2017-11-19 Comarch Cracovia – MH Automatyka Gdańsk 3:4
|
20 kolejka, 2 runda, etap 1, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, niedziela, 19 listopada 2017, 18:30
(2:1; 1:2; 0:1) |
|
Skład: Radziszewski Zíb Novajovský Sýkora Da Costa Kalus Dąbkowski Szurowski Urbanowicz Słaboń Drzewiecki Rompkowski Wajda Šinágl Zygmunt Domogała Noworyta Dutka Sztwiertnia Dziurdzia Paczkowski |
|
Skład: Witkowski Bilčík Maciejewski Steber Polodna Marzec Lehmann Wysocki Vítek Stasiewicz Skutchan Dolny Herasymenko Strużyk Pesta Szczerbakow Rybak Leśniak Rompkowski Różycki Wrycza |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Krakowianie przystąpili do meczu w mocno osłabionym składzie, bez czterech czołowych graczy, reprezentantów Polski Macieja Kruczka, Krystiana Dziubińskiego, Damiana Kapicy i Kaspra Bryniczki. W tej sytuacji, aby uzupełnić czwarty atak, trener Rudolf Rohaczek desygnował do gry debiutanta, 17-letniego wychowanka klubu Antoniego Dziurdzię.
Gospodarze rozpoczęli mecz od mocnych ataków i już w 3 minucie, kiedy grali w przewadze, Teddy Da Costa zmienił lot krążka po uderzeniu obrońcy Lukasa Ziba i padł gol. „Pasy” poszły za ciosem i parę minut później Da Costa przejął świetnie podanie Ziba, sam pognał na bramkę i pewnie ulokował krążek w siatce. Po tych bramkach krakowianie poczuli się zbyt pewnie, zaczęły się mnożyć błędy w obronie. Najpierw Rafała Radziszewskiego uratował słupek, ale potem był bezradny, kiedy z bliska do siatki trafił Maciej Rompkowski, brat reprezentacyjnego obrońcy Cracovii, Mateusza.
Kiedy w 24 min Tomas Sykora podwyższył na 3:1 (znowu kapitalnym, prostopadłym podaniem popisał się Zib) wydawało się, że jest meczu. Tak widać myśleli też gracze Cracovii, którzy nagle przestali grać. Goście zaatakowali i zaczęły się mnożyć gorące sytuacje pod bramką gospodarzy. Dwa razy „Pasy” ratował Radziszewski, ale potem i on przysnął na sekundę i Maciej Rompkowski strzałem z niemal zerowego kąta zaskoczył go. Kilkadziesiąt sekund później kolejny kardynalny błąd w obronie Cracovii i niepilnowany Filip Pestka (trenował kiedyś w Cracovii) doprowadził do remisu 3:3. To była fatalna tercja w wykonaniu gospodarzy.
ardzo źle zaczęła się dla gospodarzy trzecia tercja, bo już w 27 sekundzie w zamieszaniu gola dla gości zdobył Jakub Stasiewicz. Rozkojarzeni krakowianie nie mogli złapać rytmu, grali chaotycznie, bez konceptu. Goście ograniczali się już tylko do obrony bramki i pojedynczych kontr. A gospodarze bili głową w mur, nie potrafili wykorzystać czterominutowego osłabienia Automatyki.Źródło: Gazeta Krakowska 19 listopada 2017 [1]
Hokej.net
W drużynie Comarch Cracovii zabrakło aż czterech podstawowych zawodników: Kaspra Bryniczki, Macieja Kruczka, Krystiana Dziubińskiego oraz Damiana Kapicy. I niestety absencja ważnych ogniw w drużynie mistrzostw Polski była widoczna, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Swoje szanse do zaprezentowania się na lodzie otrzymali za to Paweł Zygmunt, który tego dnia obchodził osiemnaste urodziny oraz Antoni Dziurdzia - debiutant w seniorskiej drużynie, a zarazem wychowanek krakowskiego klubu.
Od pierwszych minut zarysowała się przewaga gospodarzy, choć goście również potrafili stworzyć zagrożenie pod bramką Rafała Radziszewskiego. Po niespełna siedmiu minutach krakowianie prowadzili dwoma bramkami autorstwa Teddy'ego Da Costy. Pierw Francuz z polskim paszportem zbił krążek po uderzeniu Lukasa Ziba, a następnie po podaniu Petra Novajovskyego nie zmarnował sytuacji sam na sam. Pięć minut później goście złapali jednak kontakt za sprawą kolejnego debiutanta - Macieja Rybaka.
W drugiej odsłonie miejscowi znów odskoczyli na dwa gole, a pojedynek z Tomaszem Witkowskim wygrał Tomas Sykora. Z każdą kolejną minutą goście znad morza poczynali sobie coraz śmielej i w końcówce tej tercji w ciągu zaledwie minuty zdołali dwukrotnie pokonać Radziszewskiego. Pierw trafił Maciej Rompkowski - młodszy brat występującego w Cracovii Mateusza, a następnie do wyrównania doprowadził Filip Pesta. Prawdziwą konsternację wśród krakowskich kibiców wywołał zwłaszcza ten pierwszy gol: Gracz Automatyki niezbyt mocno uderzył z ostrego kąta, a krążek prześlizgnął się pod ramieniem "Radzika" i wpadł do siatki.
Na początku trzeciej tercji grający w przewadze goście rozmontowali krakowską defensywę, a decydującego gola zdobył Jakub Stasiewicz. Gdańszczanie już do końca nie oddali prowadzenia, mądrze się broniąc i nie pozwalając Cracovii na rozwinięcie skrzydeł. Automatyka wyrasta zatem na "Czarnego konia" rozgrywek, gdyż po wcześniejszym pokonaniu wicemistrza z Tych, teraz rozprawiła się z mistrzem Polski.
Krakowianie z kolei po kapitalnej serii dziesięciu zwycięstw, notują drugą porażkę z rzędu. We wtorek na własnym lodzie zmierzą się jednak z SMS i wszystko wskazuje na to, że ponownie dopiszą do swego konta trzy punkty za zwycięstwo. Z perspektywy obecnej nieciekawej sytuacji kadrowej i chwilowych problemów mecz z katowicką "Szkółką" nie mógł przyjść w lepszym momencie - wygrana pozwoli graczom Cracovii nabrać pewności siebie i ostudzić głowy przed kolejnymi ligowymi potyczkami.Źródło: Hokej.net 19 listopada 2017 [2]