1973-06-26 Kraków - Katowice 0:2
|
mecze towarzyskie Kraków Kraków, stadion Wisły, wtorek, 26 czerwca 1973, 19:00
(0:1)
|
|
Zapowiedź meczu
Opis meczu
Echo Krakowa
KRAKÓW: Gonet (od 46 min. Drewniak). A. Szymanowski, Maculewicz. Musiał (od 46 min. Pionka), Bielewicz, H. Szymanowski. Polak. Szewczyk. Kmiecik (od 11 min. Sroka). Sarnat. Garlej. KATOWICE: Szyguła (ROWi. Leszczyński (Zagłębie S.), Wyro-bek (Ruch). Drzewiecki (Ruch). Wieczorek (ROW). Jędras (Zagłębie), Beniger (Ruch), Zdebel (ROW), Ogaza (Szombierki) a od 46 min. Mazur (Zagłębie) oraz Gomoluch (Ruch) i Chojnacki (Polonia B.).
Dobry pomysł nawiązania do dawnych tradycji 1 rozgrywania turniejów między czterema okręgami: Kraków. Katowice, Warszawa 1 Poznań, nie zdał już na wstępie egzaminu. Działacze piłkarscy zapowiadali bowiem, że mają występować najsilniejsze zespoły poszczególnych okręgów a tymczasem Ślązacy przyjechali pod Wawel niemal w „drugim garniturze”, bo bet zawodników Górnika l bet kadrowiczów z Ruchu. Natomiast piłkarze, szczególnie krakowscy odrabiali po przerwie „pańszczyznę'’ 1 nie byłoby żadnej straty, a wręcz korzyść. gdyby mecz zakończył się po pierwszych 45 min. gry. To co oglądaliśmy po przerwie zakrawało bowiem na... kpiny.
Tylko pierwsza połowa a w niej pierwszy kwadrans stały na dobrym poziomie. Widzieliśmy wiele szybkich akcji, zaskakujących strzałów 1 parad bramkarskich. Wówczas krakowianie — byli stroną atakującą, lecz nie potrafili odzwierciedlić tego cyfrowo. Natomiast w miarę upływu czasu gra stawała się coraz ospalsza 1 z widowni częściej, miast oklasków, sypały się gwizdy. Szczególnie od momentu, kiedy doznał kontu di Kmiecik. W 44 min. Bengier po szybkiej akcji z Gomoluchem uzyskał dla Katowic prowadzenie 1:0, Po zmianie stron, już w świetle jupiterów, krakowianie wręcz stanęli w miejscu i wówczas boisko opanowali goście, choć też nie wykazywali większej chęci do gry. Druga bramkę uzyskali, po szkolnym błędzie obrony krakowskiej, ze strzału Jędrasa. Współautorstwo jej trzeba przypisać Drewniakowi, który stal w rogu bramki a piłka wpadła w sam jej środek. Do poziomu widowiska dostroił się też: arbiter główny i sędziowie liniowi, którzy —jak na jeden mecz — wydali stanowczo zbyt dużo „dziwnych” decyzji.