2020-11-13 Re-Plast Unia Oświęcim - Comarch Cracovia 4:5
|
16 kolejka, 2 runda, etap I, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Oświęcim, piątek, 13 listopada 2020, 18:00
(1:3; 2:0; 1:2) |
|
Skład: Saunders Zaťko Pretnar Helenius Kalan Koblar Glenn Luža Sherbatov Da Costa Przygodzki Raitanen Wanacki Garszyn Trandin Oriechin M. Noworyta Noworyta Piotrowicz Krzemień Kowalówka |
|
Skład: Petrásek Gula Šaur Tiala Němec Kapica Ježek Dudaš Franek Kamiński Nejezchleb Doherty Gutwald Brynkus Widmar Drzewiecki Musioł Szurowski Dziurdzia Augustyniak Bezwiński |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Po przerwie dla reprezentacji Polski hokeiści wrócili do zmagań o ligowe punkty. W derbach Małopolski, rozegranych w Oświęcimiu, miejscowy Re-Plast Unia zmierzył się z Comarch Cracovią. Dla oświęcimian był to ważny mecz w kontekście walki o półfinał Pucharu Polski. Drużyna ze stolicy Małopolski pucharową szansę już straciła, ale walczy o poprawę miejsca w tabeli. Przypomnijmy, że po zakończeniu drugiej rundy fazy zasadniczej pierwsza czwórka uzyska prawo gry w półfinale Pucharu Polski z klucza; 1-4 i 2-3. Gospodarzami półfinałów będą zespoły z wyższych miejsc w tabeli.
Oświęcimianie przystąpili do derbowej potyczki wreszcie w komplecie, bo do pełni sił wrócili wszyscy kontuzjowani gracze, ale i z ultimatum postawionym przez zarząd, zgodnie z którym, w ostatnich trzech meczach mają zdobyć pełne pule, bo to pozwoli im na pucharową przygodę bez oglądania się na innych.
Najwyraźniej postawienie zespołu „pod ścianą” nie wyszło miejscowym na dobre. Prowadzenie gościom dał Damian Kapica, który zachował najwięcej sprytu w zamieszaniu przed bramką Clarke’a Saundersa. Później Kapica trafił w słupek, ale skuteczną dobitką popisał się Erik Nemec.
Po szybkiej wymianie krążka pomiędzy Gregorem Koblarem i Luką Kalanem kontaktowego gola zdobył Jere Helenius. Jednak oświęcimianie 15 sekundach znowu zostali przyciśnięci do lodu, bo Taavi Tiala zmienił lot krążka uderzonego przez Jakuba Saura, więc Saunders nie miał szans na skuteczną interwencję. Gdyby jeszcze Tomasowi Frankowi udało się wykorzystać karnego (17 min), goście pewnie całkowicie opanowaliby sytuację.
Tymczasem w drugiej części miejscowi odrobili straty. Jere Helenius zaskoczył Michaela Petraska strzałem z okolicy bulika, a kiedy 150 s później Patryk Noworyta poprawił strzał Sebastiana Kowalówki, mecz zaczął się od nowa.
Tuż przed drugą przerwą krakowianie dostali drugiego w tym meczu karnego, ale tym razem na gola nie potrafił go zamienić Erik Nemec.
W ostatniej odsłonie trwała walka o zadanie zwycięskiego ciosu. Oświęcimianie mieli ku temu doskonałą okazję, grając przez 85 s w podwójnej przewadze (kary Franka i Taylora). Jednak krakowianie po petrzymaniu trudnego okresu wyszli na prowadzenie. Jednak kolejne wykluczenie pozwoliło wicemistrzom Polski na wyrównanie stanu rywalizacji.
W końcówce oświęcimianie zamiast myśleć o zadaniu decydującego ciosu, złapali dwie kary. Przetrzymali osłabienia, ale stracili piątą bramkę na 48 s przed końcem regulaminowego czasu gry i trzecia porażka z rzędu we własnej hali stała się faktem.Źródło: Gazeta Krakowska 13 listopada 2020 [1]
Hokej.net
– Cała pierwsza piątka, na czele z Kapicą, zagrała bardzo dobrze. Najważniejszy jest jednak kolektyw – powiedział Rudolf Roháček, trener krakowian, który całe spotkanie grał na trzy piątki.
Z kolei trener Nik Zupančič miał dziś do dyspozycji pełny skład, jednak szeroka kadra i gra na cztery formacje nie przełożyły się na końcowy wynik. Oświęcimianie w pierwszej odsłonie wyraźnie ustępowali krakowianom, którzy w swoich poczynaniach byli bardziej konkretni i skuteczniejsi. Dowodem tego było prowadzenie 2:0, wypracowane po 11 minutach gry.
Co prawda biało-niebiescy złapali kontakt z rywalem po trafieniu Jerego Heleniusa, który wykorzystał dobrą pracę za bramką Luki Kalana i Gregora Koblara, ale 15 sekund później „Pasy” odzyskały dwubramkowe prowadzenie. Soczystym uderzeniem popisał się Jakub Šaur, a krążek po drodze odbił się jeszcze od jednego z defensorów gospodarzy.
– W pierwszej tercji utrzymywaliśmy fantastyczne tempo i powinniśmy w niej strzelić nie trzy, a nawet pięć goli – zaznaczył szkoleniowiec „Pasów”. Z pewnością miał na myśli fakt, iż w 17. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Tomáš Franek.
– Nasze nogi nie „chodziły” tak, jak powinny. Cracovia rozgrywała swoje akcje w lepszym tempie i mieliśmy z nimi problem. Niemniej cały czas powtarzaliśmy naszym zawodnikom, że ten mecz nie jest jeszcze przegrany – wyjaśniał Michal Fikt, drugi trener Unii.
Wicemistrzowie Polski po przerwie zaprezentowali inne oblicze i w ciągu 93 sekund odrobili straty. Najpierw precyzyjnym uderzeniem z lewego bulika popisał się Jere Helenius, a później w ramionach swoich kolegów utonął Patryk Noworyta, który dobił uderzenie Sebastiana Kowalówki. Wynik gospodarzom przytrzymał też Clarke Saunders, który tuż przed zakończeniem drugiej odsłony obronił rzut karny egzekwowany przez Erika Němeca.
W ostatniej odsłonie trwała prawdziwa wymiana ciosów. Oświęcimianie mieli doskonałą okazję ku temu, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Był nią 85-sekundowy okres gry w podwójnej przewadze, którego nie udało im się zamienić na bramkę.
Niewykorzystana sytuacja się zemściła i to „Pasy” wyszły na prowadzenie. Gumę przejął Richard Nejezchleb i uderzeniem z nadgarstka zaskoczył Saundersa.
Oświęcimianie nie poddali się i w 53. minucie okres gry w przewadze na gola zamienił Aleksiej Trandin. Rosyjski środkowy zaskoczył Michaela Petráska nieszablonowym rozwiązaniem akcji: zamarkował podanie, a następnie wystrzelił pod poprzeczkę.
Podopieczni Nika Zupančiča zamiast iść za ciosem, złapali dwa wykluczenia. Choć udało im się je przetrzymać, to na 48 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry stracili piątego gola. Eksplozję radości w krakowskim boksie wywołał Erik Němec i pełna pula pojechała pod Wawel.Źródło: Hokej.net 13 listopada 2020 [2]
Trenerzy po meczu
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Panie Trenerze, pokonujemy na wyjeździe Re-Plast Unię Oświęcim 5:4. Emocji w tym spotkaniu nie brakowało, ale najważniejsze jest zwycięstwo.
Oczywiście i bardzo się cieszę z tego wyniku. Trzeba podkreślić też, że przez cały mecz graliśmy na trzy piątki. W pierwszej tercji utrzymywaliśmy fantastyczne tempo i powinniśmy w niej strzelić nie trzy, a nawet pięć goli. Wiadomym było, że przez całe spotkanie nie jesteśmy w stanie grać na takiej intensywności i w efekcie Oświęcim doprowadził do wyrównania.
W ostatniej minucie to jednak my objęliśmy prowadzenie i mam nadzieję, że to zwycięstwo nas podbuduje. Chłopaki wykonali kawał dobrej roboty i widać, że to wszystko procentuje. Cały czas się zgrywamy i mam nadzieję, że będzie to taki przełomowy moment w naszej grze, który sprawi, że teraz będziemy regularnie punktować.
Czy zgodzi się Pan, że Damian Kapica, który zdobył cztery punkty, powoli wyrasta na prawdziwego lidera zespołu?
Cała pierwsza piątka zagrała bardzo dobrze na czele z Kapicą. Najważniejszy jest jednak kolektyw i należy podkreślić, że wszyscy w drużynie zasłużyli na uznanie.
Dziś w składzie zadebiutował kanadyjski defensor Taylor Doherty. Jakie zadania postawił Pan przed naszym nowym zawodnikiem?
Doherty odbył z nami zaledwie pięć treningów i na zgranie z drużyną potrzebuje trochę czasu. Już teraz widać było jednak w jego grze duży spokój i opanowanie. Wie gdzie się ustawić i przyłożyć kij, gra bardzo twardo, ale najważniejsze, że czysto i nie łapie niepotrzebnych wykluczeń. Jest to jego początek z Cracovią i jestem przekonany, że z meczu na mecz będzie spisywał się coraz lepiej.
W niedzielę czeka nas kolejne ciężkie spotkanie, bowiem do Krakowa przyjeżdża tegoroczny zdobywca Superpucharu Polski JKH GKS Jastrzębie. Czy ma Pan już receptę na pokonanie tego trudnego rywala?
Musimy zagrać mądrze, ale też powinniśmy się przygotować na brutalną grę drużyny z Jastrzębia. Wszyscy pamiętamy niedawne spotkanie na lodowisku rywala i ten brzydki faul na Martinie Dudášie. Mecz z Unią zdecydowanie poprawił morale i sprawił, że nasi zawodnicy już nie mogą doczekać się niedzielnego starcia. Muszę jednak jeszcze raz podkreślić: Jastrzębie to drużyna, która gra brutalny hokej i musimy być na to przygotowani!
Źródło: Cracovia-hokej.pl [3]