerwa tym spowodowana i sześć straconych goli w drugiej odsłonie oraz porażka naszej drużyny 4:7 są najlepszym podsumowaniem tego co działo się w Oświęcimiu. Na pocieszenie wypada jednak wspomnieć, że jedyne do tej pory starcie małopolskich drużyn na Lodowisku przy Siedleckiego 7 zakończyło się zwycięstwem 12-krotnych mistrzów Polski 5:2.
Przyjrzyjmy się jeszcze statystykom indywidualnym graczy. W naszej drużynie prym wiedzie Patryk Wronka, który z dorobkiem 9 goli i 24 asyst zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej ligi. Nieco niżej, bo odpowiednio na piątej i siódmej pozycji uplasowali się Radosław Sawicki oraz Roman Rác. Obaj uzbierali po 29 oczek. W drużynie Unii najlepiej punktującym graczem jest z kolei kapitan Krystian Dziubiński, który obecnie znajduje się na trzecim miejscu w klasyfikacji. Popularny „Dziubek” strzelił 18 goli i zaliczył 14 kluczowych podań..
W Pucharze Polski obowiązują takie same zasady jak w lidze – w przypadku braku rozstrzygnięcia w regulaminowym czasie gry, następuje pięciominutowa dogrywka po trzech zawodników z pola. Następnie czeka nas turniej najazdów – najpierw pięć serii, a później zasada „złotej śmierci”. Zwycięzca zagra w wielkim finale, który zaplanowano na piątek 30 grudnia o godz. 20:30.
Areną dzisiejszych zmagań będzie Hala Lodowa „MOSiR’ przy ul. Chemików 4 w Oświęcimiu. Mecz poprowadzą sędziowie Tomasz Radzik i Bartosz Kaczmarek, a na liniach pomagać im będą Andrzej Nenko oraz Mateusz Kucharewicz. Transmisję przeprowadzi stacja w swoich serwisach stacja TVP Sport.
gazetakrakowska.pl
Krakowianie trzy razy sięgali po Puchar Polski. W Oświęcimiu mają o jedno trofeum mniej. Przy Chemików na puchar czekają już 20 lat. Terminarz pucharowy jest tak ułożony, że ekipom z Małopolski trudniej będzie sięgnąć po trofeum niż tym ze Śląska. Powód? Regulamin, który nie daje równych szans wszystkim uczestnikom.
- W poprzednich edycjach półfinały były rozgrywane w jednym dniu, a finał drugiego dnia. Teraz, kiedy rywalizację rozłożono na trzy dni, zwycięzca pierwszego półfinału będzie miał dwa dni na regenerację sił przed decydującym starciem natomiast zwycięzca małopolskiego półfinału, niespełna dobę. Wypada zapytać, gdzie są zasady fair-play – analizuje Rudolf Rohaczek, trener Comarch Cracovii. - To jest turniej nierównych szans. Zakładając, że półfinał małopolski zakończy się dogrywką, bądź karnymi, moi zawodnicy, w przypadku zwycięstwa, będą w łóżkach grubo po drugiej nad ranem. Jeśli wygrają oświęcimianie, może nieco ponad godzinę wcześniej, a już następnego dnia przyjdzie im walczyć o główne trofeum. Czy ktoś o tym pomyślał?
Krakowianie mają trochę drobnych urazów, ale ich szkoleniowiec jest dobrej myśli, że wszyscy zdążą się wykurować. Jeśli wszystko potoczy się po jego myśli, w kadrze może zabraknąć jednego zawodnika.
„Pasy”, choć są liderem ekstraklasy i w ostatniej kolejce przed Bożym Narodzeniem zdetronizowały oświęcimian, wcale nie czują się faworytem. Nie czują też kompleksów, że w lidze w Oświęcimiu przegrały dwukrotnie.
- Puchar to jeden mecz, więc liga nie ma z tym nic wspólnego – utrzymuje trener Rohaczek. - Nie powiem nic odkrywczego, że o wygranej zdecyduje dyspozycja bramkarza, czy umiejętność przetrzymania osłabienia, czy wykorzystania liczebnych przewag.
W poprzednim sezonie w konfrontacji przeciwko Unii, krakowian do sukcesu doprowadził Dmitrij Ismagiłow, zdobywca dwóch goli w meczu i decydującego karnego.
- Obecna kadra jest równie silna, jak przed rokiem, więc siłą musi być kolektyw. A może i znajdzie się inny „fajter”, czyli lider, potrafiący w trudnych chwilach wziąć na siebie odpowiedzialność za wynik – analizuje trener Rohaczek.
Czwarta z rzędu pucharowa przygoda oświęcimian
Dla oświęcimian jest to już czwarte z rzędu podejście do Pucharu Polski. W 2021 roku przegrali po karnych w półfinale rozegranym w Bytomiu właśnie z Cracovią (3:4). Wcześniej dwukrotnie przegrali finał z Jastrzębiem; najpierw w Tychach 0:2, potem w Katowicach-Janowie 2:3.
Do małopolskich derbów w półfinale Pucharu Polski dojdzie po raz trzeci w historii. Po raz pierwszy doszło także w Oświęcimiu, w 2010 roku. Wtedy oświęcimianie pokonali krakowian po dogrywce 3:2, a „złotego gola” zdobył Marcin Jaros.
- Nie rozpatrujemy półfinału przed własną publicznością jako rewanżu za porażkę sprzed roku w Bytomiu. Mamy kolejne „rozdanie” pucharowe i trzeba zrobić wszystko, żeby awansować do finału – analizuje Peter Bezuszka, słowacki defensor oświęcimian. - Ostanie treningi przed pucharem, w tym także w drugi dzień Bożego Narodzenia, poświęciliśmy pracy typowo pod Cracovię. Rywale zapewne pracowali podobnie.
Pytany o sukces Peter Bezuszka mówi wprost. - W poprzednich trzech pucharowych edycjach zabrakło nam sportowego szczęścia, bez którego w sporcie niewiele można zdziałać – tłumaczy sympatyczny Słowak. - Mam nadzieję, że tym razem będzie z nami. Musimy mu jednak umieć pomóc, wystrzegając się prostych błędów, jak to było w meczu przeciwko Tychom. Mam nadzieję, że swoje „trzy grosze” do łutu szczęścia dorzucą kibice. Oby ich gorący doping uskrzydlił nas w najważniejszych momentach. Krakowianie są liderem ekstraklasy i obrońcą trofeum, a podobno trudniej się go broni niż zdobywa.
W trakcie turnieju pucharowego nie będzie prowadzona sprzedaż biletów.Źródło: gazetakrakowska.pl 28 grudnia 2022 [2]
zklepy.pl
Krakowska metamorfoza
Droga Comarch Cracovii na pozycję lidera tabeli była długa i wyboista. Podopieczni Rudolfa Roháčka zasłużenie spędzili jednak święta, patrząc z góry na resztę ligowej stawki. Wszystko wskazuje na to, iż doświadczony szkoleniowiec znalazł wreszcie złoty środek, a także wyselekcjonował najbardziej wartościowych zawodników spośród jego szerokiej kadry.
– Tak; uważam, że wszystko fajnie się ze sobą poukładało. W mojej opinii jeszcze nie osiągnęliśmy stu procent naszego potencjału. Myślę, że z czasem będziemy stawać się jeszcze mocniejsi i mocniejsi! – po ostatnim triumfie nad GKS-em Katowice (2:6) powiedział nam Roman Rác.
Spory popłoch sieje formacja Damiana Kapicy i Patryka Wronki, wspierana przez Aleša Ježka. Nie zawodzi także tercet, który w przeszłości występował w JKH GKS-ie Jastrzębie, tworzony przez Ráca, Radosława Sawickiego i Martina Kasperlíka. Dodając do tego fakt, iż niedawno pozyskano Vojtěcha Tomiego oraz doliczając kilku innych ciekawych zawodników ofensywnych, stwierdzenie, iż każda z formacji może przesądzić o wyniku nie będzie utartym banałem.
Jak widać, krakowianie mają kim postraszyć w ataku. A jak wypada defensywa? Comarch Cracovia może pochwalić się bodaj najbardziej wyrównanym duetem bramkarzy w tym sezonie. Rok Stojanovič, gdy tylko ma swój dzień, potrafi zdziałać naprawdę wiele. W umiejętnościach nie ustępuje mu David Zabolotny, który – gdy otrzymuje swą szansę – nie zawodzi. Defensorzy także prezentują solidny poziom, a za swe ofensywne inklinacje na wyróżnienie zasługują Jiří Gula oraz Saku Kinnunen.
18 lat oczekiwania
Kibice TAURON Re-Plast Unii Oświęcim już od 18 lat nie zaznali smaku triumfu w krajowych rozgrywkach najwyższego szczebla. W ostatnich latach okazji do powiększenia zakurzenia klubowej gabloty było niemało, lecz na ostatniej prostej zawsze zabrakło czegoś do pełni szczęścia. Przerwanie rozgrywek w trakcie sezonu, porażka w finale, domowa klęska w Superpucharze Polski, przegrana w Pucharze Polski…
To każe zastanowić się nam, czy w biało-niebieskich tkwi gen zwycięstwa. Z całą starannością próbuje zaszczepić go Nik Zupančič. Północnoamerykański kierunek nie zdał testu nad Sołą, a oświęcimscy działacze powrócili do korzeni. Jak na razie, mogą być w pełni zadowoleni z nawiązania ponownej współpracy ze słoweńskim fachowcem.
Indywidualności? To nie w stylu „Zupy”. Podobnie jak Comarch Cracovia, w oświęcimskich barwach ciężko wyróżnić największą gwiazdę. Świetny sezon rozgrywa kapitan biało-niebieskich – Krystian Dziubiński. Poniżej pewnego poziomu nie schodzą weterani: Teddy Da Costa oraz Sebastian Kowalówka.
Nieco gorzej mają się kwestie defensywne Unii. Plany Linusa Lundina na wczesnym etapie sezonu szybko pokrzyżowała kontuzja, a jak na razie Kevin Lindskoug nie daje od siebie tyle, ile od niego oczekiwano. Wydaje się, że i porównując samych obrońców, lepiej „na papierze” wypadają „Pasy”. Ciekawie zapowiada się mecz z udziałem Romana Graborenki, który w miesiąc nie zdołał przekonać do siebie oświęcimian, a następnie został skaperowany przez Cracovię.
Zadecydują detale
Ostatnia sportowa forma w roli faworytów stawia ekipę z grodu Kraka. Wyrównany duet bramkarski, świetnie zestawione ofensywne „trójki”, a do tego solidniejsi obrońcy. Lider tabeli wyrasta na cichego faworyta całego turnieju.
„Pasy” będą musiały stawić jednak czoła wielu przeciwnościom. Nie zapominajmy także przebiegu ostatniego pojedynku ligowego, gdzie Unia była w stanie zaaplikować rywalom w drugiej tercji aż sześć goli. Dodając do tego atut własnej tafli oraz pucharowy niedosyt oświęcimian, czeka nas nie lada gratka.
Ekspercki głos
Patryk Paul, Konrad Noworyta (Cross-Check IHP):
Nie ulega wątpliwości, że to właśnie w tej parze wypatrywany jest tegoroczny zdobywca Pucharu Polski. Czy będzie to ubiegłoroczny tryumfator tych rozgrywek? Cracovia na ten moment może pochwalić się serią pięciu wygranych meczów. Natomiast w ostatnim bezpośrednim starciu tych dwóch ekip górą była drużyna z Oświęcimia.
Puchar Polski podobnie jak play-off rządzi się swoimi prawami. Dlatego próba przewidzenia wyniku tego spotkania na podstawie tabel czy protokołów może mieć podobną skuteczność, co rzut kostką. Zdecydowanym plusem na rzecz drużyny z miasta królów są ich bramkarze. David Zabolotny w ostatnich meczach bronił z niebywałą skutecznością, przez co uplasował się na szczycie klasyfikacji bramkarzy. Również Rok Stojanovič plasuje się wyżej od oświęcimskich golkiperów.
Nie da się jednak wygrać meczu bez strzelenia choćby jednej bramki. Za to w drużynie „Pasów” odpowiedzialni będą między innymi Patryk Wronka, Radosław Sawicki czy Roman Rác. Są to bardzo doświadczeni zawodnicy, którzy nie raz odmieniali losy spotkania na korzyść „Pasów”. Wobec chwiejnej formy oświęcimskiego bramkarza, „Pasom” pozostaje liczyć na drobne błędy w defensywie Unii, które mogą kosztować bramkę na wagę zwycięstwa.
Można by rzec, że oświęcimianie nie mają czego szukać w tej rywalizacji. Drużyna z Krakowa demoluje każdego kolejnego przeciwnika, który stanie na ich drodze i wiele osób wskazuje ją na faworyta turnieju. Nie zapominajmy jednak o trzech istotnych aspektach, które grają na korzyść biało-niebieski.
Pierwszy to oczywiście własne lodowisko. Oświęcimski klub otrzymał aż 2 000 biletów dla swoich kibiców i chyba nikt nie ma wątpliwości, że 29 grudnia Unię będzie wspierać komplet. Doping to często faktor, który decyduje o końcowym wyniku — zwłaszcza w meczach na styku. Gorąca atmosfera może ponieść gospodarzy i stłamsić przyjezdnych.
Druga kwestia to pozycja trenera. Czy ktoś odważy się powiedzieć, że Rudolf Roháček jest lepszym specjalistą od Nika Zupančiča? Słoweniec zdecydowanie przeważa nad swoim rywalem i chociaż to Czech dysponuje mocniejszą kadrą, to taktyką można zneutralizować wszystkie atuty, które w swoim arsenale posiadają zawodnicy z Krakowa. Roháček przyjeżdża do Oświęcimia z zespołem pełnym gwiazd, jednak czy w tym jednym meczu, będzie w stanie ich wykorzystać w taki sposób, by nie dać się przechytrzyć słoweńskiemu taktykowi?
Unia to monolit. Ciężko wskazać wyróżniające się postacie w drużynie z Oświęcimia. Każda piątka potrafi ciągnąć grę zespołu. Często o losach spotkania decydują zawodnicy z czwartej formacji. Trzeba przyznać, że w Unii brak gwiazd, które skupiają na sobie spojrzenia wszystkich. Nie można zapomnieć o żadnym z klocków w układance Zupančiča. Jeżeli zechcesz zneutralizować Krystiana Dziubińskiego, to ze smyczy zerwać może się Teddy Da Costa. Skupiając się na francuskim zawodniku, zza jego pleców wyjechać może ukraiński duet: Padakin–Denyskin. Czarną robotę wykonują Finowie, a jak strzelać bramki pamięta ciągle Sebastian Kowalówka. To już siedmiu zawodników ofensywnych, a w zespole jest przecież jeszcze Michael Cichy, który zawsze jest groźny, Łukasz Krzemień, Dariusz Wanat i inni. Zarząd klubu zbudował niezwykle wyrównaną formację ataku, która musi być nieustannie pilnowana.
Niestety, przy tych wszystkich plusach nie możemy zapomnieć o jednej rzeczy, o której wspomnieliśmy na początku. Wyrwa w oświęcimskiej skale to bramkarz. Kevin Lindskoug nie potrafi wejść w łyżwy Linusa Lundina i co chwile zawodzi swoją postawą. Wielu to właśnie w jego grze doszukiwała się powodu porażki w ostatnim meczu z GKS’em Tychy — ciężko się z tym nie zgodzić. Jeżeli Szwed utrzyma koncentrację przez cały mecz i nie przytrafi mu się żaden błąd, to finale powinni się zameldować gospodarze, jednak bez pewnego punktu za plecami, Unia nie ma czego szukać, a wtedy może się to skończyć kanonadą na korzyść „Pasów”.
Wiodące postaci:
Krystian Dziubiński
Kapitan biało-niebieskich w swym drugim sezonie nad Sołą w stu procentach potwierdza, iż zasługuje na literkę „C” na piersi. O ile w premierowej kampanii zdarzało mu się „znikać”, tak w tym sezonie to właśnie on nadaje ton ofensywnym poczynaniom Unii.
Dziubiński jest najlepszym strzelcem zespołu, a mając u boku tak ciężko pracujących zawodników jak Erik Ahopelto i Pawło Padakin, może się skupić na założeniach ofensywy.
Patryk Wronka
W szeregach krakowskiej drużyny ciężko wyróżnić jedną, czołową postać. W tym miejscu umieścimy jednak Patryka Wronkę, który stanowi świetne odzwierciedlenie drogi przebytej przez „Pasy”. Kiedy Cracovia grała poniżej oczekiwań, on także rozczarowywał. Kiedy jest zaś na szczycie tabeli – „Wrones” odgrywa pierwsze skrzypce.
Wszyscy kibice byli ciekawi, jak Wronka zostanie pogodzony na lodzie z Damianem Kapicą przez trenera Roháčka. Obydwaj mają przecież zbliżone do siebie profile: Wronka i Kapica to niekwestionowane gwiazdy ligi, nie udało im się jednak podbić zagranicy. Obydwaj opierają się także na technice i sprycie, aniżeli warunkach fizycznych. Kontrastem dla tej pary jest Aleš Ježek, a cały tercet może napędzić Kevinowi Lindskougowi i spółce mnóstwo strachu.
Statystyczne starcie:
Najlepiej punktujący zawodnik: Krystian Dziubiński (29P – 18G + 11A) – Patryk Wronka (32P – 9G + 23A).
Najlepszy strzelec: Krystian Dziubiński (18G) – Radosław Sawicki (13G).
Najlepszy asystent: Sebastian Kowalówka (18A) – Patryk Wronka (23A).
Najwięcej minut karnych: Andrij Denyskin (51 PIM) – Aleš Ježek (26 PIM).
Bramkarze:
Unia Oświęcim: Kevin Lindskoug (13M, 91,33%, 2,44 GAA), Robert Kowalówka (8M, 90,51%, 2,51 GAA).
Cracovia: Rok Stojanovič (22M, 92,34%, 2,34 GAA), David Zabolotny (9M, 94,54%, 1,67 GAA).
Mecze ligowe:
6. kolejka: TAURON Re-Plast Unia Oświęcim – Comarch Cracovia 5:2 (2:0, 1:1, 2:1). Bramki: Łukasz Krzemień (2), Pyłyp Panhełow-Jułdaszew, Michael Cichy, Pawło Padakin – Marek Račuk, Martin Kasperlík.
15. kolejka: Comarch Cracovia – TAURON Re-Plast Unia Oświęcim 5:2 (0:0, 3:2, 2:0). Bramki: Štěpán Csamangó, Damian Kapica, Erik Němec, Roman Rác, Martin Kasperlík – Teddy Da Costa, Krystian Dziubiński.
24. kolejka: TAURON Re-Plast Unia Oświęcim – Comarch Cracovia 7:4 (0:2, 6:0, 1:2). Bramki: Teddy Da Costa, Erik Ahopelto (2), Jan Sołtys, Andrij Denyskin (2), Adrian Prusak – Erik Němec, Saku Kinnunen, Sebastian Brynkus, Vojtěch Polák.Źródło: zklepy.pl 28 grudnia 2022 [3]
Opis meczu
gazetakrakowska.pl
W małopolskim półfinale hokejowego Pucharu Polski oświęcimianie, wicelider ekstraklasy, podejmował lidera. Jednak – jak podkreślał przed meczem trener „Pasów” Rudolf Rohaczek, liga nie ma żadnego przełożenia na puchary.
Krakowianie najpierw złapali karę, a już po jej zakończeniu, podanie przed bramkę dostał Pawło Padakin, który „przestrzelił” krakowskiego bramkarza.
„Pasy” mogły doprowadzić do remisu w 11 minucie; wtedy Vojtech Tomi z bliska spudłował.
Gospodarze turnieju pucharowego podwyższyli tuż przed pierwszą przerwą; Andriej Denyskin podjechał z krążkiem blisko bramki i szansy nie zmarnował.
W drugiej części, podczas gry w przewadze, Filipp Pangiełow-Judłaszew, wykorzystał zasłonięcie krakowskiego bramkarza i uderzył spod niebieskiej. Krążek odbił się jeszcze od Saku Kinnunea.
Krakowianie szubko odpowiedzieli golem; Vojtech Tomi dopadł bezpańskiego krążka i znalazł sposób na Kevina Lindskouga.
Potem oświęcimianie zmarnowali dwie liczebne przewagi. Przed drugą przerwą na lodzie „zaiskrzyło”. Najpierw karę zarobił Patryk Wronka, a Adrian Prusak, za atak głową, został odesłany do szatni.
Oba zespoły były zdekompletowane. Eryk Nemec dał sobie odebrać krążek we własnej tercji obronnej, a Pawło Padakin nie omieszkał skorzystać z prezentu.
Na początku trzeciej odsłony krakowianie przez 56 sekund grali w podwójnej przewadze. Nie potrafili w tym czasie zdobyć gola. Zgodnie z hokejową maksymą, kto marnuje podwójne przewagi, ten meczu nie wygrywa.
W ostatnich minutach miejscowi kibice fetowali awans swoich pupili do wielkiego pucharowego finału.
- Nie uważam się za bohatera zespołu, bo strzeliłem dwa gole. Liczy się kolektyw, a ja byłem jednym z jego ogniw. Powiem tak, że odkąd jestem przy hokeju, nie spotkałem tak żywiołowej i wspaniałej publiczności. To jej dedykuję swoje dwa gole
powiedział Pawło Padakin, napastnik oświęcimian.
- Dobrze, że kontrolowaliśmy cały mecz, z wyjątkiem początku drugiej tercji, kiedy graliśmy w podwójnym osłabieniu. Ważne, że przetrzymaliśmy ten trudny okres
powiedział Krzysztof Majkowski, II trener oświęcimian.
- To nie był nasz dzień. Zagraliśmy słabo i oświęcimianie zasłużenie awansowali do finału Pucharu Polskistwierdził krótko Rudolf Rohaczek, trener krakowian.
Źródło: gazetakrakowska.pl 29 grudnia 2022 [4]
Hokej.net
Podopieczni Nika Zupančiča okazali się lepsi od krakowian w każdym elemencie hokejowego rzemiosła. Skuteczniej i ofiarniej bronili, sprawniej przechodzili do ataku i kreowali sobie więcej okazji strzeleckich. Ich gra i waleczność mogła się podobać nawet najbardziej wymagającym kibicom. Co ciekawe, wszystkie bramki dla Unii zdobyli zawodnicy legitymujący się ukraińskim paszportem.
Znakomity początek
Wicemistrzowie Polski już po pierwszej odsłonie wypracowali sobie solidną zaliczkę. Oddali na krakowską bramkę 14 celnych uderzeń (przy zaledwie czterech krakowian) i dwukrotnie trafili do siatki. Wynik spotkania w 8. minucie otworzył Pawło Padakin, który wykorzystał dobre podanie Erika Ahopelto i strzałem z korytarza międzybulikowego zaskoczył Roka Stojanoviča. Dodajmy, że osiem sekund wcześniej ławkę kar opuścił Marek Račuk.
Później dobre okazje miał Krzysztof Dudkiewicz, który znalazł się w składzie w wyniku choroby Tommiego Laakso. Został ustawiony w czwartym ataku z Dariuszem Wanatem i Adrianem Prusakiem i nieźle wywiązywał się ze swoich obowiązków.
Tuż przed zakończeniem pierwszej odsłony na 2:0 podwyższył Andrij Denyskin, który przyjął krążek i po serii zwodów zaskoczył krakowskiego golkipera precyzyjnym uderzeniem w lewy róg bramki.
Na kilka ciepłych słów zasłużył też Kevin Lindskoug, który w pierwszej odsłonie obronił kąśliwe uderzenia Patryka Wronki, a później był pewnym punktem swojego zespołu. I nie raz ratował go przed stratą bramki.
Napór i nieporadność
Hokeiści Unii starali się iść za ciosem. Na początku drugiej odsłony wykorzystali okres gry w przewadze i strzelili trzeciego gola. Filipp Pangiełow-Jułdaszew z okolic linii niebieskiej pociągnął z nadgarstka, a guma odbiła się jeszcze od kija Saku Kinnunena i kompletnie zaskoczyła Stojanoviča, który mógł tylko wymownie pokręcić głową i wyciągnąć gumę z siatki.
Chwilę później słoweński golkiper popisał się fantastyczną interwencją, bo w sytuacji sam na sam zatrzymał szarżującego Jana Sołtysa. Popisał się przy tym znakomitą interwencją rakiem.
Niewykorzystana sytuacja - jak to często w hokeju bywa - szybko się zemściła. Nadzieję w serca krakowian wlał Vojtěch Tomi, który strzałem do niemal pustej bramki skutecznie wykończył dobrze rozegraną akcję. Później jednak jego koledzy mieli problem z forsowaniem zasieków obronnych gospodarzy, którzy bronili się w sposób skuteczny i niezwykle inteligentny.
Pieczęć Padakina
Z biegiem minut zawodnicy obu ekip coraz częściej zaczęli odwiedzać ławkę kar. Gdy Patryk Wronka nie zgadzał się z decyzją sędziów, którzy nałożyli na niego wykluczenie za faul na Dariuszu Wanacie, "zawrzało" pomiędzy Adrianem Prusakiem a Alešem Ježkiem. Skrzydłowy Unii dał się sprowokować i potraktował zawodnika “Pasów” w stylu Zinedine’a Zidane’a za co został odesłany przez sędziów do szatni.
Gdy oba zespoły grały w czteroosobowych zestawieniach na listę strzelców wpisał się bardzo aktywny w tym spotkaniu Pawło Padakin. Ukraiński skrzydłowy sprytnie odebrał gumę Erikowi Němcowi i posłał ją w samo okienko. To trafienie definitywnie przesądziło o losach spotkania. Krakowianie nie zdołali się już po nim podnieść, choć przez 56 sekund grali w podwójnej przewadze.
Tym samym biało-niebiescy zrewanżowali się ekipie spod Wawelu za porażkę z zeszłego roku. W piątek o 20:30 powalczą o trzeci triumf w rozgrywkach Pucharu Polski, a ich rywalem będzie GKS Tychy.Źródło: Hokej.net 29 grudnia 2022 [5]
Wypowiedzi po meczu
Kinnunen:
Wygrał zdecydowanie lepszy zespół
Comarch Cracovia uległa w półfinale Pucharu Polski zespołowi TAURON Re-Plast Unii Oświęcim 1:4. Razem z nami to spotkanie podsumował Saku Kinnunen, 27-letni obrońca zespołu ze stolicy Małopolski.
– Uważam, że w dzisiejszym meczu zwyciężył lepszy zespół. Złapaliśmy wiele kar, które Unia potrafiła świetnie wykorzystać. Byliśmy dzisiaj bardzo wolni i nie graliśmy mądrze, to były główne czynniki porażki – analizował na gorąco fiński defensor Cracovii
Krakowianie już po pierwszej tercji tracili dwie bramki do rywali, przez co ciężko im było gonić wynik i postarać się o korzystny wynik w spotkaniu półfinałowym.
– Ciężko myśleć o zwycięstwie, kiedy musisz się cały czas bronić i większość czasu grasz w liczebnym deficycie, do tego z trzema bramkami straty do rywali. Nie byliśmy nawet blisko, żeby złapać "momentum" do dogonienia Unii – przyznał 27-letni hokeista
W kolejnych tercjach Unia kontrolowała przebieg gry i nie dopuściła Cracovii do wielu groźnych sytuacji. Zespół z Krakowa stać było tylko na odpowiedź w postaci bramki Vojtěcha Tomiego w 25. minucie spotkania.
– Muszę przyznać, że atmosfera na tym spotkaniu była szalona. Zawsze, kiedy tu gram kibice dopingują, ale teraz na Pucharze Polski to było coś specjalnego, szkoda, że bez happy-endu dla nas – zakończył defensor krakowskiej drużyny
Comarch Cracovia przegrała pucharowy półfinałowy bój i skupia się teraz na powrocie do ligowej rzeczywistości. W pierwszym meczu w nowym roku staną przed szansą rewanżu za tę porażkę i na własnym podejmą ponownie zespół TAURON Re-Plast Unii Oświęcim (18:30).
Źródło: 30.12.2022 Hokej.net [6]