Do spotkań na szczycie w ekstraklasie piłkarek ręcznych doszło w Krakowie, gdzie Cracovia podejmowała lidera Pogoń Szczecin. Szczeciniaki pewnie wygrały oba spotkania, będąc zespołem zdecydowanie lepszym, potwierdzając, że ich pierwsze miejsce w tabeli nie jest dziełem przypadku.
W sobotę Cracovia przegrała 23:25 (12:18). Już po kilkunastu minutach Pogoń prowadziła 10:2. Co prawda tuż po przerwie krakowianki zdołały częściowo odrobić straty, w 38 min. przegrywały tylko 17:20, jednak przez następnych pięć minut nie zdobyły ani jednej bramki, a rywalki strzeliły cztery, zwiększając przewagę i pewnie wygrywając.
Najwięcej bramek dla pokonanych zdobyły: Tomaszewska 7, Hołda, Kubik i Gorzkowska po 3, dla zwyciężczyń Żurowska 8 i Mierzejewska 8.
W rewanżu Cracovia przegrała 26:31 (11:17).
To spotkanie było bardziej wyrównane zwłaszcza do przerwy, jednak w drugiej części meczu lider zdecydowanie górował.
Najwięcej bramek zdobyły dla Cracovii: Tomaszewska 1 S a znał po 6, Siodłak 5, Wnęk 4, dla Pogoni: Mierzejewska 9 i Żurowska 8.
Piłkarki ręczne Pogoni imponowały agresywną grą w obronie, a także świetną skutecznością. Przeprowadzały, pomysłowe akcje, popełniając niewiele błędów. Jest to rzeczywiście obecnie najlepszy zespół w ekstraklasie i trudno mu będzie odebrać pierwsze miejsce w tabeli.
Cracovia niestety zawiodła. Co prawda wystąpiła bez kontuzjowanej Golik, ale jest to tylko częściowe usprawiedliwienie. Nawet niezawodna dotąd bramkarka Górecka grała słabo. Krakowianki popełniały zbyt wiele błędów, grały nerwowo i nieskutecznie. Raz po raz pudłowała Siodłak, niewiele lepiej strzelały jej koleżanki. Z taką grą nie było szans na nawiązanie równorzędnej walki z Pogonią.
Znów nie popisali się krakowscy kibice. W sobotę zablokowali wyjście i nie pozwolili zejść szczeciniankom na przerwę do szatni, które musiały pozostać w hali. Gdzie byli w tym czasie porządkowi? Przy stosunkowo niewielkiej liczbie kibiców w hali Wawelu można utrzymać ład, jeśli się oczywiście chce.