1949-01-29 Cracovia - Pomorzanin Toruń 2:0
|
eliminacje Mistrzostw Polski Kraków, lodowisko Cracovii, sobota, 29 stycznia 1949, 19:00
(0:0; 1:0; 0:0; 1:0) |
|
|
Opis zawodów
Piłkarz
Wedle orzeczenia znawców naszego hokeja, był to właściwy finał o mistrzostwo Polski, miedzy najlepszymi obecnie drużynami hokejowymi w Polsce. Do dwójki tej reprezentującej czołowy poziom naszego hokeja zaliczyć by jeszcze należało K. T. H.. cieszyńskiego Piasta i Baildon, wykazujące ostatnio dobrą formę.
Mecz Cracovii z Pomorzaninem stał na bardzo dobrym poziomie i obfitował w szereg emocjonujących momentów. Pomorzanin zadrwił świetną formą i obecnie zrozumiałą jest przegrana Cracovii w Toruń u. Jest to drużyna przyszłości i młodych talentów.
Poza starszymi zawodnikami Trenkiem. Zelińskim i Osmańskim pozostali młodzi zawodnicy Pomorzanina, to przyszli reprezentant Pol¬ski. Doskonała jazda szybkość ambicja a przede wszystkim zrozum e nie nowoczesnej gry w hokeja, dobre opanowanie techniki kijka i wspaniała kondycja — oto walory, jakim; zaminowała Krakowowi drużyna toruńska.
Cracovia miała ciężką przeprawę z tak dobrym przeciwnikiem Przed meczem sądzono, że wygra ona róż¬nicą 5—6 bramek Mógłby paść taki wynik gdyby nie nerwy i wyraźny pech. Napastnicy Cracovii nie trafiali bowiem do pustej nawet bramki, a strzały z bliska bronił dobrze ustawiający się bramkarz Trenk. Obrona toruńska grająca twardo się fair nie była łatwą do sforsowania. Początkowe zagrania Cracovii, które nie przyniosły spodziewanego efektu, wprowadziły zdenerwowanie w szeregach całej drużyny i pierwsza tercja przeszła bezbramkowo.
Druga tercja była podobna do pierwszej. Szalone tempo. obustronne atak, twarda gra powodująca wykluczanie zawodników za bandę, działała również denerwująco na publiczność. jak i na zawodników. Doping publiczności powodujący liczne ataki Cracovii nie denerwował tylko bramkarzy, którzy nadzwyczaj spokojnie pracowali, skutecznie broniąc swych świątyń. Tak Maciejko jak i Trenk wykazali olimpijski spokój, przy obronie niebezpiecznych strzałów. Więcej szczęścia miał Maciejko, który nie przepuścił ani razu krążka do siatki. Trenk natomiast bronił wszystkie strzały idące dołem i dopiero skapitulował w 19 minucie przed strzałem Wołkowskiego, po kombinacji z Palusem.
Była to jedyna bramka w normalnym czasie całego meczu, gdyż i trzecia tercja, pomimo wysiłku obu drużyn, nie przyniosła zmiany wyniku.
Wobec remisowego rezultatu (Cracovia przegrała w Toruniu 2:3) mus lalo dojść do dogrywki.
Po kilkuminutowej przerwie, rozpoczęto mecz na nowo z tym jednak że szczęście uśmiechnęło się Cracovii i już w drugiej minucie, w której to A. Wołkowski.
Wołkowski zdobył drugą bramkę decydującą o zwycięstwie. Huragan oklasków i całusy kolegów, nagrodziły jego wysiłek. Wspomnieć należy. Iż Wołkowski w przeddzień zranił bardzo boleśnie udo na gwoździu wystającym z bandy i grał z silną gorączką.
Zwycięstwo Cracovii, jest zasłużone. gdyż była ona lepsza od co najmniej o te dwie bramki od toruńczyków. co zresztą oni sami lojalnie przyznali. Pięknym gestem Pomorzanina, były gratulacje złożone na lodowisku graczom Cracovii.
Przegląd Sportowy
Cracovia z trudem przebila się do II rundy
Źródło: Przegląd Sportowy nr 9 z 31 stycznia 1949 [1]