1926-05-30 Kraków - Wiedeń 2:4
Reprezentacja Krakowa złożona z drużyn krakowskich
|
mecze towarzyskie Kraków niedziela, 30 maja 1926
(1:2)
|
|
Skład: Mieczysławski Pychowski Kaczor Zastawniak Kotlarczyk Chruściński Kubiński Reyman III Kałuża Kowalski Sperling |
Sędzia: Herites z Pragi
|
Skład: Feigl Jellinek Schrameis Stepan Hoffmann Kurz Buresch Beybl Zdarsky Schlosser Fischer |
Opis meczu
Stadjon
Sukces w grze z Wiedniem miałby wysoką cenę w oczach zarówno naszych rodaków jak i na szerokim świecie. Wprawdzie pierwszy garnitur Austrjacki grał jednocześnie z Francją, tern niemniej zespół wiedeński był przeciwnikiem groźnym.
Krakowianie grali słabo. Gracze, którzy w klubach umieli zdobyć się na ofiarność, niestety niedopisali w zespole miastowym. Zabrakło drużynie ducha solidarności, a chłodny stosunek widowni deprymująco wpływał na drużynę. Cały nastrój na boisku i widowni sprzyjał sukcesowi gości, grających notabene również poniżej spodziewanego poziomu.
Już w trzeciej minucie po kornerze Zdarsky strzela łatwą do obrony bramkę z dalekiej odległości. Wpływa to deprymująco na drużynę. Otrząsnąwszy się jednak z tej depresji Kraków rozpoczyna serję ataków prowadzonych przeważnie lewą stroną — Szperlingiem. Szereg jego strzałów mija cel, a jeden bardzo ładny trafia w poprzeczkę.
Znów atakują goście. Akcje ich albo kończą się niecelnemi strzałami, bądź są likwidowane przez obrońców. Kontuzjowany Kotlarczyk opuszcza boisko, miejsce jego zajmuje Chruściński, którego zastąpił na skrzydle Seichter. Wkrótce potem Kałuża marnuje dogodną sytuację. Gra przeniosła się w tym okresie na prawą stronę, gdzie jednak niedysponowany Kubiński nie wyzyskuje wiele dobrych pozycyj. Dopiero w 36 min. udaje się Krakowowi wyrównać. Bramkę zdobył ładnym strzałem Szperling, któremu bardzo rozsądnie podano piłkę w sytuacji podbramkowej w chwili gdy gra toczyła się po prawej stronie.
Wiedeńczycy atakują. Powraca Kotlarczyk, co jednak nie może przeszkodzie Wiedeńczykom, którzy już w dwie minuty potem znów prowadzą. I tym razem strzelcem był Zdarsky, jednak słusznie należy się przypisać zasługę jej zdobycia Schlosserowi, który wyrobił mu doskonałą pozycję strzałową.
W pierwszej połowie gra jest zupełnie równa. Natomiast po pauzie jednak goście uzyskują zupełną przewagę, a zespół krakowski uległ załamaniu się. Atak gości sunie za atakiem.
Jeśli, w tym czasie nie sypią się liczne bramki, zawdzięczać to należy obronie Krakowa. która była najlepszą linją w swej drużynie. Pomoc, która nie umiała napompować ataku dostateczną ilością dobrych piłek, ani tchnąć w niego ducha ofenzywy, swoją rolę jako współpracowniczka obrony spełniała sumiennie, A jednak Zdarsky strzela w 20 min. trzecią bramkę!
Skutkiem kontuzji schodzi z boiska Kałuża, a następnie bramkarz gości — Feigl zastąpiony przez Hofera.
Wkrótce potem następuje moment wysokiego napięcia. Buresch mija 3 graczy poczem strzela z paru kroków, a bramkarz puszcza między nogami.
W ostatnim kwadransie rozegrał się Kubiński na prawem skrzydle i oddaje szereg ładnych centr. Po jednej z nich wytwarza się groźna sytuacja, w której Kałuża zostaje sfaulowany. Rzut karny. Egzekwuje go niezawodny Szperling. Zawód i kulminacyjny punkt napięcia. Piłka mija bramkę!
Reyman III usiłuje naprawić krzywdę wyrządzoną drużynie przez Szperlinga i ciągnie ostro na bramkę — w stosownej chwili oddaje piłkę Kałuży i ten zdobywa drugą bramkę. Kilka minut niewyzyskanej przewagi gospodarzy i mecz się kończy.
Wynik jest sprawiedliwym. Wiedeńczycy górowali zarówno taktycznie, jak i technicznie. Głównym błędem drużyny krakowskiej była zbyt obronna gra pomocy, dzięki czemu rwała się jej łączność z atakiem.
Graczy krakowskich należałoby podzielić na tych, którzy zawiedli i tych, którzy grali przeciętnie. Nikt nie zagrał specjalnie dobrze. Może lepiej od innych grali Rychowski i Kaczor, w ataku zaś Szperling i Reyman III. Największy zawód sprawili w ataku Kowalski bardzo powolny. Tyle już razy próbowano tego gracza w reprezentacjach i zawodził, grając dobrze w drużynie klubowej. Można byłoby eksperymentów nie powtarzać. Nie spisał się również Kałuża, a Kubiński stał na wysokości zadania dopiero pod koniec meczu. W pomocy najlepszy Kotlarczyk, Mieczysławski w bramce wiele mógł zdziałać, ale zdziałał mało, kilka ładnych obron, oraz dwie... łatwe bramki.
U gości prawdziwym kręgosłupem drużyny był środkowy pomocnik Hoffman. Zarówno w obronie, jak i w ofenzywie wybitnie przydawał się swej drużynie.