2020-02-14 Re-Plast Unia Oświęcim - Comarch Cracovia 5:3
|
48 kolejka, 5 runda, etap I, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Oświęcim, piątek, 14 lutego 2020, 18:00
(1:2; 2:1; 2:0) |
|
Skład: Saunders Zaťko Pretnar Kowalówka Kalan Koblar Bezuška Šaur Meidl Trandin Przygodzki Wanacki Luža Garszyn Oriechin Themár P. Noworyta Piotrowicz Malicki Krzemień Wanat |
|
Skład: Kopřiva Rompkowski Musioł Leivo Urban Kapica Štebih Ježek Abramov Bahenský Tvrdoň Bychawski Kruczek Mikula Kalinowski Domogała Dąbkowski Gajor Brynkus Bryniczka Bepierszcz |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Oświęcimianie potrzebowali dwóch punktów, żeby do play-off przystąpić z pozycji wicelidera. W poprzedniej dwóch meczach wysoko we własnej hali pokonali krakowian, ale tym razem „Pasy” zaprezentowały mocniejszy skład niż kilkanaście tygodni temu. Przed zamknięciem okienka transferowego krakowianie pozyskali przecież kilku zawodników.
Oświęcimianie, zgodnie z tradycją ostatnich spotkań, zaczęli defensywnie, ale goście wcale się tym nie przejęli. Szukali okazji do objęcia prowadzenia i wreszcie rozmontowali miejscową defensywę; Damian Kapica zagrał wzdłuż bramki, a Tomas Urban z bliska pokonał Clerke’a Saundersa.
W szeregach miejscowych wyborną okazję miał obrońca Jakub Wanacki, lecz przegrał pojedynek z Mirosławem Koprivą. Chwilę później krakowianie w szczęśliwych okolicznościach podwyższyli prowadzenie. Gola zapisano na konto Mateusza Rompkowskiego.
Dopiero wtedy oświęcimianie zaczęli grać nieco szybciej. Po akcji Luki Kalana z bliska spudłował Gregor Koblar. Jednak dopiero po podaniu od Patryka Luży z bliska kontaktowego gola zdobył Siemion Garszyn.
Po zmianie stron oświęcimianie wyszli na prowadzenie, wykorzystując liczebne przewagi. Krakowianie doprowadzili do remisu, wykorzystując błąd Sandersa, a potem mieli szansę wyjść na prowadzenie. Damian Kapica zmarnował jednak karnego (36 min).
Drugą tercję przerwano na trzy minuty przed upływem regulaminowego czasu, ze względu na dziurę w lodzie. Po wyczyszczeniu tafli dograno końcówkę drugiej odsłony i rozpoczęto od razu trzecią.
Oświęcimianie wykorzystali podwójną przewagę, wychodząc na prowadzenie. - Pierwsza tercja była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Potem było dużo kar, a mecz przypominał hokejowe zapasy. Częściej moi zawodnicy przesiadywali na ławce kar, co wykorzystali oświęcimianie – ocenił Rudolf Rohaczek, trener krakowian. - Patrząc na mecz w Oświęcimiu i różnorodność interpretacji przepisów przez sędziów, nie wiem, jak mam grać w nadchodzącym play-off.
Krakowianie, grając w osłabieniu, trafili do siatki, ale sędziowie gola nie uznali, orzekając spalonego w polu bramkowym.
Na 72 sekundy przed końcem goście wycofali bramkarza, wprowadzając dodatkowego zawodnika do gry, co skończyło się dal nich stratą piątego gola.
- Plusem tego meczu było to, że powstaliśmy z kolan, potrafiąc pokonać krakowian, która ostatnio była na fali – ocenił Jakub Wanacki, kapitan oświęcimian. - Pewnie, że mając wiele przewag w trzeciej tercji mogliśmy wcześniej zamknąć mecz, ale cieszmy się z tego, że obroniliśmy pozycję wicelidera, bo takie mieliśmy zadanie na końcówkę sezonu zasadniczego.Źródło: Gazeta Krakowska 14 lutego 2020 [1]
Hokej.net
Ten triumf pozwolił ekipie dowodzonej przez Nika Zupančiča zakończyć sezon zasadniczy na drugim miejscu w tabeli, a co za tym idzie uzyskać w ćwierćfinale play-off oraz w ewentualnym półfinale handicap w postaci większej liczby meczów we własnej tafli.
– Jestem zadowolony, że tak się stało, ale muszę też przyznać, że zasłużyliśmy na to. To wyjątkowo ciasna liga, a różnice punktowe między czwartym, piątym i szóstym zespołem są niewielkie. Jeśli nie zaprezentujesz się dobrze, to przegrasz spotkanie – przyznał 51-letni Słoweniec.
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście. Byli agresywniejsi, bardziej zdecydowani i wykreowali sobie więcej dogodnych okazji. W 9. minucie otworzyli wynik spotkania po niezwykle składnej i widowiskowej akcji. Tomi Leivo dobrym podaniem uruchomił Damiana Kapicę, a ten zagrał wzdłuż bramki do Tomáša Urbana. Rosły Czech uderzył bez przyjęcia i umieścił gumę pod poprzeczką. Chwilę później krakowianie podwyższyli prowadzenie, bo na listę strzelców wpisał się Mateusz Rompkowski.
Jednak oświęcimianie nie zamierzali się poddawać i jeszcze przed zakończeniem pierwszej odsłony zdobyli kontaktowego gola. Sposób na Miroslava Kopřivę z najbliższej odległości znalazł Siemion Garszyn. Rosyjski skrzydłowy najszybciej ocenił, gdzie znajdzie się krążek po odbiciu od bandy i posłał go w kierunku bramki.
– Pierwsza tercja była dobra w naszym wykonaniu. Potem na lodzie sporo było walki, mnóstwo fauli zarówno tych odgwizdanych, jak i nieodgwizdanych. Moi podopieczni częściej przebywali na ławce kar, a rywale dobrze rozgrywali przewagi – zaznaczył Rudolf Roháček, opiekun gości.
Magik Pretnar
Rzeczywiście oświęcimianie w drugiej odsłonie dzięki temu elementowi hokejowego rzemiosła odwrócili losy spotkania. W obu przypadkach na linii niebieskiej znakomicie zachował się Klemen Pretnar. Słoweński defensor najpierw idealnie dograł do Gregora Koblara, który uderzył bez przyjęcia z okolic prawego bulika i zaskoczył przemieszczającego bramkarza Cracovii. Później sam przymierzył z nadgarstka i zdjął pajęczynę z okienka bramki „Pasów”.
Wicemistrzowie Polski wyrównali w 30. minucie. Sposób na Clarke’a Saundersa uderzeniem z niemal zerowego kąta znalazł Ondrej Mikula. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że słowacki napastnik ma w tym sezonie patent na golkiperów Unii, bo w dotychczasowych pięciu starciach zdobył… aż sześć bramek.
Chwilę później krakowianie mogli wyjść na prowadzenie, bo sędziowie podyktowali rzut karny za faul Patrika Lužy na Damianie Kapicy. Do krążka, ustawionego na środku tafli, podjechał sam poszkodowany, ale nie zdołał pokonać Saundersa.
Później w lodzie zrobiła się spora dziura, więc trzy minuty drugiej odsłony zostały dograne po ponownym przygotowaniu tafli i piętnastominutowej przerwie.
Kolejna dobrze rozegrana przewaga
Niezwykle istotna dla dalszych losów spotkania okazała się bramka Klemena Pretnara z początku trzeciej odsłony. 33-letni defensor, podczas gry swojego zespołu w podwójnej przewadze, z wysokości slotu wypalił z nadgarstka. Guma znów znalazła się w okienku bramki. Unia odzyskała prowadzenie.
A goście? Rozpoczęli pogoń za wynikiem. Co prawda w 47. minucie Ondrej Mikula umieścił gumę w siatce, ale sędziowie po analizie wideo nie zaliczyli tego trafienia, dopatrując się spalonego w polu bramkowym.
Na 77 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry trener Rudolf Roháček postawił wszystko na jedną kartę. Zdjął z bramki Miroslava Kopřivę i wprowadził dodatkowego napastnika. Jednak ten ryzykowny manewr nie przyniósł zamierzonego efektu. Ba, przyczynił się do straty piątego gola, którego zdobył Aleksiej Trandin. Zwycięska seria krakowian odeszła w niepamięć.Źródło: Hokej.net 14 lutego 2020 [2]