2017-02-22 Comarch Cracovia - KS Unia Oświęcim 3:4
|
2 kolejka, 1 runda, etap 3, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn Kraków, ul. Siedleckiego 7, środa, 22 lutego 2017, 20:15
(1:1; 2:0; 0:2; d.0:1) |
|
Skład: Radziszewski (Łuba) Dutka Rompkowski Urbanowicz Dziubiński Kapica Wajda Kruczek Šinágl Słaboń Drzewiecki Dąbkowski Zíb Sýkora McPherson Kalus Maciejewski Kisielewski Paczkowski Wróbel Chovan |
|
Skład: Fikrt (Łazarz) Bezuška Vosatko Piotrowicz Daneček S. Kowalówka Gabryś Šaur O. Kasperlik Wanat Wojtarowicz Lacheta Paszek Hatłas |
Opis meczu
Gazeta Krakowska
Unia podobnie jak we wtorek w pierwszej tercji podjęła walkę. Krakowianie wprawdzie częściej przebywali w tercji obronnej rywala, ale goście bardzo groźnie kontrowali. Najpierw Jan Daneczek ograł obrońców Cracovii, ale przegrał pojedynek z Rafałem Radziszewskim. W chwilę potem po błędzie Rafała Dutki Wojciech Wojtarowicz pojechał sam na bramkę i tym razem celnie strzelił. Ale już w niespełna dwie minuty później „Pasy” wyrównały, grając w przewadze, a gola z dobitki zdobył Filip Drzewiecki.
W drugiej tercji uwidoczniła się ogromna przewaga gospodarzy, w ciągu paru minut wypracowali cztery stuprocentowe sytuacje, ale dopiero piątą Tomas Sykora zamienił na bramkę. W połowie tercji „Pasy” wykorzystały kolejną grę w przewadze i Damian Kapica podwyższył na 3:1. Ta tercja to była gra do jednej bramki, a gracze Unii słabli z minuty na minutę.
W ostatniej odsłonie krakowianie zagrali fatalnie, niefrasobliwie w obronie. Unia stworzyła kilka bardzo dobrych okazji, w 56 min wykorzystała koszmarny błąd w obronie Cracovii i zdobyła kontaktowego gola. W ostatniej minucie Unia ściągnęła bramkarza i na 31 s przed końcem Daneczek wyrównał. W dogrywce bezmyślny faul popełnił Maciej Urbanowicz i Jerzy Gabryś strzał z niebieskiej dał sensacyjną wygraną gościom. Dwa następne mecze w Oświęcimiu w sobotę i w niedzielę.Źródło: Gazeta Krakowska 22 lutego 2017 [1]
Hokej.net
W barwach Comarch Cracovii po raz kolejny zabrakło defensorów Patryka Noworyty i Petra Novajovsky’ego. Z kolei w Unii Oświęcim ze względu na kontuzje ze składu wypadli Wojciech Koczy i Patryk Malicki. Szczególnie martwić może absencja tego drugiego, bowiem młody napastnik cierpi na uraz ręki i nie jest wykluczone, że doszło do złamania. Pierwsze minuty to ataki Cracovii. Już na początku spotkania Filip Drzewiecki uderzył nad oświęcimską bramką. Chwilę później w doskonałej okazji znalazł się Damian Kapica, jednak w porę został powstrzymany przez Michala Fikrta. Golkiper przyjezdnych był tego dnia w świetnej dyspozycji i wielokrotnie ratował swój zespół przed stratą bramki. W 3. minucie krakowianie umieścili krążek w siatce, ale wcześniej guma wyszła zza niebieską. Sędziowie po protestach gości i weryfikacji wideo ostatecznie nie uznali gola.
W 10. minucie sygnał do ataku dał Jan Daneček. Napastnik Unitów pomknął prawą stroną, ale w sytuacji sam na sam uderzył wprost w Rafała Radziszewskiego. Dwie minuty później oświęcimianie dopięli jednak swego. Spory błąd popełniła pierwsza defensywna formacja miejscowych. Rafał Dutka zgubił krążek, przejął go Wojciech Wojtarowicz, popędził na krakowską bramkę i mocnym strzałem nie pozostawił złudzeń gospodarzom. W 15. minucie miejscowi zdołali wyrównać za sprawą Drzewieckiego, który dobił uderzenie Petra Šinágla z najbliższej odległości. Początek drugiej tercji to ataki podopiecznych Rudolfa Rohaćka. Już na samym początku tej odsłony Kapica po podaniu Krystiana Dziubińskiego nie trafił do pustej bramki. W 27. minucie mistrzowie Polski zdołali objąć prowadzenie, a gola z bliska umieścił w siatce Tomáš Sýkora. Nie minęły trzy minuty, a było już 3 do 1. Po ładnym rozegraniu zamka w przewadze trafienie zaliczył Kapica. Prowadzenie zdekoncentrowało Cracovię, a do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić oświęcimianie.
Dwie minuty po wznowieniu gry w trzeciej odsłonie wprost w Radziszewskiego uderzył Radim Haas. W 54. minucie doskonałą okazję zmarnował Šinágl, który będąc w najbliższej odległości miał jedynie przystawić kij. Niestety guma przeleciała tuż obok słupka. Blisko sześćdziesiąt sekund później Martin Kasperlik próbował szczęścia z ostrego kąta, ale krążek przetoczył się tylko po linii bramkowej. Co nie udało się starszemu z braci Kasperlików, padło łupem młodszego – Ondreja. Spod niebieskiej zagrywał Kamil Paszek, Ondrej Kasperlik przejął podanie i na wysokości bulików pewnie pokonał "Radzika" Kiedy wydawało się, że krakowianie dowiozą wynik do końca, stało się coś niesamowitego. W zamieszaniu podbramkowym lukę w krakowskiej bramce dostrzegł Daneček, któremu nie pozostało nic innego jak wepchnąć gumę do bramki. Obie drużyny czekała więc dogrywka.
W 63. minucie Maciej Urbanowicz zaatakował wysokim kijem jednego z zawodników Unii i sędziowie zmuszeni byli odesłać zawodnika do boksu kar. Oświęcimianie rozegrali błyskawiczny zamek, Haas wycofał na niebieską do Daniela Kyseli, a ten dograł do Jerzego Gabrysia. Doświadczony defensor nie zwykł marnować takich sytuacji i atomowym strzałem zapewnił zwycięstwo swojej drużynie. Sensacja stała się zatem faktem i krakowsko-oświęcimska rywalizacja zaczyna się niejako od nowa. Kolejne dwa mecze odbędą się w najbliższy weekend na lodowisku w Oświęcimiu, a piąte spotkanie zaplanowano na pierwszy dzień marca na tafli przy ul. Siedleckiego 7 w Krakowie.Źródło: Hokej.net 22 lutego 2017 [2]
Trenerzy po meczu
Josef Doboš, trener Unii
Jestem zadowolony z wyniku i dumny z chłopaków. Potrafili odwrócić losy meczu z 3:1 na 4:3. Cracovia myślała, że zwycięstwo ma już w kieszeni. Trzeba walczyć do końca. Duży udział w tym zwycięstwie miał Michal Fikrt, który ratował nas w wielu sytuacjach. Sporo pomogła nam kara Macieja Urbanowicza w dogrywce. Był to to atak na głowę czyli zupełnie niepotrzebny i niebezpieczny faul. Pokazaliśmy charakter i wolę walki. Udowodniliśmy, że trzeba grać do końca.
Rudolf Rohaček, trener Cracovii
Ja z kolei oczywiście nie mogę być zadowolony z wyniku. Mecz dla nas ułożył się bardzo dobrze, gdyż prowadziliśmy 3:1. W fazie play-off nie można jednak popełniać takich fatalnych błędów jakie były udziałem moich zawodników. Przy pierwszym golu zawinił Rafał Dutka. Przy drugim trafieniu należało wybić krążek o bandę tymczasem Mateusz Rompkowski idealnie wyłożył go zawodnikowi, który strzelił bramkę. Później znowu zawiniła ta sama para obrońców przy stanie na 3:3 w zamieszaniu. Faul w dogrywce był bezsensowny, powtarzam: bezsensowny! Powinniśmy walczyć wtedy o drugie zwycięstwo, a tymczasem sami straciliśmy gola.
Źródło: Hokej.net [3]